Jak co roku w sierpniu, w rocznicę Powstania Warszawskiego, zadajemy sobie pytanie o to, czym jest dzisiejszy patriotyzm. Jakie znaczenie ma dla nas pamięć o przeszłości i takie symbole jak flaga? Paulina Młynarska stawia je swoim gościom: SYLWII CHUTNIK, ANCE GRZYWACZ, RAFAŁOWI BETLEJEWSKIEMU i ANTONIEMU PAWLICKIEMU.
Wyobraźmy sobie taką sytuację: wróg stoi u bram. Co robicie? Rozmawiałam o tym niedawno z przyjaciółką, Dorotą Wellman. Przyznałam, że kazałam swojej córce wyrobić wizę australijską. Sama już taką mam. Gdyby coś poszło źle, jestem gotowa do ucieczki. Dorota zrobiła wielkie oczy: „Ja bym została i stanęła do walki!”.
Antoni Pawlicki: A masz srebrne monety? Bo słyszałem, że modne jest kupowanie srebrnych monet, nie złotych, bo złote są za dużo warte, a srebrnymi można płacić za chleb.
Srebrniki? Brzmi zdradziecko.
A.P.: Trochę tak. Pytanie, jaki jest ten wróg i kim on jest? Upraszczając, czy chodzi o to, że ktoś wpada do mojego domu i grozi mi bronią? Czy raczej ktoś przychodzi do mojego kraju i grozi mi bronią? Komu grozi – mnie czy rządowi? Kim jest wróg? A co, jeśli nagle okaże się, że Ślązacy chwycą za broń i nie będziemy wiedzieć dlaczego, to co… zaczniemy strzelać do tych Ślązaków? Wojna jest czymś potwornym, straszliwym. Za sprawą tego, co się dzieje na Ukrainie, teraz znów zawitała do Europy. Modlę się, żebyśmy wszyscy się opamiętali i nie dali uwikłać w ten konflikt prowadzony w imię biznesu, bo wiadomo, że wojna jest zawsze w imię pieniędzy.
Czy ty sam, jako Antoni Pawlicki, wikłałbyś się, czy wiał?
A.P.: Nie wiem. Walczyć można na różne sposoby, ja nie jestem zawodowym żołnierzem, lecz aktorem. Myślę, że wszyscy powinniśmy się zająć czymś innym, a nie wojowaniem i kłótniami.
Sylwia Chutnik: Ja obserwuję u siebie dwie strategie: w sytuacji, gdy trzeba podjąć natychmiastową decyzję, jest to jednak bardziej mobilizacja niż ucieczka. Jednak ponieważ jestem też matką, kompletnie nie wiem, co bym zrobiła. Nie mogłabym powiedzieć: „Tak, staję do walki”. Mam syna.
Rafał Betlejewski: W 2003 roku zrobiłem, można powiedzieć, prywatny festiwal związany z Powstaniem Warszawskim. Powstała seria zdjęć, którą zatytułowałem: „A ja, czy poszedłbym?”. To było pytanie, które zadawałem sobie wtedy dość intensywnie i wydaje mi się, że wiele osób, patrząc na hekatombę Powstania Warszawskiego, ciągle sobie je zadaje. Poszli, dali świadectwo swojego bohaterstwa. Pytanie, czy my, 70 lat później, mielibyśmy w sobie dość odwagi i determinacji, żeby dać taki pokaz męstwa. Wydaje mi się, że jeszcze 10 lat temu odpowiadałem na to pytanie twierdząco, to znaczy, myślałem, że chciałbym się zachłysnąć tego rodzaju porywem serca. Dzisiaj, kiedy jestem starszy, skłaniałbym się ku temu, co mówi Antek. Wojna przestała być czarno-biała. Nie wiadomo, kto z kim walczy i o co. Jakie są interesy, które za tym stoją. Wojna stała się niezwykle skomplikowanym zjawiskiem. Wydaje mi się, że odpowiedzenie tak po prostu: poszedłbym albo: nie poszedłbym – traci sens.
Wiecej w Sensie 08/2015. Kup teraz!SENS także w wersji elektronicznej