Podobno wiosna przyszła w poniedziałek o 11.29...zaciekawiła mnie ta astronomiczna dokładność. Ale zanim nastał ten pożądany przeze mnie moment, wychynęłam przez tarasowe drzwi i oczom mym ukazał się biały śnieg! Pokrył wszystko to, co zdążyło się w końcówce zimy zazielenić i odrosnąć.
Z nosem przy szybie czekałam, aż się to białe rozpuści i pozwoli malutkiej wiosence przyjść na świat. Oj, sporo jeszcze się w przyrodzie zadzieje, zanim wiosna okrzepnie i pokaże swoje świeże oblicze. Póki to nie nastąpi, zużywam zeszłoroczne plony, dorzucam nieco lżejszego pierwiastka i piekę warzywny pasztet. Może białe jutro nie spadnie. Trzymaj się wiosno!
Składniki
marchew 1 obrany korzeń
pasternak 1 obrany korzeń
batat 1 obrany ziemniak
por 1 średni
brokuł 4 różyczki
czosnek 1 dyzy ząbek
komosa ryżowa 100 g
otręby lniane 2 łyżki
ziarna konopi 2 łyżki
jajka ze wsi 2 sztuki
olej rzepakowy 100 ml + 2 łyżki do smażenia
kmin rzymski mielony 1/2 łyżeczki
imbir mielony 1/2 łyżeczki
kolendra mielona 1/2 łyżeczki
sól i pieprz do smaku
nasiona sezamu do posypania 1 łyżka
Sposób przygotowania
Warzywa kroimy na kawałki ( oprócz brokułów). Na patelni rozgrzewamy 2 łyżki oleju , dodajemy czosnek i por - pokrojone i podsmażamy na średnim ogniu. Dodajemy warzywa (oprócz brokułów) i blanszujemy je, mieszając drewniana łopatką. Kiedy warzywa się smażą, gotujemy komosę z dodatkiem soli. Kiedy wchłonie cała wodę, odstawiamy z płyty. Dobrze zblanszowane warzywa miksujemy blenderem, dodajemy komosę ryżową, jajka, otręby i konopie. Mieszamy i dodajemy sól i pieprz do smaku oraz pozostałe przyprawy. Dolewamy połowę oleju i dobrze mieszamy. Przekładamy masę do wysmarowanej olejem foremki, wkładamy róże brokułowe, polewamy resztą oleju i posypujemy sezamem. Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180 st. C przez 40 minut. Studzimy i wstawiamy na noc do lodówki. Kroimy na porcje.