Różnie go nazywamy: melancholią, nostalgią,
chandrą. To stan, kiedy boli nas dusza. Choć zdarza
się każdemu, to nie wszyscy potrafimy go dobrze
przeżyć. A to ważne! Odepchnięty, wyparty smutek
skumuluje się i może przerodzić się w depresję
(...) Smutek niejedno ma imię. Co innego gorszy dzień, chwilowa chandra, gorsze samopoczucie, które każdemu z nas się zdarza, a co innego smutek bliski rozpaczy.
Gdy mamy tzw. doła, trudno o hurraoptymizm, o pozytywne myślenie – przeciwnie, najchętniej zaszyłybyśmy się w jaskini albo przynajmniej na kanapie pod ciepłym kocem, udając, że nie ma nas albo nie ma świata. Niektórzy lubią „dołować” się jeszcze bardziej, by ta przykra emocja wybrzmiała do końca.
Więcej w Sensie 05/2014. Kup teraz!
SENS także w wersji elektronicznej fot. Rafał Masłow