Czy grana przez niego postać jest jednoznacznie zła? Jak poradził sobie z presją wcielenia się w bohatera, którego zagrał również Piotr Fronczewski? I o co chodzi z głosem młodego Kociołka w serialu „Rojst Millenium”? O to wszystko zapytaliśmy Filipa Pławiaka, jednego z bohaterów okładki kwietniowego „Zwierciadła”, przy okazji premiery serialu „Rojst Millenium”.
Kilka lat temu pisaliśmy, że będzie o nim głośno, a teraz bez mrugnięcia okiem możemy stwierdzić, że ten moment właśnie nastał. Udowadniamy to zresztą kwietniową okładką „Zwierciadła”. I owszem, większość widzów poznała Filipa Pławiaka w roli Zordona w serialu „Chyłka” już kilka lat temu, ale wówczas jego kariera dopiero nabierała tempa. Teraz nadszedł jej właściwy moment. Filipa możemy bowiem oglądać w genialnej roli młodego kierownika Kociołka w serialu „Rojst Millenium”, za chwilę zobaczymy go też w jednej z głównych kreacji głośnego filmu „Biała odwaga”. Zostańmy jednak przy pierwszym tytule, bo rola Filipa Pławiaka w najnowszym serialu Jana Holoubka od dnia premiery wzbudza emocje. Choćby dlatego, że w jej kreacji brała udział… sztuczna inteligencja.
– Lubię grać czarne charaktery. Dość często mi się to zdarza. Jest coś ekscytującego w takich postaciach, w takim poszukiwaniu ich gdzieś po tej naszej ciemnej stronie – mówi Filip Pławiak. W „Rojst Millenium” wykreował jednak postać całkowicie niejednoznaczną. Z jednej strony młody Kociołek wydaje się facetem bez skrupułów, zdolnym do wszystkiego. Z drugiej – bezwarunkowo pokochał małego chłopca, czym pokazał, że głębokie i prawdziwe uczucia nie są mu obce.
W ciemnej stronie kierownika Filip znalazł więc jasny punkt – i to właśnie przyniosło mu podczas pracy nad rolą najwięcej frajdy. – Kociołek ma swoje cele, które chce osiągnąć, i w imię tego jest w stanie zrobić wiele. Ale jest w nim też ta jaśniejsza strona i to dla mnie było bardzo ważne. Żeby faktycznie można było tę postać zrozumieć i polubić – przyznaje Filip.
Zagranie postaci młodego kierownika Kociołka było trudnym aktorskim zadaniem jeszcze z jednego powodu. W poprzednich sezonach serialu „Rojst” Kociołek miał bowiem twarz i charyzmę Piotra Fronczewskiego. W trzecim sezonie reżyser serialu Jan Holoubek postanowił dodać do całego obrazu jeszcze jedną warstwę, czyli przeszłość. Widzowie szukają więc odpowiedzi na kolejne zagadki fabuły w latach 60., tam dowiadują się szczegółów z żyć znanych im wcześniej bohaterów – i na tym właśnie polega główne zadanie Filipa Pławiaka. Gra on bowiem kierownika w przeszłości.
Czy trudno było mu wcielić się w postać, którą wcześniej wykreował Fronczewski? – Na pewno to było dla mnie wyzwanie – mówi Filip. – Myślę też, że [w całej fabule – przyp. red.] było to bardzo ważne zadanie, bo w poprzednich sezonach poznajemy postać kierownika hotelu, którą gra Piotr Fronczewski, ale nie dowiadujemy się o tej postaci zbyt wiele. Trzeci sezon daje nam możliwość dowiedzenie się o tym bohaterze więcej. Byłem podekscytowany tym, że moja postać jest właśnie młodszą wersją Piotra. Ale najbardziej skupiałem się na tym, co tak naprawdę zostało napisane w scenariuszu, co mam tam do zagrania i jak to wygląda w sferze emocjonalnej. W związku z tym, że za dużo kierownika nie poznaliśmy wcześniej, miałem dość dużo swobody w kreowaniu tej postaci – dodaje. Czy inspirował się Piotrem Fronczewskim? – Widziałem poprzednie sezony, więc miałem inspirację. Ale też pamiętałem o tym, że nie gram Piotra Fronczewskiego, tylko kierownika Kociołka – mówi Filip.
W roli Filipa w „Rojst Millenium” dużą rolę odegrały też charakteryzacja i… głos. Młody Kociołek mówi bowiem głosem młodego Piotra Fronczewskiego, a pomogła w tym sztuczna inteligencja. – Głos mojej postaci to jest coś, o czym rozmawialiśmy z Jankiem [Holoubkiem, reżyserem serialu – przyp. red.] już przed rozpoczęciem zdjęć. Janek miał taki pomysł, żeby wykorzystać sztuczną inteligencję, jeśli chodzi o mój głos. I faktycznie zrobiliśmy wcześniej próby tego, a po zdjęciach okazało się, że to fajnie działa. Myślę, że to jest bardzo ciekawy sposób na wykorzystanie AI w świecie filmu. Dla mnie też bardzo komfortowe było to, że wszystko, co jest w serialu, to jest dokładnie to, co ja zagrałem. Bo wszystko, co zostało przetworzone przez sztuczną inteligencję, to są setki nagrane na planie – wszystko tak, jak ja to grałem. Po prostu zostało to przez specjalną firmę zmiksowane z godzinami nagrań młodego Piotra Fronczewskiego – mówi Filip.
Charakteryzacja, a przede wszystkim odtworzenie nosa Piotra Fronczewskiego sprawiły dodatkowo, że Filip w wielu scenach „Rojst Millenium” do złudzenia przypomina Fronczewskiego z przeszłości. Zresztą – przekonajcie się sami, oglądając „Rojst Millenium”. Gwarantujemy, że warto!
Całą rozmowę z Filipem Pławiakiem można obejrzeć w materiale wideo powyżej.