1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Wideo
  4. >
  5. Dawid Ogrodnik o „Rojst Millenium”: „To była moja pierwsza produkcja, w której nie widziałem ani jednego ujęcia. Chciałem jak najszybciej zejść z planu”

Dawid Ogrodnik o „Rojst Millenium”: „To była moja pierwsza produkcja, w której nie widziałem ani jednego ujęcia. Chciałem jak najszybciej zejść z planu”

Bohater grany przez Dawida Ogrodnika od pierwszego sezonu serialu „Rojst” łączył w sobie wiele skrajności. Z jednej strony był ekstremalnym introwertykiem, z drugiej – żądnym prawdy dziennikarzem, jakby pozbawionym instynktu samozachowawczego. W finałowym sezonie pokazuje kolejną twarz, która dla samego aktora okazała się wyjątkowo trudna. Dlaczego? Posłuchajcie rozmowy Dominiki Soćko z Dawidem Ogrodnikiem.

„Rojst Millenium”, czyli finał odcinkowej kryminalnej trylogii w reżyserii Jana Holoubka, jest już dostępny na platformie Netflix. Widzowie, którzy oglądali serial dla genialnego aktorskiego duetu Seweryn–Ogrodnik, podczas seansu ostatniego sezonu mogą poczuć się lekko rozczarowani. W „Rojst Millenium” bowiem Piotr Zarzycki i Witold Wanycz, bohaterowie, w których wcielają się kolejno Ogrodnik i Wanycz, rzadko występują razem na ekranie. Wciąż łączy ich jednak niezwykle mocna więź. Zresztą, jak przyznaje w rozmowie z nami sam Dawid Ogrodnik, on wciąż czuje, że z Andrzejem Sewerynem są trzonem całej historii.

Owa więź znalazła przełożenie na prawdziwe życie. – Gdybym miał postawić tutaj obok siebie Andrzeja Seweryna i Witolda Wanycza, tak samo kochałbym jednego i drugiego. Nie umiałbym wybrać między nimi, bo dla mnie to jest jedna i ta sama osoba. Andrzej i Witek są takimi osobami, z którymi ja chętnie spędzam czas, przyjaźnię się. W serialu może różnica jest taka, że bardziej skrycie kocham Wanycza, ale w życiu osobistym bardziej otwarcie mówię o tym Andrzejowi, że go podziwiam, szanuję i mam do niego dużo wdzięczności – mówi Dawid.

Dawid Ogrodnik: „»Rojst Millenium« to też historia o rodzinie patchworkowej”

Fakt, że Ogrodnik i Wanycz rzadziej pojawiają się na ekranie, nie znaczy jednak, że fabuła ich pomija. Wręcz przeciwnie. W „Rojst Millenium” perypetie Piotra Zarzyckiego są osią jednej z głównych zagadek kryminalnych. Nie chodzi jednak o śledztwo dziennikarskie, ale o rodzinę. Według Ogrodnika w tym wątku widz może odnaleźć mądre przesłanie, które można przełożyć na życia wielu z nas.

– W trzecim sezonie „Rojst Millenium” mamy szansę przyglądać się rodzinie patchworkowej. Serial pokazuje, jak ten model zbudować, jak w nim funkcjonować z wielu perspektyw – z perspektywy ojca, macochy, dorastającej nastolatki. I pomimo osadzenia tego w trudnych i społecznych przemianach lat 90. myślę, że rzeczy, które są w człowieku głęboko, niewiele się zmieniają. To życie i tak trzeba poukładać – być rozjemcą w wielu sytuacjach: z córką, z partnerką i tak dalej. A ponieważ statystyki mówią, że rodzin patchworkowych jest coraz więcej, to myślę, że nawet z tej perspektywy „Rojst Millenium” jest ciekawy. Jednocześnie jest hybrydą dramatu kryminalnego, który mocno wciąga. To jest jego mocna strona – mówi Dawid.

Dawid Ogrodnik o depresji

„Rzeczywistość mnie trochę pokonała” – mówi Zarzycki w jednej ze scen „Rojst Millenium” i trafia tym prosto w sedno. W życiu bohatera granego przez Ogrodnika w trzecim sezonie serialu pojawiła się bowiem depresja. Nie jest powiedziana wprost, ale wybrzmiewa z ogromną siłą. Dawid w rozmowie z nami przyznał, że w swoim życiu również doświadczył problemów psychicznych. Niemal fizycznie więc utożsamiał się ze swoim bohaterem, co jako zadanie aktorskie nie było dla niego trudne, ale miało swój impet w jego psychice.

– Sam cierpiałem na epizody depresyjne, leczyłem się farmakologicznie i psychologicznie. Znałem więc konsekwencje brania lekarstw i bycia w tym stanie, nie było mi to obce. Oczywiście nie było też przyjemne wracać do tego. Ta niechęć do pozostawiania w tym stanie – to też było bardzo ciekawe obserwować, jak ten proces przebiega. […] Przerastało mnie w znacznej mierze już samo czytanie o zaginięciu córki […]. A jednak wiedziałem, że będzie trzeba wejść na plan, założyć strój, okulary i tę sytuację przeżyć, tak zwyczajnie, po prostu, po ojcowsku ją przeżyć – i to było chyba najtrudniejsze. Dlatego to był mój pierwszy film, w którym nie widziałem ani jednego ujęcia, nie wiem w ogóle, co się wydarzyło, tylko grałem i chciałem jak najszybciej zejść z planu, pożartować z kimś, przytulić się do Andrzeja czy po prostu pójść gdzieś na kawę – przyznał Dawid Ogrodnik.

Całą rozmowę można obejrzeć w materiale wideo powyżej.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze