Jesień sprzyja sięganiu po mroczne historie. Nic więc dziwnego, że na pierwszym miejscu listy najchętniej oglądanych produkcji Netflixa znalazł się serial „Potwór. Historia Ed’a Geina”, czyli trzecia odsłona antologii „Potwór”, stworzonej przez Ryana Murphy’ego i Iana Brennana. Po głośnych historiach kanibala Jeffreya Dahmera i braci Menendez, Murphy sięgnął po postać, która od dekad fascynuje i przeraża miłośników prawdziwych zbrodni – Eda Geina, znanego jako „Rzeźnik z Plainfield”.
Choć jego nazwisko może nie brzmieć tak znajomo jak Dahmer czy Bundy, Ed Gein stał się pierwowzorem dla wielu kultowych potworów kina grozy. Jego historia zainspirowała bowiem twórców między innymi „Psychozy”, „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną” czy „Milczenia owiec”. Teraz mroczna historia Geina opowiedziana przez Ryana Murphy’ego przyciągnęła przed ekrany ogromną widownię – serial „Potwór. Historia Ed’a Geina” błyskawicznie wskoczył na pierwsze miejsce wśród najchętniej oglądanych produkcji Netflixa w Polsce, wyprzedzając w Polsce między innymi nowy sezon „1670”.
W serialu w rolę Eda Geina wciela się Charlie Hunnam, znany m.in. z „Synów Anarchii”. Jego interpretacja postaci znacząco odbiega od poprzednich bohaterów serii, bo nie ma tu miejsca na niezdrową fascynację czy romantyzowanie zbrodniarza. Hunnam kreuje postać jednocześnie odpychającą i niepokojąco dziecinną – z wysokim tonem głosu i niewinnym spojrzeniem, które maskuje przerażającą prawdę.
Murphy i Brennan nie unikają brutalnych scen. „Potwór. Historia Ed’a Geina” to produkcja momentami wyjątkowo trudna w odbiorze – pełna naturalistycznych ujęć i detali, które mrożą krew w żyłach. Jednocześnie serial próbuje zrozumieć, co doprowadziło Geina do szaleństwa. Twórcy zagłębiają się w jego psychikę, pokazując toksyczną relację z matką, izolację i niezdiagnozowaną schizofrenię. Serial nie usprawiedliwia zbrodni, ale stawia pytania o granice ludzkiego umysłu i o to, jak rodzi się zło. W finale widzowie obserwują, jak Gein – już w fikcyjnym wątku – pomaga śledczym w ujęciu innych seryjnych morderców, co dodaje opowieści nieoczekiwanego wymiaru. Ciekawym zabiegiem fabularnym jest również połączenie wątków Geina z narodzinami kultury horroru. W produkcji pojawiają się odniesienia do powstawania „Psychozy” i „Milczenia owiec”, co tworzy fascynujący dialog między rzeczywistością a fikcją.
„W „Potworze: Historii Eda Geina”, jak i pozostałych odsłonach serii, jest jednak coś, co sprawia, że możemy oderwać wzroku od ekranu. W efekcie pochłaniamy cały sezon na raz, nie myśląc nawet o dzieleniu go na pojedyncze odcinki. Pomimo nagminnego naginania rzeczywistości i ubarwiania jej na wszelkie możliwe sposoby oraz nadmiernego i bezrefleksyjnego epatowania przemocą, wciąż jest to sprawnie napisana, świetnie poprowadzona i rozpisana na poszczególne epizody fabuła – nieco słabsza niż ta o Dahmerze, ale zdecydowanie lepsza niż historia Menendezów” – pisze Marta Waszkiewicz w recenzji serialu „Potwór. Historia Ed’a Geina”.
„Potwór. Historia Ed’a Geina” to mrożący krew w żyłach portret jednego z najbardziej przerażających przestępców XX wieku. Wciągająca narracja, znakomite aktorstwo i charakterystyczny styl Ryana Murphy’ego sprawiły, że serial w kilka dni od premiery stał się sensacją. To pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników kina grozy i kryminalnych historii inspirowanych prawdziwymi zdarzeniami.