1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura
  4. >
  5. Wywiad z Ewą Bukowską

Wywiad z Ewą Bukowską

fot. Rafał Masłow
fot. Rafał Masłow
„Ja to ja, ty to ty!”. Gdybyśmy o tym pamiętali, może ucichłyby wojny na świecie? Z Ewą Bukowską – o twórczych planach i wkraczaniu w nowe przestrzenie – rozmawia Katarzyna Droga.

Twój film „Powrót” to historia żołnierza wracającego z Afganistanu, wkrótce będziesz reżyserować „Miłość z kamienia” na podstawie książki Grażyny Jagielskiej. Pociąga cię temat wojny?

Tak się dzieje od początku mojej przygody z filmem. Pierwszym zauważonym i docenionym scenariuszem, który napisałam, był „Otto Reder” (scenariusz nagrodzony przez TVP w 2008 roku, o zbrodni na dzieciach Zamojszczyzny – przyp. red.). „Powrót” to mój kolejny krok na drodze ku reżyserii ­– powstał, bo musiałam zdać egzamin, czyli nakręcić krótki film. A temat? Wiele rozmyślałam o wojnie, tej, która wciąż się toczy, znam osoby, które uczestniczyły w działaniach zbrojnych w Iraku, potem w Afganistanie. Wcale niełatwo ująć taki temat w krótką opowieść. 30 minut – 30 stron scenariusza… Przyszła mi na myśl właśnie taka fabuła. To historia o Polaku powracającym z Afganistanu, ale także o Amerykanach, którzy nie wytrzymują tego wewnętrznego rozdarcia – i nagle zabijają, strzelają do cywilów, nawet jeśli są wzorowymi żołnierzami. Niedawno poruszyła wszystkich głośna historia żołnierza z amnezją, odnalezionego w górach. Zmarł jako ktoś zupełnie nieznany, kilka dni przed pokazem mojego filmu. „Powrót” to opowieść także o nim, o wszystkich ofiarach współczesnej wojny.

W Polsce to raczej rzadko poruszane kwestie.

Właśnie. „Powrót” miał zaszczyt brać udział w Warszawskim Festiwalu Filmowym. Tam nabrałam świadomości, jak bardzo ten temat jest ważny. Obejrzałam wiele filmów, wśród nich 41 krótkometrażowych, i wszystkie ważniejsze kraje miały reprezentację wojennego wątku – albo dokument, albo fabułę.

Oglądałam na przykład amerykański dokument o młodym chłopaku, który bardzo chciał być żołnierzem. Wyjechał do Afganistanu i trafił do jednostki tzw. zabójców. Dowódcą był weteran wojenny, który dla własnego użytku, dla chorych pragnień, prowadził ją tak, że zabijała niewinnych Afgańczyków. Ze spreparowanych palców zabitych robił sobie naszyjnik. Jeden z podległych mu żołnierzy – bardzo młody, wrażliwy chłopak – sprzeciwił się zbrodni, ale był za słaby i raz zabił. Potem został skazany i uwięziony. To też jest bohater mojego filmu. „Powrót” to historia uniwersalna, przypominająca, że na świecie cały czas trwa wojna. Obok nas, na tej samej planecie. Pokazuje zło ogarniające nie tylko ludzi na terenach, gdzie toczą się walki, ale także rodziny żołnierzy.

Tak jak „Miłość z kamienia” Grażyny Jagielskiej. Zostałaś wybrana, by przenieść ją na ekran.

Nie było to proste, musiałam znaleźć sposób, by pokazać, że jestem w stanie tę treść zaadaptować, napisać w oparciu o nią scenariusz i stworzyć film. Książka jest genialnie napisana, bardzo filmowa w formie, ale jednocześnie niezwykle trudna do przełożenia na język filmowy. Tworzę na jej podstawie scenariusz i wszystko jest do wzięcia, doskonałe dialogi i sceny, trudno z czegoś zrezygnować. Postrzegam to jako wyzwanie, to może być ważny film. Mam czas do kwietnia, aby napisać scenariusz i znaleźć producenta. Chciałabym zrobić go w międzynarodowej koprodukcji, mam wrażenie, że ludzie za granicą potrafią się bardziej cieszyć tym, co robią, bardziej szanują się nawzajem. Tutaj jesteśmy raczej zamknięci – na czyjeś sukcesy, na ciekawe rzeczy, na ważne tematy. Chociaż, oczywiście, zdarzają się wyjątki. Myślę, że w 2014 roku zakończę scenariusz, a w 2015 zrealizuję film.

A w międzyczasie bajki! Skąd pomysł na pisanie dla dzieci?

Moją wielką inspiracją, jeśli chodzi o bajki, jest nasz młodszy syn, Szymon. Starszy, Marcin, to już kumpel, a Szymon interesuje się wszystkim, stawia pytania. Jest bardzo samodzielny, ale też lubi bliskość. Historia tych bajek bierze się też z zainteresowania kulturą żydowską i postacią cadyka z Kocka. Cadyk znaczy sprawiedliwy, ten, który ma moc. Wszyscy go słuchają, jest mądry, jest filozofem, a poza tym czyni cuda! Potrafi uleczyć, przewidywać przyszłość… A cadyk z Kocka był szalony – zamknął się pewnego dnia na 20 lat w jednym pomieszczeniu, by rozmawiać z Bogiem. Z ludźmi kontaktował się tylko przez małą szczelinę w drzwiach, opowiadał część tego, do czego doszedł w rozmyślaniach, a pod koniec to, co zapisał podczas tych lat – spalił. Niewiele zostało. Odnalazłam kilka jego myśli i na ich podstawie pracowałam. Każda jest puentą kolejnych bajek z książki „Ja to ja, ty to ty”. To proste myśli, ale głębokie i mądre. Chciałabym napisać cykl bajek i sztuk teatralnych do myśli cadyków – bo jest ich kilku – aby dzieci, odgrywając te historie, mogły mieć temat do rozmowy. A potem kolejnych sześć – może klasycznych filozofów, żeby za sprawą bajek dzieci wkraczały w ich prawdy i w krainę filozofii. Dla mnie to bardzo istotne, bo takie sztuki teatralne są najciekawsze, bawią i uczą.

A co potem, i potem?

Potem mam jeszcze jeden scenariusz do zrealizowania, tu z kolei napisałam małą rolę dla siebie. Nie wydaje mi się stosowne opowiadać tylko o sobie, napiszę więc mały kawałek, by dać sobie zadanie aktorskie, o jakim marzę, a nie chcę czekać, aż przyjdzie z zewnątrz. A potem zabiorę się do książki o losach Ottona Redera – przygotowuję powieść dla wydawnictwa W.A.B. To duża rzecz – setki stron, ogromne przedsięwzięcie, ważna problematyka. To będzie powieść emocjonująca, czeka mnie ogrom pracy, bo dotykamy zagadnienia, które nigdy nie było dokładnie opisane. Poza historycznymi pracami nie ma na ten temat ani żadnej beletrystyki, ani filmu. Kiedy się do tego wezmę, będzie to oznaczało odcięcie się od wszelkich innych przedsięwzięć. Mam tyle planów, że nie wiem nawet, czy zdążę z tym do końca życia.

Spełnione marzenie?

Mam satysfakcję z tego, że w jakiś magiczny i zaskakujący sposób udało się mi – aktorce – zrobić film, zaistnieć jako reżyser. To jest w naszym kraju wyjątkowo trudne, prawie niemożliwe. Naprawdę. Niełatwo przekonać dziennikarzy, że ludzie, poza tym, że grają w serialu, robią jeszcze coś ciekawego. Inna sprawa, że nie czuję potrzeby, żeby kogoś na siłę do czegoś przekonywać. Nieraz, kiedy podczas wywiadów mówiłam dziennikarzom, że reżyseruję film czy piszę książkę, miałam poczucie, że to ich w ogóle nie obchodziło… Trudno jest w Polsce pokonać tę barierę – przejść od aktorki do twórcy. Patrzą na ciebie jak na osobę po innej stronie. Ale ja jestem już po tej drugiej. Weszłam w nową przestrzeń…

Kim się czujesz przede wszystkim? Reżyserką, pisarką?

Reżyserowanie przychodzi mi łatwo, sprawia przyjemność. Mam dobry kontakt z zespołem, umiem rozmawiać z aktorami, słuchać ich i sprawić, by to, co wymyśliłam, potrafili z siebie wydobyć. Miałam szczęście pracować przy „Powrocie” ze znakomitymi aktorami. Nawet ktoś mi zarzucił, że od razu taka obsada, że jest w tym jakaś arogancja. Prawda, że dzięki aktorom film ma swój ciężar, ale ja zaproponowałam im te role, bo ich sobie w nich wyobraziłam. Mogli odmówić, ale się zgodzili. Weszli w ten projekt za groszowe pieniądze, mieliśmy tylko pięć dni zdjęciowych. Staram się wybierać mądrych i ciekawych ludzi – jak się uda, to potem tylko ich słucham i czuwam, aby wszystko przybierało taką formę, jaką sobie wyobraziłam, uznałam za najszlachetniejszą. Ale także bardzo dobrze się czuję jako pisarka. Bo mimo że jestem introwertyczką samotniczką, to mam potrzebę rozmowy. Na tym polega moja dwoistość i film jest moim sposobem na dialog...

Co uważasz za swoją misję?

Sprzeciwiam się wojnom, ograniczaniu innych i nietolerancji. Nie zgadzam się na głoszenie kultu jedynego Boga, jedynej prawdy. Świetnie ujął to Leszek Kołakowski: „Bóg to jedynie uznanie niewystarczalności człowieka” – tylko tyle i aż tyle. Próbuję posklejać się z porozrzucanych kawałków: tu kawałek filmu, tu kawałek sztuki… Pozlepiam się, będę kompletna i wtedy to już mogę umrzeć. Nawet myślę, że jednego życia mi na to nie starczy, pewnie dlatego buddyzm jest mi bliski. Chociaż bardzo szanuję różne kultury. Wolność jest najważniejsza, szczególnie w sztuce. Jeśli jej nie ma, to artysta nie może tworzyć, a człowiek normalnie funkcjonować… wszystko jest wtedy nieprawdziwe. Trzeba za wszelką cenę odnaleźć siebie, swoje prawdziwe „ja”. Bo jak powiedział cadyk z Kocka: „Jeżeli ja jestem, ponieważ to ja jestem, a ty jesteś, ponieważ to ty jesteś, wówczas ja jestem ja, a ty jesteś ty. Jeżeli natomiast ja jestem ja, ponieważ ty jesteś ty, a ty jesteś ty, ponieważ ja jestem ja, wtedy ja nie jestem ja, a ty nie jesteś ty”.

Ewa Bukowska, ur. w Aleksandrowie Kujawskim. Reżyserka, pisarka, scenarzystka, aktorka. Zagrała m.in. w „Krollu”, „Lecie miłości”, „Wronach”. Jej debiut reżyserski, krótkometrażowy film „Powrót”, został bardzo dobrze przyjęty przez widzów i krytyków. Jest także autorką książek dla dzieci „Ja to ja, ty to ty” oraz „Przygody słonia”. Żona aktora Marka Bukowskiego, mama 20-letniego Marcina i 8-letniego Szymona.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze