HBO Max to nie tylko „Gra o tron” czy „The Last of Us”. Między wielkimi hitami ukrywają się seriale, które można łatwo przeoczyć, a naprawdę warto je zobaczyć. Są świetnie zrealizowane i wciągają tak bardzo, że trudno się od nich oderwać. Oto pięć mniej znanych tytułów z oferty streamingowego giganta, które mogą cię pozytywnie zaskoczyć.
Kiedy myślimy o HBO Max, od razu przychodzą nam do głowy największe hity: „Gra o tron”, która na długie lata zmieniła oblicze telewizji, „The Last of Us”, przyciągające uwagę zarówno fanów gry, jak i nowych widzów, „Biały Lotos”, z każdą kolejną serią coraz bardziej wciągający, „Sukcesja”, pokazująca walkę o władzę w rodzinie medialnych magnatów, czy „Euforia”, będąca jednym z najgłośniejszych i najbardziej kontrowersyjnych seriali o współczesnej młodzieży. To tytuły, które zna praktycznie każdy i o których wszędzie się mówi.
Nie brakuje jednak opinii, że poza tymi hitami na platformie nie ma zbyt wiele ciekawego do oglądania. Sam kiedyś myślałem podobnie. Przecież skoro coś nie robi takiego szumu, to pewnie nie warto poświęcać temu czasu. Tymczasem okazuje się, że HBO Max skrywa mnóstwo mniej znanych produkcji, które naprawdę zachwycają. Wiele z nich zdobyło prestiżowe nagrody, zebrało świetne recenzje krytyków, a mimo to w Polsce przeszły praktycznie niezauważone.
Oto pięć takich seriali – różnorodnych gatunkowo, nagradzanych i świetnie ocenianych, które zasługują na to, żeby je obejrzeć, nawet jeśli wcześniej o nich nie słyszeliście. Każdy z nich ma w sobie coś wyjątkowego. Od poruszających dramatów po kryminalne historie pełne napięcia i akcji, od głębokich refleksji po precyzyjnie dopracowane kostiumy i scenografię.
Ten limitowany serial dramatyczny autorstwa Michaela Coela nie tylko zaskakuje scenariuszem, ale również porusza tematy, które wciąż są rzadko przedstawiane w telewizji. Produkcja zdobyła w 2021 roku dwie nagrody Emmy – za najlepszy scenariusz i najlepsze kierownictwo muzyczne w odcinku „Ego Death” (Ciara Elwis, Matt Biffa). Serial opowiada o młodej kobiecie (w tej roli Michaela Coel) próbującej poukładać sobie życie po traumatycznym wydarzeniu, balansując między poszukiwaniem prawdy a próbą odzyskania kontroli nad własnym ciałem i emocjami. To historia niezwykle intymna, poruszająca i – niestety – niepokojąco aktualna.
Trzy sezony pełne napięcia, tajemnic i filozoficznych pytań o sens życia i stratę. „Pozostawieni” to serial, który śledzi losy ludzi po nagłym zniknięciu 2% populacji świata. Produkcja zdobyła nagrodę Critics’ Choice Television w 2016 roku za najlepszą rolę kobiecą (statuetka trafiła w ręce Carrie Coon, którą niedawno mogliśmy podziwiać w trzecim sezonie „Białego Lotosu”). Średnia ocen krytyków na Filmweb.pl wynosi 8,4 i naprawdę trudno się temu dziwić. To opowieść pełna emocji, znakomicie zagrana i napisana, która wciąga od pierwszego odcinka.
Akcja tego dwusezonowego serialu toczy się w nowojorskim szpitalu początku XX wieku, gdzie chirurg John W. Thackery (w tej roli świetny Clive Owen) próbuje zmienić oblicze medycyny. Serial został doceniony prestiżową nagrodą Emmy za najlepszą scenografię, a także trzema nagrodami Satelity w 2015 roku – dla najlepszego serialu dramatycznego, najlepszego aktora i najlepszego zespołu aktorskiego. Rewelacyjne kostiumy Ellen Mirojnick zdobyły w 2016 nagrodę Amerykańskiej Gildii Kostiumologów. „The Knick” to doskonałe połączenie dramatyzmu, historii i wyrafinowanego stylu.
Cztery sezony pełne dynamicznej akcji, napięcia i mrocznych tajemnic w małym miasteczku. Banshee to opowieść o byłym więźniu przyjmującym tożsamość szeryfa, by wymierzać własną sprawiedliwość. Serial zdobył nagrodę Emmy w 2013 roku za najlepsze drugoplanowe efekty specjalne w odcinku pilotażowym. Warto wspomnieć o fenomenalnej roli, którą stworzył Hun Lee wcielając się w postać Joba. Jego kreacja dodaje produkcji prawdziwego pazura i autentyczności.
Serial przenosi nas do podziemia japońskiej przestępczości i świata dziennikarstwa śledczego w Tokio. Produkcja zyskuje nie tylko dzięki klimatycznym zdjęciom i dopracowanej estetyce, ale przede wszystkim dzięki wciągającej narracji. Rzadko zdarza się, by drugi sezon był jeszcze lepszy od pierwszego, a twórcom „Tokyo Vice” właśnie to się udało. Rosnące napięcie, świetne role i głęboka analiza środowiska przestępczego sprawiają, że nie można oderwać od niego wzroku.