Sobota

Budzę się przytłoczony przez życie w zgiełku pobliskiej budowy, budują w pobliżu dom rodzinny. Grube głosy robotników, wrzask piły do cięcia dużych cegieł.

Zmarła Julia Hartwig, ostatnio widziałem ją w sali budynku Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, czytałem wiersz „Bokser”, który bardzo jej się podobał. Znam ją od końca lat 60, kupa czasu. Miała 95 lat Nie ceniłem jej za bardzo za poezję, ale była piękna osobą w wielu wymiarach. Ale oczywiście, jest garść ładnych wierszy.

Westchnienie

O, jakże was kochałam, wy, rzeczy zbyteczne,
przyjaźń, miłość bez granic, poświęcenie, cnoty
spotykane tak rzadko, opłacane drogo,
i jak opłakiwałam każdą zdradę, każde
sprzeniewierzenie, każde nadużycie.

O, jakże was kochałam, rzeczy niekonieczne,
obrazy, słowa, kwiaty, urodziwe twarze,
każdą łąkę kwitnącą, zachody i świty,
o jakże was kochałam, ponad siły prawie,
i jakże mnie gniewało to, że tak zbyteczne

Zaczynam pisać na nowo wiersze. Obym potrafił utrzymać ten stan umysłu, pewien rodzaj skupienia.

Duszenie w Polsce demokracji, widzę jak duszony naród wywala język. Myśli o jedzeniu. I mówi o jedzeniu. Wzbogaciliśmy się i każdy myśli o żołądku i o własnym interesie. Tak Europa traci Polskę, a Polska Europę.

Niech każdy kto nieobojętny robi co możliwie w tej sytuacji. Jutro o 15 idę pod sejm.

Ze znajomą z Malty i z czwórka dzieci na nowe bulwary nad Wisłą. Rewelacja, tak projekt jak i wykonanie. Świetna mała architektura, knajpki…Warszawa nareszcie zbliżyła się do Wisły, a myślałem, że tego nie dożyję. I myślałem, że nie dożyje wolnej Polski,

PODYSKUTUJ: