Brukselskie centrum Wiels to dawny browar. Położony jest na artystycznej pustyni- w otoczeniu industrialnych budynków. Najczęściej zaniedbanych. W ich centrum usadowiła się dynamiczna instytucja kulturalna, łamiąca zasadę decorum publiczna galeria sztuki. Do stycznia 2012 roku można oglądać tu prace Aliny Szapocznikow, jednej z najważniejszych rzeźbiarek polskich XX wieku. Po wystawie w Brukseli, prace artystki czeka tournée po Stanach Zjednoczonych – z wystawą w nowojorskim MOMA.
W tym przypadku naprawdę można mówić o polskim desancie na świat sztuki.
Dwa piętra wystawy – to jakby dwa życia Aliny. Pierwsze - jest wprowadzeniem, historią młodości i poszukiwań. Drugie - świadectwem dojrzałości i lekcją przemijania. To dwa piętra, które w wybitnych działach ilustrują podstępny związek Erosa i Thanatosa. Związek, który rozwijał się w życiu i działach Aliny Szapocznikow.
Szapocznikow zadebiutowała rzeźbami pięknych, prowokujących panien. Chwilę potem odezwał się wstrząs jakim była II Wojna Światowa. To wydaje się kapitalnym momentem dla wykrystalizowania się artystycznego przekazu Szapocznikow. Artystka zaczęła najwyraźniej obsesyjnie myśleć o przemijaniu, o destrukcji. Odtąd rozkład, nietrwałość i kruchość ciała miały stanowić główny motyw w jej sztuce.
Co wyjątkowe, kiedy Alina Szapocznikow odkryła, że jest istotą śmiertelną, że trawi ją okrutna choroba, nie zrezygnowała ze swojej nadwątlonej rakiem cielesności. Więcej, tej cielesności zrobiła manifest współczesnej kobiecości. Dzisiejszym językiem, po kilkudziesięciu latach można powiedzieć, że był to autorski protest wobec wszechogarniającego kultu ciała.
Już pierwsze dwie prace witające widzów- czyli „Trudny wiek” i „Ekshumowany” zapowiedziały czym będzie sztuka Szapocznikow przez następnych dwadzieścia lat. Bała to jednak tylko namiastka, którą artystka w twórczy sposób rozwinęła w dojrzały i samoistny rzeźbiarski dyskurs. Sztuce poświęciła się najpewniej na przekór zdrowemu rozsądkowi. W swoich pracach używała materiałów, które dziś nie otrzymałyby zdrowotnych atestów. Czy igrała ze śmiercią? Prowokowała los?
Alina Szapocznikow miała opinię pięknej kobiety. Uroda nie pomaga przypuszczalnie przechodzić przez piekło okaleczającej choroby. Ale mimo tego Alina Szapocznikow na pobojowisku stworzyła pomnik. Pomnik swojego ciała, czy cielesności w ogóle. Traconej zmysłowości. Prowokacyjnego erotyzmu.
Sztuka Szapocznikow, zamknięta w kręgu losów artystki zdołała połączyć to co duchowe z tym co cielesne. Szapocznikow przeszła przez lekcję estetyki, pożegnała się z pięknem na rzecz prawdy. Tej rekonstruującej jej stosunek do własnego ciała, niewiernego elementu w piramidzie życia. Tworzyła odlewy fragmentów swojego ciała, tych będących nośnikami erotycznych skojarzeń. Tworzyła tak zwane zielniki z odbiciami twarzy. Jak biolog dokonywała zapisu tego co przeobraża się, przemija, ewoluuje.
Przy tym wszystkim ujawnia się także inna Szapocznikow, ta która aktywnie szukała dla siebie sposobu do realizacji swoich pomysłów. Jak w projekcie „My american dream”, do którego bezskutecznie próbowała namówić potentatów motoryzacyjnych i decydentów w świecie sztuki. Jej listy są świetną dokumentacją odsłaniającą kulisy świata sztuki. Pomagają zrozumieć, jaką drogę przemierzają artyści od koncepcji do realizacji. Nawet ci najwybitniejsi.
To jednak ciało było głównym źródłem i inspiracją dla artystycznej postawy Szapocznikow. Jak sama mówiła : „wśród wszystkich przejawów nietrwałości, ciało ludzkie jest najwrażliwszym, jedynym źródłem wszelkiej radości, wszelkiego bólu i wszelkiej prawdy”. Do tej prawdy dążyła ku własnemu kresowi, zarówno ku jak i na przekór śmierci. Przedwczesnej śmierci.
Alina Szapocznikow, Sculpture Undone,
Centrum Sztuki Współczesnej Wiels, Bruksela