1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kuchnia
  4. >
  5. Odświętnie znaczy wyjątkowo. Wielkanoc z autorską kuchnią Roberta Sowy

Odświętnie znaczy wyjątkowo. Wielkanoc z autorską kuchnią Roberta Sowy

Magda Klimczak/Daretocook.pl
Magda Klimczak/Daretocook.pl
Kiedy jadę do rodziców na święta, nie chcę, żeby mnie zaskakiwali kulinarnie, marzę o smakach, które pamiętam z dzieciństwa. Ale gdy sam przyjmuję gości, zawsze staram się, żeby na stole znalazło się coś innego niż zwykle, nieszablonowego – mówi szef kuchni Robert Sowa. Właściciel jednej z najlepszych warszawskich restauracji N31 specjalnie dla „Zwierciadła” przygotował autorskie wielkanocne menu.

Dla Roberta Wielkanoc to przede wszystkim Małopolska, Kraków, kolorowy stół, smak kiełbasy Lisieckiej i ćwikły z zaparzanym kminkiem, zapach gotującej się szynki z liściem laurowym, zielem angielskim i pieprzem. Po wyjęciu mięsa pozostały po gotowaniu niezwykle aromatyczny wywar dodawany był do święconki, tradycyjnej zupy wielkanocnej przyrządzanej z produktów zwyczajowo wkładanych do koszyczka. Za menu zawsze odpowiadała mama, która podobnie jak Robert przez lata pracowała jako szefowa kuchni. Do dziś to głównie ona przygotowuje świąteczną ucztę. – My jesteśmy od roznoszenia talerzy. Cieszy mnie to ogromnie, ponieważ dzięki kontynuacji tych rytuałów, co roku powraca ten piękny czas, który pamiętam z dzieciństwa. Z rodzinnymi świętami jest trochę jak z przepisami kulinarnymi. Nieraz staramy się odtworzyć coś wiernie, zgodnie z recepturą mamy czy babci, ale bez ich ingerencji w daniu ciągle czegoś brakuje. Dlatego, choć współcześnie Wielkanoc stała się już typowo turystycznym świętem, nadal spędzam ten czas z rodziną. Od rodziców dzieli mnie 300 km, ale co roku staram się choćby na kilka godzin przyjechać do Krakowa, by usiąść z nimi przy stole – mówi Robert.

Magda Klimczak/Daretocook.pl Magda Klimczak/Daretocook.pl

Jak wyznaje, we własnej kuchni nie próbuje nawet odwzorowywać domowych receptur. Żur przyrządza po swojemu, na wywarze z białej kiełbasy z dodatkiem liści laurowych, ziela angielskiego i dużej ilości chrzanu zakwaszonego sokiem z cytryny. Do tego odrobina kwaśnej śmietany i na koniec dużo tartego majeranku. – Nasze kubki smakowe przywykły teraz do mocniejszych bodźców. Mamy dostęp do produktów i przypraw, o jakich naszym rodzicom nawet się nie śniło. Pod względem aromatów i smaków współczesne święta są o wiele bogatsze od tych, które pamiętam z dzieciństwa. Pojawia się na stołach dużo przypraw korzennych, imbir, który jest modny obecne zarówno w deserach, jak i daniach głównych. Wracają zapomniane nieco kozieradka, kminek i kumin zaczerpnięty z kuchni arabskiej. Dodajemy je do drugich dań i sosów, dzięki czemu potrawy są bardziej aromatyczne, a przez to zdrowsze. Z zakupionego na bazarach świeżego kopru włoskiego robimy słynną sałatkę z pomarańczami i grapefruitami, ale można go też już kupić w wersji suszonej i sproszkowanej. Wystarczy dodać szczyptę do sosu, by zyskał niezwykły aromat. Jednak największym hitem świąt Wielkanocnych jest teraz czarnuszka, która pojawia się w pieczywie, w wędlinach i w daniach głównych, nadając im lekko orzechowy posmak – mówi Robert. I zauważa, że współczesnym, świątecznym stołom coraz bliżej do kuchni przedwojennej, z czasów, kiedy Warszawę nazywano drugim Paryżem, a Polska słynęła z wybornego jedzenia, przede wszystkim z dziczyzny i darów lasu.

Inaczej niż zwykle

Podczas świąt duże miasta pustoszeją. Ostoją tradycji jest więc kuchnia regionalna, małe miasteczka i wsie, miejsca, w których się wychowaliśmy. – Po regionalne specjały jeżdżę najczęściej na Halę Mirowską, gdzie pojawiają się produkty z Podlasia czy Podhala. Nawet jeśli nie są one typowo wielkanocne, bez wątpienia są inne niż te, które jadamy na co dzień, a to przecież jest kwintesencją świąt, bo odświętnie znaczy wyjątkowo. Niecodziennymi daniami są na przykład pasztety z gęsiny, z królika lub z dziczyzny, ale również mięsiwa, takie jak królik w śmietanie czy buraczkach przyprawionych miodem i rokitnikiem, pieczona gęś lub kaczka albo modna obecnie perliczka. Mięsa można przyrządzać w całości, marynować i poddawać wolnemu pieczeniu w tłuszczu gęsim albo w oleju. Szczególnej atencji, na jaką większość z nas może sobie pozwolić tylko od święta, wymaga łopatka jagnięca, ale też fenomenalna łopatka z koźliny czy gicz cielęca lub jagnięca. Trzeba je piec powoli, przez dwanaście godzin w temperaturze 86 stopni. Pachnie w całym domu, tworząc niezwykły klimat świąt, bo przecież kojarzą nam się one przede wszystkim z aromatami – zauważa.

Magda Klimczak/Daretocook.pl Magda Klimczak/Daretocook.pl


Goście jego restauracji, którzy poproszą o przygotowanie wielkanocnych przysmaków, mogą liczyć na wolno pieczone udko z gęsi w sosie imbirowym podane z kluseczkami maślanymi, warzywami i musem z pieczonych owoców szarej renety, sprowadzoną z Podlasia wolno pieczoną łopatkę jagnięcą marynowaną w czosnku, rozmarynie, zielu angielskim i liściach laurowych albo wolno pieczone madryckie szyneczki z chrupiącą skórką. Zamiast klasycznego pasztetu pojawi się mus z wątróbek z truflą, będzie też marynowany węgorz przyrządzony po azjatycku i nawiązująca do przedwojennej tradycji zupa rakowa z omletem truflowym. – Oczywiście ktoś może uznać, że na takie wymysły może sobie pozwolić tylko szef kuchni w fine diningowej restauracji, ale nie chodzi przecież o to, by te dania odtwarzać na swoim stole jeden do jednego, tylko by się czymś zainspirować i eksperymentować – wyjaśnia.

Magda Klimczak/Daretocook.pl Magda Klimczak/Daretocook.pl

Nie musimy we wszystkich wielkanocnych potrawach używać kminku i majeranku, sięgnijmy po kolendrę, kozieradkę, czarnuszkę, kmin rzymski. Niech produkt główny będzie ten, co zwykle, ale przyrządzony inaczej. Jeśli całe życie podajesz królika w śmietanie, na Wielkanoc zrób go w sosie curry, musztardowym albo w czerwonym winie. Przez cały rok jesz pierś lub udka z kurczaka? Na święta kup całego kurczaka zagrodowego i nadziej go namoczoną w mleku chałką, smażoną cebulą, wątróbką drobiową, rodzynkami oraz dużą ilością natki pietruszki. Podczas pieczenia co jakiś czas smaruj kurczaka masłem i tym, co się z niego wypieka. Powstanie fantastyczne danie, i do tego niedrogie. Robert namawia, by nie bać się też dziczyzny, którą bez problemu można dziś kupić na rynku. Niekoniecznie musi to być kosztowny comber sarny, wystarczy kawałek szynki z jelenia, z której można zrobić zraziki. Jeśli na co dzień robisz zrazy wołowe, wszystko to, co do nich dodajesz, wsadź tym razem do mięsa z dziczyzny, przypraw jałowcem, rozmarynem, liśćmi laurowymi, zielem angielskim i pieprzem.

Baba i mak

Trudno wyobrazić sobie święta wielkanocne bez lukrowanej baby drożdżowej z rodzynkami. I trzeba przyznać, że jest ona najbardziej odporna na zmiany, od lat smakuje tak samo pysznie. Ale już świąteczne mazurki, makowce, serniki, keks czy strudle bakaliowe bywają teraz dowolnymi reinterpretacjami oryginałów. – Współczesne wypieki wielkanocne są niezwykle bogate. W makowcach znajduje się coraz mniej ciasta, bo Polacy przede wszystkim kochają mak i bakalie. Zaciera się więc różnica między polskim makowcem a pochodzącą z kresów kutią – tłumaczy Robert. – Próbowałem już makowców z ciastem francuskim i z greckim filo, które jest chrupiące i bardzo cienkie, więc idealne wpisuje się w obecny gust. Modne są również tarty makowo-bakaliowe, czyli do formy z ciasta kruchego, francuskiego lub filo wkłada się wszystko to, co dotychczas zawijaliśmy w makowcu, w efekcie otrzymujemy tradycyjny smak w nowej formie.

On sam na tę Wielkanoc dla gości swojej restauracji N31 planuje na deser coś niezwykłego. Keks, ale nietypowy, ponieważ ciasto z suszonymi owocami i bakaliami razem z konfiturą malinową będzie włożone w kulę z ciemnej czekolady, podawaną z przyrządzonymi na żółtkach lodami zabajone. – Wielkanoc to dla mnie przede wszystkim radość z jedzenia, z biesiadowania, z rodziną i znajomymi, dlatego lubię ich zaskakiwać. Tak buduje się najlepsze wspomnienia – mówi Robert. Ale na celebrację trzeba mieć czas i przestrzeń, dlatego po pandemii, która wiele przewartościowała, razem z całą załogą podjęli decyzję o tym, że ich restauracja będzie nieczynna w niedziele oraz w święta. A zatem tak zwane jajeczka na Nowogrodzkiej 31 wyprawiają dla gości wcześniej. Oczywiście, mogą przygotować potrawy na wynos, ale od Wielkiej Soboty delektują się już tylko odpoczynkiem.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze