1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA
  4. >
  5. Złoty interes

Złoty interes

Zobacz galerię 4 zdjęcia
Otwarcie sto900 w klubie1500 m2

Była jesień, trwał Food Film Fest. Przed kinem Kultura rozstawiło się parę kolorowych kramów i choć przysmaków było mało, kłębił się tam tłum zwabiony zapachami i niecodziennym wydarzeniem. Szczególnie tłoczno było przy jednym stoisku, gdzie sprzedawano niezwykle smaczne, chrupiące foccacie z rukolą i szynką parmeńską. Wtedy dowiedzieliśmy się, że Warszawa zyskała nowe, ciekawe miejsce, jakim jest Bagno Food & Wine, wtedy też Złoty po raz pierwszy mnie nakarmił.

Złoty wyjechał z Polski w 2001 r. Wywiózł złamane przez dziewczynę serce, które miał nadzieję wyleczyć na emigracji. Los mu sprzyjał – Złoty znalazł się w miejscu, które co drugi Polak wymienia w odpowiedzi na pytanie, gdzie chciałby mieszkać. W Australii. Jednak nawet tam, w raju, go nosiło, pomieszkał więc jeszcze i w Stanach Zjednoczonych, i w Danii. Jak na emigranta przystało, zaczął od zmywaka, szybko się jednak na Złotym poznano i awansowano go na pomoc kuchenną. W końcu gotował tu i tam, kręcił pizze na plaży, wypiekał chleb w organicznej piekarni. Zdrowo się odżywiał, cera mu się poprawiła i wszystko dobrze się układało, kiedy serce dało znać, że też czuje się lepiej i chce do Polski. Po ponad dekadzie wrócił do kraju w sierpniu zeszłego roku i wsparł w gotowaniu swojego przyjaciela Pawła, właściciela restauracji Bagno Food & Wine, z którym zna się ponad dwadzieścia lat.

 

Dziś Złotego spotkacie w nowym miejscu – w w klubie 1500 m2 do wynajęcia (ul. Solec 18/20). Byłam tam w sobotę na inauguracyjnym brunchu i powiem jedno: zapowiada się świetnie! Za 20 złotych odebrałam przy barze talerz, na który z przyjemnością nałożyłam znajome serki z Mlecznej Drogi i tapenade z oliwek. Potem wzruszyłam się przy smakach dzieciństwa – pysznym, mokrym żytnim pieczywie, masełku ze szczypiorkiem oraz ukręconym z różnymi składnikami twarożku. Frekwencja dopisała – w kolejce do szwedzkiego stołu stanęli nie tylko młodzi rodzice wyrwani z łóżka przez rozsadzane energią bobasy, ale i zaspani imprezowicze, którzy z błyskiem w oku nakładali na talerze jajecznicę i pachnący, chrupiący bekon.

 

 

Sto900 to przestronny, zalany światłem lokal, gdzie panuje swobodna, bezpretensjonalna atmosfera sprzyjająca lenistwu i czerpaniu przyjemności z jedzenia. Ciemna, lakierowana podłoga z drewna, zbieranina odmłodzonych wygodnych mebli retro, fantastyczny ciężki, drewniany mebel służący za bar oraz otwarta kuchnia, do której można zajrzeć i podglądać pichcącą ekipę zarządzaną przez Złotego. Pytany przeze mnie o menu odpowiada krótko: „Będę serwować jedzenie, po którym każdy poczuje się lepiej”. Na pewno skorzysta ze swoich doświadczeń przywiezionych z podróży, a szczególnie z Australii, która obecnie, jak mówi, jest pod względem kulinarnym najciekawszym miejscem na ziemi. Sto900 jest czynne od dzisiaj – między 12 a 16 możecie wpaść na lunch. Na samą myśl o nim już mi lepiej.

fot: Sto900 FB

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze