Gdy słyszymy termin „eurosieroctwo”, nasza uwaga skupia się na emocjonalnej krzywdzie dzieci.
Słusznie, bo one nie stanowią o swoim losie i zapłacą ogromną cenę za nie swoje decyzje. Ale czy rodzice skazujący się na życie bez własnego dziecka są niewarci współczucia? Czy oni nie cierpią? Każdy eurorodzic to zimny, wyrodny rodzic? Czy tylko dlatego, że podjął taką a nie inną decyzję, odbiera mu to prawo do cierpienia i tęsknoty?
Od strony dziecka
Największą tragedią, jaka może dotknąć dziecko, jest śmierć rodzica. Czy na pewno? Gdy rodzic umiera, sytuacja jest „czysta” emocjonalnie, gdy natomiast nie sprawuje opieki z powodu emigracji zarobkowej, jest wyjątkowo skomplikowana. Dzieci zawsze doskonale orientują się, czy rodzicie musieli coś zrobić, czy tylko chcieli. Jeśli byt rodziny jest zagrożony, rodzina nie ma żadnego dochodu, dziecko inaczej spojrzy na emigrację rodzica. Ale gdy wyjeżdżasz, żeby sobie poprawić sytuację, musisz mieć świadomość, że twoje dziecko będzie o tym wiedziało. Dzieci zawsze wiedzą i rozumieją więcej niż nam się zdaje, i mimo iż są zależne od naszych decyzji, mają też swoje środki silnego oddziaływania na rodziców.
Przygotuj się na to, że dziecko będzie cię karać. To się stanie na pewno. W zależności od wieku będzie manifestować następujące zachowania:
- Może nie chcieć podchodzić do telefonu, a gdy nakłonione (lub przekupione) podejdzie, będzie przeklinać, uporczywie milczeć, będzie nieprzyjazne, aroganckie lub obojętne. Może też nieustannie chichotać i w ten sposób uniemożliwić rozmowę.
- Może za karę mówić ci, jak pokochało babcię albo ciocię, że babcia jest lepsza i teraz bez ciebie mu lepiej. Będzie ci opowiadać co fajnego robiło z kimś innym, jak go teraz lubi i jakie jest przeszczęśliwe (w podtekście: bez ciebie).
- Będzie sprawiać w szkole kłopoty, podświadomie będzie uzyskiwać negatywne oceny, stanie się kolekcjonerem uwag w dzienniczku, może zacząć bić inne dzieci, żeby cię ściągnąć z powrotem do domu.
- Popadnie w pracoholizm, ponieważ wymyśli sobie, że uciekłeś od niego, bo źle się uczyło, było niedobrym dzieckiem, a jeśli będzie miało same szóstki, ty wrócisz.
- Będzie wybierać formy spędzania czasu poza domem, na podwórku lub ulicy, bo tam nic mu nie przypomina o tym, że w domu ciebie nie ma.
- Na znak protestu pozbędzie się wszystkich twoich zdjęć lub odwrotnie — obstawi swój pokój twoimi zdjęciami i będzie tak ustawiać kamerę podczas rozmów na Skype, żebyś to widział.
- Odsunie się od rówieśników, ponieważ nie chce nikomu mówić, w jakiej jest sytuacji.
- Może opowiadać w szkole, że umarłeś i dlatego przyprowadza je babcia; to dla dziecka bardziej komfortowa sytuacja, w ten sposób chce cię rozgrzeszyć z nieobecności.
- Małe dziecko z powodu tęsknoty może przestać mówić, może zacząć moczyć się w nocy, jąkać, chorować — choroby psychosomatyczne są bardzo częste, gdy rodzica nie ma przy dziecku.
- Gdy przyjedziesz na święta, dzieci nie będą chciały cię słuchać. Będą cię traktować z pobłażaniem — za karę, że cię z nimi nie ma, „odbiorą ci” prawa rodzicielskie.
Od strony rodzica
To, jak zostaniesz ukarana przez dziecko, to dopiero początek kar za emigrację ekonomiczną. Kary jakie wymierzy ci twój partner, będą równie dotkliwe.
Zostaniesz zepchnięta(y) do niewdzięcznej roli straszaka — zaczniesz się dzieciom kojarzyć tylko z wymierzaniem kary: „Poczekaj jak tata zadzwoni, jak to wszystko powiem mamie; siadaj, włącz Skype i powiedz mamie, jak się zachowałeś w przedszkolu”. Staniesz sie wirtualnym tyranem. Partner też zły za to, że został sam z dziećmi, odetnie cię od radości z kontaktów z nimi.
Możesz być wykorzystywany jako tajna broń; eurowdowiec każe ci jednoznacznie rozstrzygać konflikty, brać jego stronę i tworzyć wspólny front w walce z dziećmi.
Inni ludzie
Nawet obcy ludzie będą czuli się upoważnieni do oceny nie tylko sytuacji, ale też ciebie personalnie. Tyle się teraz mówi o szkodliwych skutkach eurosieroctwa, więc każdemu się wydaje, że ma prawo dorzucić swoją cegiełkę i poprawić sobie samopoczucie twoim kosztem.
Gdy wyjedziesz z kraju, zostawiając dziecko, zostaniesz napiętnowana. „Co za matka?”. W dalszym ciągu mężczyźnie wolno porzucić swoje dzieci i ich matkę, a kobiecie nadal nie. Płeć determinuje ocenę społeczną, więc musisz znaleźć w sobie rezerwy psychiczne na zmierzenie się z tą sytuacją.
W szkole czy przedszkolu dziecko twoje zostanie automatycznie objęte inną (ukierunkowaną na eurosieroty) opieką psychologiczną, bo reprezentuje aktualny problem społeczny.
Skutki twojej nieobecności przy dziecku będą odczuwalne bardzo długo. W najgorszym razie za wyjazd własne dziecko wymierzy ci najwyższy wymiar kary i zostaniesz porzucona emocjonalnie.
Ty sama
Jakby tego było mało, ty sama też dołożysz sobie cierpień.
Ponieważ dla żadnej zdrowej psychicznie matki porzucenie dziecka i podjęcie tak jednoznacznej decyzji nie jest łatwe, będzie ci towarzyszyć stałe poczucie winy. Poczujesz się elementem statystyki. Będziesz mimochodem wyłapywać artykuły o wyrodnych rodzicach i dręczyć się ciągłymi wyrzutami sumienia, czy dobrze zrobiłaś.
Po kilku agresywnych atakach na ciebie przestaniesz się przyznawać, że masz w Polsce dziecko. Tym samym odbierzesz sobie całą przyjemność pobytu w nowym miejscu.
Będziesz unikać rodzin z dziećmi; pełne rodziny zaczną wzbudzać w tobie negatywne emocje.
Nie tylko będzie ci źle, że twoje dzieci pozostają bez twojego wparcia emocjonalnego, ale też głęboko odczujesz brak wsparcia dziecka, bo dzieci też nam je przecież dają. W trudnych chwilach myślimy o nich, przypominamy sobie, że robimy coś dla nich. Samo przytulenie, objęcie, zapach dziecka dodają rodzicowi sił.
Problem eurosieroctwa rodzi więc wiele różnopłaszczyznowych konsekwencji, więc zanim podejmiesz decyzję, warto oszacować, czy jesteś w stanie udźwignąć tak ogromne konsekwencje. Czy warto jest dla ekonomicznego dobra rodziny narażać siebie i innych na takie cierpienie? Może i warto. Ale o tym ty i tylko ty musisz świadomie zdecydować.