1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura
  4. >
  5. Oby nie tylko raz: Glen Hansard, "Rhytm and Repose"

Oby nie tylko raz: Glen Hansard, "Rhytm and Repose"

</a>
Współautor oskarowej piosenki z filmu "Once" gra solo. 42- latek ma w sobie więcej werwy niż niejedna młoda gwiazdka.

Wśród wielu zachwycających cech Glena Hansarda, nad którymi za chwilę będę się rozpływał, wyróżnia się jedna wada, z punktu widzenia słuchacza dość przykra. Otóż jest ów Irlandczyk artystą wyjątkowo leniwym. Jak inaczej tłumaczyć fakt, że dopiero w wieku 42 lat publikuje pierwszy solowy album "Rhytm and Repose", a i tych wydanych z towarzyszeniem innych muzyków wiele nie ma? Kto wie, gdzie byłby dziś, gdyby wziął się do trochę intensywniejszej pracy?

</a>

Hansard nie jest postacią anonimową, choć przez długie lata słuchali go głównie mieszkańcy Dublina. Potem - w tej samej roli - wystąpił wraz z młodą Czeszką, Marketą Irglovą w niezależnym filmie "Once". Ich "Falling Slowly", które śpiewali w duecie jako The Swell Season, zachwycił się cały świat z Amerykańską Akademią Filmową włącznie. Para dostała wówczas Oscara i wydawało się, że oto w Hansardzie objawił się nowy Bob Dylan. Owszem, jego piosenkom w warstwie tekstowej brakowało tej przenikliwości i społecznego zaangażowania, jakim epatował wspomniany bard, jednak wygrywane w przy akompaniamencie gitary ballady pozwalały wczuć się choć trochę w rozkochaną irlandzką duszę.

I choć od tamtego czasu minęło już kilka lat, wciąż tak jest. Hansard w wersji solowej, bez kolegów z The Frames (czyli jego macierzystego zespołu) i Irglovej zdaje się realizować trochę więcej pomysłów, daje upust trochę szerszym inspiracjom. I tak zachwycające, i hipnotyczne "Talking with the wolves" mogłoby równie dobrze znaleźć się w repertuarze Radiohead. W "High Hope" Hansard odnajduje w sobie Johna Lennona, a podczas "Love, Don't Leave Me Waiting" uśmiechnie się pewnie niejeden fan The Who.

I tylko chce się spytać: co dalej? Bo fakt, że przez ostatni rok muzyk koncertował u boku Eddiego Veddera z Pearl Jamu świadczy o tym, że dostał od losu drugą szansę. Warto dodać, że występy Irlandczyka na żywo to naprawdę najwyższa liga. Jeśli tylko pojawi się w Polsce, koniecznie dajcie mu szansę.

Glen Hansard, "Rhythm and Repose", Sonic Records

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze