Ćwiczenie ze straty.
Mnisi buddyjscy usypują przez wiele dni kolorowe, misterne mandale, poświęcają na to wiele dni, a później, gdy skończą, niszczą je, ścierają piękne wzory, a kolorowy piasek wsypują do wody, która wraz z nurtem zabiera energię i czas poświęcone na zbudowanie mandali. To jest ćwiczenie, które ma uzmysłowić, że na tym świecie nic nie jest trwałe, żeby nie przywiązywać się do efektu i pozwalać odchodzić rzeczom, ludziom, ale i czasowi…
Ty nie musisz usypywać mandali,
choć oczywiście możesz, ale warto poćwiczyć się w poczuciu, jak to jest godzić się na zmiany, na przemijanie, nietrwałość.
Poświęć godzinę swojego czasu na zrobienie rzeczy pięknej, wartościowej
– bądź w tym uczciwa. To może być ozdoba do domu lub biżuteria, cokolwiek, co potrafisz zrobić, ale w sposób zaangażowany, który odczujesz jako inwestowanie umiejętności, czasu, zdolności itd. Potem to zniszcz z myślą, że uroda rzeczy jest częścią życia i że radością może być nie tylko posiadanie czegoś, ale też tworzenie, bycie w tym. Tu i teraz.
Gdy już to zniszczysz, sprawdź, jak się z tym czujesz.
Jakie uczucie jest dominujące. Zapisz, jakie myśli się pojawiają, a za myślami – jakie uczucia.
To ćwiczenie, oprócz tego, że pokazuje nasz stosunek do przemijania i do przywiązania,
może być też dobrym punktem do zastanowienia się nad własnym wpływem na rzeczy i świat. To, co zewnętrzne, trudno kontrolować, jedyne, co możemy zatrzymać, jedynym, na co mamy wpływ, jest nasz świat wewnętrzny – jak o sobie i o rzeczywistości myślimy i co z tym zrobimy.