sobota

wieczorem wróciłem z podróży. Bardzo udany wieczór autorski w miasteczku Góra, Wielkopolska, blisko Leszna. Wzruszająca niespodzianka, pod koniec spotkania dyrektora biblioteki weszła na salę z tortem czekoladowym z płonącymi świeczkami, sala wstała a była pełna i odśpiewała mi sto lat. Tak uświęcono moje 67 lat. Serdecznością ludzi się chwalę, wiekiem nie.

A jechałem do Góry z przesiadką w Poznaniu, z Poznania do Leszna. Z Leszna odebrano mnie samochodem. W miasteczku nie ma hotelu, nocleg u znajomych dyrektorki w ich domu. On geolog, ona pracuje w instytucji, która rozdziela pieniądze od Unii, kolacja z nimi i z dyrektorką panią Dorotą, ładna pełna entuzjazmu kobietą. Dawno nie dostałem tylu pochwał za to co i jak mówiłem na spotkaniu. Najpierw krótki wykład o Leśmianie, potem spotkanie autorskie. Byłem w dobrej formie.
Dwie osoby z tygodnikiem Przegląd, zaskakuje mnie, ze nawet w takich małych miasteczkach to pismo zdaje się marginalne ma swoich czytelników.

W czasie kolacji, gospodarze i dyrektorka biblioteki, wiele o PiSie i o nieszczęściu jakie spotkało Polskę. Oburzenie, niesmak i lęk co to będzie. W salonie kotka i dokazuje pięć małych kociaków. Bezdomna kotka przyniosła maluchy na taras domu w czasie wielkiej burzy. Jak się obserwuje kocią mamę i jej dzieci widać jak na dłoni jak blisko jesteśmy spokrewnieni.

Dzisiaj rano odwiedziony do Leszna wsadzony do pociągu i żegnany z peronu. Gdybym łatwo wpadał w samouwielbienie wpadł bym, a tak to tylko mi miło i to zachęta do życia i pisania.

W pociągu Leszno Poznań w przedziale jakiś osobnik cały czas mówił do nieznajomego siedzącego naprzeciw, natrętnie, kompulsywnie, głupio, zdawał mi się muchą, która o świcie nie daje spokoju śpiącemu. Bylem blisko by go pacnąć dłonią jak muchę.

W pociągu Poznań Warszawa, siedzę obok faceta, który czyta właśnie w Gazecie ten sam artykuł co ja, Kuźniara, o tym, że PiS i jego polityka spełniają wszystkie warunki, jakie wymaga się od reżimu totalitarnego.

PODYSKUTUJ: