Chcesz funkcjonować w świecie biznesu na równych prawach z mężczyznami? Możesz sprawić, że będą cię traktować jak partnera w interesach.
Biznes to świat mężczyzn. Kobietom daje się mniej odpowiedzialne zadania i rzadziej zaszczyca awansem. Koledzy ich fachowość na ogół kwitują z przymrużeniem oka albo traktują koleżanki jako ozdobę towarzystwa (jeśli są atrakcyjne). Dlatego kobiety zwykle przedstawiane są jako ofiary, które nie potrafią sobie radzić w świecie biznesu.
– Kobiety są nie tyle ofiarami mężczyzn, ile… samych siebie. Pozwalamy się wykorzystywać, mężczyźni tylko korzystają z naszej uległości – mówi Monika Zalewska, specjalistka od tworzenia wizerunku i autoprezentacji, właścicielka firmy szkoleniowej m2 Potęga Możliwości zajmującej się kreowaniem wizerunku, aktorka. – Tylko my same możemy zmienić tę sytuację, zachowując się inaczej.
Jak? Pracując nad czterema powiązanymi ze sobą elementami: sylwetką, oddechem, sposobem mówienia oraz unikaniem prezentowania uległej postawy.
Poczuć ziemię
Mężczyźni budzą większe zaufanie, bo wydają się bardziej solidni. Kobiety zaś sprawiają wrażenie wiotkich, delikatnych: wystarczy je lekko pchnąć, by je przewrócić – fizycznie i psychicznie. Problem nie polega tylko na tym, że chodzimy na obcasach, przez co wydajemy się mniej stabilne.
Pozwalając, by w pracy nazywano cię słoneczkiem, zgadzasz się na utrwalenie swojego obrazu jako małej nieodpowiedzialnej istotki.
– Kobiety często chodzą lub stają w taki sposób, jakby nie miały kontaktu z ziemią – zauważa Monika Zalewska. – Idąc, stawiają małe kroczki. Ciało wiecznie spieszącej się kobiety lekko ją wyprzedza, pozbawiając stabilności. W dodatku kobiety często stoją lub chodzą na palcach, zapominając o piętach.
Jeśli chcesz więc zademonstrować siłę i wyglądać pewnie, musisz czuć ziemię. To podstawa. Trzeba czuć palce i piętę. A kiedy masz świadomość stabilności, cała sylwetka inaczej wygląda. Do podświadomości kontrahenta dociera wtedy inny sygnał: już nie jesteś wiotką niewiastą, ale kimś, na kim można polegać. I z kim trzeba się liczyć.
Co robić? Przede wszystkim zrezygnuj z obcasów wyższych niż 5-6 cm. I ćwicz kontakt z podłożem. Zacznij boso. Kiedy nauczysz się czuć ziemię całą stopą, załóż buty i ucz się czucia gruntu w butach. Trzeba też zmienić sposób widzenia siebie.
– Zmień wyobrażenie o sobie, a zmienisz się fizycznie. Polecam wszystkim paniom ćwiczenie z dębem (patrz ramka) – mówi trenerka.
Ważne, by nie traktować biustu jako przeszkody. Biznes jest męski, więc biust jest w nim „nie na miejscu”. Kobiety najczęściej garbią się, kulą ramiona, by go ukryć. Tymczasem piersi w biznesie nie przeszkadzają. Za to przeszkadzają głębokie dekolty. A my, skulone, zgarbione, wyglądamy na niepewne, przestraszone. Jeśli chcesz przekonać mężczyzn, że trzeba się z tobą liczyć, musisz wyprostować plecy.
– Zawsze powtarzam kobietom „czuj się, jakbyś była wyższa niż w rzeczywistości, myśl o sobie jak o dębie”. Radzę im też, by ćwiczyły dobrą postawę, zarówno wtedy, kiedy stoją, jak i wtedy, kiedy siedzą. Kiedy stoimy, jeszcze się kontrolujemy, ale kiedy siedzimy, wydaje nam się, że krzesło i biurko zasłaniają nas, chronią i że nie widać naszych zgarbionych pleców – przestrzega Monika Zalewska.
Poleca też ćwiczenie z balonikiem – najprostsze do znalezienia właściwego ustawienia sylwetki (patrz ramka). I powtarza: „Z balonikiem można zmywać, pisać na komputerze, wygłaszać przemówienia”. A plecy? Proste jak struna!
Kto w biurze piszczy
Jak mówią kobiety? Szybko. Cicho. I… wysokim głosem.
– Kiedy mężczyzna słyszy cichy piskliwy kobiecy głosik, nie traktuje rozmówcy poważnie – twierdzi specjalistka od kreowania wizerunku. – To zwierzęcy odruch, podświadomość mężczyzny interpretuje: masz do czynienia z istotą słabą.
W dodatku głos kobiety jest bardzo podatny na emocje: kiedy się denerwujemy albo boimy, mówimy jeszcze wyżej. Dodatkowy minus: wysoki głos nie budzi zaufania, ponieważ posługują się nim kłamcy.
„Ale przecież nie będę mówić basem!” – zawołasz.I wcale nie musisz. Zbyt niski głos też nie jest dobry, bo uwodzi i usypia. Za to każda z nas ma swój naturalny rejestr. Kiedy go używamy, promieniujemy pewnością siebie.
– Kobiety powinny zrobić wszystko, by mówić swoim naturalnym głosem – uważa Monika. – Tym, którego używają, kiedy chcą uspokoić płaczące dziecko, dać mu poczucie bezpieczeństwa. Powinny używać tego głosu świadomie.
Jak? Można to wyćwiczyć. Wypróbuj ćwiczenie z mruczeniem (patrz ramka). Poza tym, kiedy musisz wygłosić jakieś przemówienie, staraj się zrelaksować szczękę. W zdenerwowaniu zaciskasz ją. A wtedy zaciska się krtań, co powoduje zwiększone napięcie strun głosowych. W rozluźnieniu szczęki doskonale sprawdza się ćwiczenie z korkiem (patrz ramka) i rozgrzewka twarzy.
Długi oddech
Jako dzieci oddychałyśmy całą powierzchnią płuc, używając przepony. A potem…
Po rozmowie z szefem odruchowo dygamy. Jednak to, co rozbrajało tatusia, w dorosłym życiu już się nie sprawdza.
– My, kobiety, oddychamy szczytowo, czyli piersiami – tłumaczy Monika. – To wynik stresu, wychowania, uwarunkowań kulturowych. Unieruchamiamy pas, co sprawia, że podczas oddechu nasze piersi falują. To się podoba mężczyznom, ale taki niepewny, płytki oddech odbiera nam trzy czwarte siły.
Tymczasem istnieje ścisła zależność między sposobem oddychania a sposobem mówienia. Kiedy bierzesz mały wdech, musisz mówić szybko, żeby w wydechu upchnąć całe zdanie. I sprawiasz wrażenie niepewnej, bo osoby pewne siebie i swojej racji mówią powoli. Człowiek niepewny mówi szybko, by nikt nie zdążył wtrącić pytań czy uwag, których się obawia. Dlatego długi, pełny oddech sprawia, że robisz wrażenie silniejszej, pewniejszej.
Jeśli potrafisz właściwie oddychać, twój głos staje się nośniejszy – i słychać cię nawet w końcu sali. Im silniejszy jest wypychany przez przeponę strumień powietrza, w tym większe drgania wprawiane są struny głosowe i tym silniejszy głos wydobywa się z krtani.
– Głos „żyje” na oddechu – podsumowuje nasza ekspertka. – Trenowałam kiedyś z panią pracującą w męskim środowisku. Skarżyła się, że w trakcie spotkania nie może się przebić, bo głosy panów są silniejsze. Kiedy nauczyła się głęboko oddychać, stwierdziła, że jednak potrafi zmusić mężczyzn do słuchania.
Staraj się oddychać brzuchem, ciągnąc siłę z samej macicy. A w sytuacjach biznesowych, kiedy z nerwów na pewno przyspieszysz i oddech, i słowa, mów wolniej niż na co dzień; świadomie kontrolując głębokość oddechu i szybkość wypowiedzi.
Czy mogę zająć momencik?
Mężczyzna na końcu zdania stawia kropkę. Kobieta – znak zapytania. Mężczyzna mówi: „Szefie, potrzebuję pana uwagi przez chwilę”. Kobieta, zwłaszcza dobrze wychowana: „Czy mogę zająć momencik?”. I komu szef odpowie „nie”?
– Stawianie kropek na końcu zdania świadczy o naszej pewności, o tym, że sprawy, o których mówimy, są dla nas ważne, szanuję je i oczekuję tego samego od innych. To buduje partnerstwo – podkreśla Monika Zalewska.
Staraj się więc mówić krótkimi zdaniami. Nie trajkocz, nie mów wszystkiego, o czym myślisz, bo rozmowa w biurze to nie seans telefoniczny z przyjaciółką. Słuchacz zapamięta najwyżej 40 proc. twojej wypowiedzi. Poza tym, kiedy się streszczasz, szanujesz swój czas i masz prawo wymagać od rozmówcy, by też go szanował.
Kobiety często podpierają wypowiedzi takimi wyrazami jak „może”, „w zasadzie”, „tak jakby”. Mówią: „Panie Tadziu, może pan zająłby się tą sprawą”. A pan Tadzio myśli wtedy: „A może nie”… Jeśli chcesz coś przekazać, zrób to bez ozdobników, powiedz: „Bardzo proszę, by zajął się pan tą sprawą”. I nie czekaj, aż inni domyślą się, co chodzi ci po głowie. Mężczyźni mówią wprost. Kobieta, która myśli o podwyżce, przychodzi do szefa i zaczyna opowiadać, że spędza w firmie dużo czasu, ma nowe pomysły, klienci ją chwalą itp. Wychodząc, ma pretensje, że nie zaproponował jej podwyżki. Mów więc „po męsku” wprost, czego oczekujesz.
Kolejna kobieca bolączka: nawet jeśli zaczynamy głośno, kończymy cicho.
– Mówiąc w ten sposób, same sobie odbieramy skuteczność, bo rozmówcy najwyraźniej zapadają w pamięć ostatnie wyrazy w zdaniu. Gdzieś podświadomie zapala mu się czerwona lampka: „Ta osoba nie jest pewna swoich racji, z nią da się wszystko załatwić”. Skutek? Nie zostaniesz potraktowana poważnie – ostrzega Monika Zalewska.
Bo ja jestem taka mała
Kobiety bardzo często swoim zachowaniem wyrażają uległość wobec mężczyzn. A potem dziwią się, że ci z tego korzystają…
– Wyrażanie uległości obejmuje te wszystkie techniki, które stosowałyśmy jako dziewczynki – tłumaczy trenerka. – To rozbrajało tatusia, ale w dorosłym życiu się nie sprawdza.
Jakie to przyzwyczajenia? Na końcu wypowiedzi dygamy – czasem dosłownie, czasem tylko potrząśnięciem ramion czy głowy. Zdarza się nam to także np. po rozmowie z szefem: jako „dziękuję za rozmowę” wykonujemy taki symboliczny dyg. Trzeba to wyeliminować.
Kolejny problem: zdrobnienia. Miło, kiedy ktoś do nas mówi: „Kochanie, słonko, Małgoniu”. Ale tak się mówi do dzieci, a dziecko ma prawo być nieodpowiedzialne. Jeśli pozwalasz w środowisku zawodowym nazywać się słoneczkiem albo Małgonią, pozwalasz, by komuś utrwalił się twój obraz jako małej nieodpowiedzialnej istotki. A szef nie powierzy odpowiedzialnego zadania Małgoni, co najwyżej pani Małgorzacie. Małgonia może zrobić kawę, a nie odpowiadać za coś, co jest dla firmy istotne.
– W środowisku zawodowym w ogóle unikamy zdrobnień – przestrzega Monika Zalewska. – Pieniążki? Ja wolę zarabiać pieniądze. Noszę je w portfelu, a nie w portfeliku i chodzę ubrana w kostium, a nie kostiumik. I nie nazywam kolegi Tadzinkiem, bo to dopuszczenie do intymnej strefy.
Monika przestrzega też przed robieniem z siebie słodkiej idiotki. Uwodząca, bezradna i trzepocąca rzęsami kobieta, która używając swojego uroku, prosi mężczyzn o wykonanie za nią czegoś, nigdy nie będzie traktowana jak partner w interesach.
Szanuj swoją przestrzeń
Uległość manifestujemy także przesadną skromnością w zajmowaniu miejsca. Zaczyna się przy drzwiach. Kobieta delikatnie puka, otwiera je ociupinkę, wsuwa do środka kawałek głowy i ledwo słyszalnym głosikiem pyta: „Czy mogę na chwileczkę?”. Wchodzi małymi kroczkami. Jeśli siada, to na brzeżku krzesła. Ma torebkę albo żakiet? Kładzie je sobie na kolanach, wysyłając sygnał: „Jestem mało ważna”.
– Nie bój się zajmować przestrzeni, która ci się należy – podkreśla Monika Zalewska. – Szanuj swoją przestrzeń, czas i siebie. Masz prawo, by ktoś ci wskazał, gdzie odwiesić okrycie, nie bój się prosić o kawę czy szklankę wody. Skoro sama siebie uważasz za ważną, będziesz tak postrzegana.
A zatem: zapukaj zdecydowanie, wejdź pewnym krokiem, z uśmiechem na ustach. Odłóż swoje rzeczy i zajmij swoje miejsce.
Pamiętaj: myśl i mów o sobie dobrze. Kobiety mają skłonność do wygłaszania negatywnych autokomentarzy. „Jak ja mogłam coś takiego zrobić?” Albo: „Nigdy sobie z tym nie poradzę…”. Mężczyzna powie co najwyżej: „To może być niełatwe” – ale odniesie się do zadania, nigdy do samego siebie.
Kontroluj wyraz twarzy. Ważne, byś nie miała przyklejonego do niej bez przerwy uśmiechu. Monika Zalewska: – Możemy uśmiechem obdarzać, ale nie miejmy takiego grymasu przyklejonego do twarzy. To maska, za którą coś się kryje, przeważnie niepewność.
Oto najważniejsze rzeczy, o których musisz wiedzieć, budując swój wizerunek partnerki w biznesie. Jednak to tylko narzędzia. Sposób, w jaki ich użyjesz, zależy od ciebie.
Ćwiczenie z dębem
Stań boso na podłodze, zamknij oczy. Wyobraź sobie, że jesteś wielkim stuletnim dębem. Poczuj bardzo grubą korę, która otacza całe twoje ciało i chroni cię przed atakami, niepogodą, niebezpieczeństwami. Poczuj długie, silne i grube konary oraz potężny pień zapewniający ci pełną stabilność. Poczuj, że twoje stopy zapuszczają w głąb ziemi korzenie, które sięgają głęboko i rozciągają się szeroko, sprawiając, że masz tak pełny kontakt z ziemią, absolutne w niej zakotwiczenie. Wyobraź sobie, jak czuje się takie potężne drzewo, któremu nic nie zagraża, nie jest w stanie się przewrócić.
Ćwiczenie z balonikiem
Stań boso, nogi rozstaw na szerokość bioder. Wyobraź sobie, że na twoich ramionach leżą dwie potężne cegły. To stres gromadzący się w mięśniach ramion usztywnia je. Wyobraź sobie, że z czubka głowy wyrasta nitka. Uwaga, nie z czoła, nie z tyłu głowy, to musi być najwyższy punkt głowy. Do niej przyczepiony jest balonik w twoim ulubionym kolorze. Ciągnie cię do nieba, twoja głowa „odfruwa” do góry, a za nią reszta ciała. W ten sposób twój krok będzie pewny, choć lekki, a twoja sylwetka ładna i prosta.
Ćwiczenie z mruczeniem
Kiedy obudzisz się rano, poleż w łóżku i zmysłowo pomrucz swojemu mężczyźnie do ucha (możesz też mruczeć do poduszki). To masaż strun głosowych poprawiający ich elastyczność. Dzięki temu twój głos stanie się niższy. Codzienne mruczenie pomaga obniżyć głos, znaleźć właściwy rejestr. Jadąc samochodem, śpiewaj i mrucz piosenki.
Ćwiczenie z korkiem
Woź ze sobą w samochodzie korek od wina. Podczas jazdy weź go między zęby i delikatnie trzymaj. To rozluźni szczękę. Powtórz ćwieczenie przed wystąpieniem czy prezentacją. Nie masz korka? Zrób „masaż” twarzy: nadmij usta, mocno wypychając policzki, zrób kilka „głupich” min, szeroko otwórz buzię, poruszaj szczęką w prawo i lewo, opuść szczękę jak w chwili zdziwienia. Postaraj się świadomie rozluźnić mięśnie.
Ćwiczenie z kamerą
Postaw na stelażu kamerę, włącz muzykę i nagraj siebie: jak tańczysz, chodzisz do rytmu, gestykulujesz. Jak wyglądasz z przodu, z boku, z tyłu. Potem stań przed kamerą i wygłoś krótkie przemówienie. Dzięki temu będziesz miała szansę zobaczyć siebie taką, jaką cię widzą inni. Najlepiej, gdybyś ćwiczenie to przeprowadziła z koleżanką – kiedy jesteśmy w towarzystwie zachowujemy się nieco inaczej niż na osobności.
Czego powinnaś unikać w pracy
- Chcesz przypudrować nos czy uczesać włosy? Idź do łazienki. Nigdy i pod żadnym pozorem koledzy nie mogą widzieć cię poprawiającej urodę.
- Podajesz komuś dłoń? Przygotuj się na uścisk. Nie podawaj dłoni do pocałunku. Uścisk powinien być zdecydowany i krótki.
- Czerwone paznokcie i krwiste usta są dobre na wieczorne wyjście, nie wolno ich „przynosić” do biura.
- Podczas rozmowy ręce nie powinny dotykać twarzy. To nie tylko odzwierciedla niepewność, ale też sprawia wrażenie seansu autodopieszczania. Zgadnij, o czym myśli obserwujący takie autozaloty mężczyzna?
- Nie baw się bucikiem, który masz na stopie. To wabik seksualny, w biurze nie na miejscu.
- Kiedy kobieta czuje się podległa mężczyźnie, zwłaszcza jeśli jest przystojny, słuchając go, przechyla głowę. A on, chcąc nie chcąc, muśnie jej szyję spojrzeniem. W jego podświadomości powstanie skojarzenie seksualne, a to dyskwalifikuje kobietę jako partnerkę w biznesie, a stawia w pozycji partnerki seksualnej.
Monika Zalewska specjalistka od tworzenia wizerunku i autoprezentacji, właścicielka firmy szkoleniowej m2 Potęga Możliwości