Szanowne panie, które kochacie swoich mężczyzn i pragniecie o nich zadbać – sprawa jest prosta: wyślijcie ich na jogę, ponieważ joga jest dla nich wybawieniem od wielu dolegliwości.
Wśród wielu mężczyzn (większości!) pokutuje przeświadczenie, że joga to wydumane wygibasy na różowej macie, intonowanie mantr w lotosie itp. Żaden „szanujący się facet” nie będzie w takich „babskich” wygłupach brał udziału. O, ostatni bastionie kultury macho, drżyj, albowiem twój kres jest bliski!
Na zajęciach mniej więcej 95 procent ćwiczących to kobiety. W grafikach szkół jogi mamy stałe zajęcia na czas ciąży i menstruacji, istnieją obszerne opracowania pozycji na każdy etap cyklu, niedawno wyszła wspaniała książka Lois Steinberg „Praktyka jogi dla kobiet.”. My wiemy jak ćwiczyć, by łagodzić objawy menopauzy itd… Bierzemy z tych dobrodziejstw garściami. Świetnie!
A co z panami? Skoro nie ćwiczą tak tłumnie jak kobiety, to czy nie dotyczą ich różne dolegliwości związane z wiekiem i te typowe dla ich płci? A problemy z sercem, bóle w odcinku lędźwiowym i krzyżowym, sztywne biodra i barki (sztywne, więc podatne na urazy), przerost prostaty? Ale nie psujmy sobie humoru tą czarną litanią, nie o to mi tutaj chodzi – wrócimy do niej później. Rzecz w tym, że panowie nadal nie bardzo chcą się zmieniać. Najczęściej więc, kiedy nie sposób dłużej zaprzeczać, że jest problem, wyjściem jest terapia farmakologiczna, która przecież nie jest obojętna dla organizmu, bo dodatkowo go obciąża. Przyczyna dolegliwości trwa nadal, aż wreszcie ostatecznym rozwiązaniem staje się operacja, a i to nie usuwa źródła problemu. A przecież jest jeszcze jeden sposób – sposób, który dotrze do korzeni choroby, a być może nawet jej zapobiegnie, a jeśli nie, to na pewno złagodzi przebieg. I to bez skutków ubocznych. Obejrzyjmy więc problemy od strony rozwiązania, czyli…
Oczywiście kto ćwiczy, ten wie, że męskie (w większości!) wyobrażenie na temat jogi nijak ma się do rzeczywistości. Asany wymagają przecież żelaznej dyscypliny umysłu i ciała, aby odrzeć nas ze wszystkiego, co staje na drodze do poczucia swojej mocy i serca godnych prawdziwego wojownika. Ćwiczenia te bez litości wskażą każdą iluzję lub wymówkę, dotrą do najgłębszych pokładów twoich możliwości – są jak surowy trener, którego zarazem uwielbiasz, bo wiesz, że jego surowość wynika właśnie z wielkiej wiary w ciebie, i to dzięki niemu zwyciężasz. Czy to porównanie przemawia do męskich serc? A teraz powróćmy do tego, co może dolegać, o ile jeszcze nie dolega, naszym ukochanym mężczyznom.
Większość problemów pojawia się po 40., ale już coraz młodsi mężczyźni zaczynają narzekać na bóle dolnej części pleców. Jest to związane z siedzącym trybem życia, coraz dłuższym czasem spędzanym przed komputerem oraz w samochodzie i oczywiście ze stresem. Joga uśmierza ból w okolicy lędźwiowej i krzyżowej, rozluźnia mięśnie dołu pleców, rozciąga i wzmacnia je. Przynosi ulgę w dolegliwościach, takich jak rwa kulszowa, przepuklina lędźwiowa i dyskopatia (wtedy praktyka koniecznie pod okiem doświadczonego nauczyciela)
W okolicy 50. w związku z obniżoną produkcją androgenów mężczyzna wchodzi w okres andropauzy. Po 50. urodzinach rozrost gruczołu prostaty dotyka ponad połowę mężczyzn. Dolegliwości z tym związane to częste i bolesne oddawanie moczu oraz zaburzenia życia płciowego. Joga, poprawiając przepływ krwi i zmniejszając napięcie w mięśniach krocza, pomaga w chorobach prostaty. Pamiętajmy, że elastyczne i silne mięśnie krocza i dna miednicy to znacznie więcej przyjemności z seksu!
Kolejna typowo męska dolegliwość związana jest z sercem, a jej przyczynami najczęściej są: stresujący tryb życia i niewłaściwa dieta. Jest to oczywiście ból w klatce piersiowej oraz zawał serca, do którego prowadzi choroba wieńcowa. Badania wykazały, że joga powoduje obniżenie ciśnienia krwi i cholesterolu, prowadzi do uelastycznienia tętnic. Działa też na źródło problemu – uwalnia trwale od stresu, ucząc, jak sobie z nim radzić. Przywraca głęboki oddech, wzmacnia serce. Poprawia krążenie, usuwa toksyny z krwi.
Niewłaściwa dieta i brak ruchu prowadzą do także częstej u mężczyzn w średnim wieku otyłości brzusznej, która z kolei jest przyczyną chorób układu krążenia, cukrzycy i nadciśnienia. I tutaj joga również jest pomocna, ponieważ nie tylko pomoże przywrócić prawidłową wagę, ale także wpłynie na zmianę nawyków – i jest to jej największa siła. Buduje bowiem świadomość i wrażliwość, dzięki którym możliwe staje się porzucanie szkodliwych przyzwyczajeń żywieniowych, i nie tylko.
To tylko niektóre z męskich „zmór wieku średniego”. Joga działa dobroczynnie na wszystkie te bolączki. W rzeczywistości praktyka jogi daje o wiele więcej, ale jeśli ktoś przyszedł tylko po to, jestem pewna, że zostanie obdarowany. Tylko niechże wreszcie przyjdzie i to nie po karnet podarunkowy dla żony!
Dbamy o naszych mężczyzn i o ich delikatną naturę, której sami wolą nie dostrzegać. Przypominamy o diecie i badaniach. A teraz apeluję do was w imię miłości: dziewczyny, przyprowadźcie swoich mężczyzn na jogę. Zaraźmy ich tą praktyką, i to już teraz – im wcześniej tym lepiej. Niech pozostaną zdrowi i silni jak najdłużej, abyśmy mogły się cieszyć nimi i wspólnym apetytem na życie.