Doświadczony duet pisarski poświęca swoja najnowszą książkę Kazikowki Ratajzerowi, którego losy mogą posłużyć za symbol historii polskich Żydów. Chłopak z Czernikowa, po matce obdarzony „dobrym wyglądem”, opowiada o Holokauście i Powstaniu Warszawskim. Zarzuca Markowi Edelmanowi, że powstanie w getcie było przez samych przywódców skazane na porażkę i nie wypiera się swojej odpowiedzialności, choć do dziś wątpi, czy naprawdę w tych kilku przypadkach nie mógł postąpić inaczej.
A ja chciałbym po prostu wyjaśnić parę spraw – mówi Kazik Ratajzer do Marka Edelmana, gdy spotykają się w Łodzi w 1995 roku. O Marku Edelmanie słyszeli w Polsce prawie wszyscy. Nawet jeśli nie wiedzą, co dokładnie zrobił, to przynajmniej znają nazwisko. A kim jest ten drugi?
Urodził się w 1924 roku w Warszawie jako Szymek Ratajzer. W czasie II wojny światowej został członkiem Żydowskiej Organizacji Bojowej, a gdy zakończyło się powstanie w getcie, wyprowadził kanałami kilkudziesięciu ludzi, którym udało się przetrwać zniszczenie dzielnicy. Ratajzer walczył także w Powstaniu Warszawskim, początkowo pod przybraną tożsamością, później w utworzonej przy Armii Ludowej grupie bojowej ŻOB. Wydostał się z Warszawy z ludnością cywilną, a potem uciekł z obozu przejściowego w Pruszkowie. Po wyzwoleniu wrócił do zagruzowanej stolicy, ale szybko zrozumiał, że „Warszawy nie ma”.
Wkrótce nielegalnie opuścił Polskę i wiosną 1945 roku związał się z „Mścicielami”, żydowską grupą z Wilna pod wodzą Abe Kownera. Planowali odwet za Holokaust. Działalność tej organizacji długo otoczona była tajemnicą, ale szczęśliwie nigdy nie udało się osiągnąć założonego początkowo celu „6 milionów Niemców za 6 milionów Żydów”.
W 1946 roku Kazik trafia do Palestyny. Państwa Izreal jeszcze nie ma. Zostanie proklamowane 14 maja 1948 roku i okupione wieloma walkami z państwami arabskimi. Wtedy Kazik Ratajzer jest już Simchą Rotemem .
Autorzy nie poświęcają wiele uwagi przedwojennym losom Ratajzera, a tylko trochę więcej jego życiu w wolnym Izraelu - obie te rzeczywistości są jakby obwolutą do właściwej treści, czyli Holokaustu i walki bojowników żydowskich. Książka zbudowana jest z trzech przeplatających się części: rozmowy między Edelmanem i Ratajzerem; relacji ze spotkań Beresia i Burnetki z bohaterem w latach 2007-2011, w Jerozolimie, Krakowie i Warszawie ; a w końcu narracji, która dotyczy nie tylko bohaterów, ale też polityki młodego państwa Izrael.
Wiele napisano już o Holokauście i cierpieniach polskich Żydów. Ten tytuł wykracza poza schemat. Przywołuje między innymi pytania, jakie Ratajzer zgłasza Edelmanowi. Dlaczego powstanie w getcie wybuchło tak późno? Skoro autorytety żydowskie wiedziały, na czym naprawdę polega Zagłada, to dlaczego nie mówiły o tym głośno? Książka nie ucieka też od trudnego tematu obojętności Polaków na los żydowskich współobywateli - Czy Polacy wystarczająco pomagali Żydom? Nie, absolutnie nie! – mówi Ratajzer. A chwilę później dodaje - Z jednej strony brak mi słów dla tych, którzy pomagali – tej wdzięczności zresztą nikt nie jest w stanie wyrazić. (…) Nie wiem, czy sam byłbym gotów zrobić więcej, niż oni zrobili dla nas. Nie cierpi na polonofobię, do Polski przyjeżdża regularnie i wciąż powtarza - To było powstanie Żydów polskich. Urodziliśmy się w Polsce i byliśmy polskimi obywatelami.
Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2012, s. 256