Sztuka Jeana Poireta daje aktorom wiele możliwości. Historia klubu transwestytów prowadzonago przez Grzegorza
z gwiazdą sceny Alwinem to historia śmieszna i uniwersalna zarazem.
Syn Grzegorza Michał powiadamia ojca (znakomity Jarosław Gajewski) o swoim ślubie z córką narodowców - Magdą. Za dwa dni rodzice narzeczonej przyjadą na kolację i do tego czasu w klubie trzeba zmieć wszystko. Jeśli nie - o małżeństwie można zapomnieć! Takie wyzwanie powoduje oczywiście szereg zabawnych sytuacji: histerycznych wybuchów Alvina (świetny Tomasz Sapryk), którego Grzegorz próbuje się pozbyć z domu na czas wizyty potencjalnych przyszłych teściów, brawurowych akcji z kamerdynerem Frankiem (bardzo zabawny i posągowo zbudowany - co widać, gdy gwałtownie zdziera z siebie koszulę - Marek Kaliszuk), który po raz pierwszy w życiu ma występować nie na obcasach i bez blond peruki … Do tego wszystkiego w drzwiach nagle staje pijana matka Michała, Beata (rzadko widywana na scenie, naprawdę świetna - Małgorzata Rudzka). Karuzela zabawnych zdarzeń kręci się jak szalona.
Postaci dramatu narysowane są mocną kreską, ale pierwsze skrzypce gra
dwójka aktorów - Gajewski i Sapryk. Rzecz - jak wszystkie z pozoru proste - jest tak naprawdę bardzo trudna do zagarnia. Producenci spektaklu - Grażyna i Jerzy Gudejkowie postanowili bowiem tekst sztuki przybliżyć polskim realiom i nieco go przerobili. Mogłoby to sprowokować aktorów do nadmiernego akcentowania aluzji, aby było jeszcze mocniej i śmieszniej, ale ani Gajewski, ani Sapryk nie ulegli tej pokusie. Z korzyścią dla sztuki i swoich bohaterów. Grają postaci uwikłane w szereg emocjonalnych zależności, chwilami tragiczne wręcz w swej potrzebie potwierdzenia, że są wielbionymi i uznanymi artystami, a nie wykluczoną społecznie grupą transwestytów, którzy muszą walczyć o przetrwanie klubu i swojej rodziny. Bo w gruncie rzeczy Grzegorz, Alvin i Franek są rodziną, co ojciec- Grzegorz próbuje wytłumaczyć synowi już w jednej z pierwszych scen sztuki.
To ujmująca, miłosno- romantyczno- rodzinna historia, która przypomina melodramat i i chwilami zahacza o psychodramę. Premiera spektaklu była bardzo udana, publiczność bawiła się wybornie. Spektakl niebawem ruszy w trasę po Polsce, a do Warszawy wróci w sierpniu i wrześniu na kilka zaledwie spektakli. I wtedy właśnie warto go będzie zobaczyć, bo tekst daje duże pole do improwizacji, więc w kolejnych przedstawieniach będzie można na pewno zobaczyć efekty dalszej pracy aktorów nad tekstem. A przede wszystkim dobrze pośmiać się i zastanowić nad paroma ważkimi kwestiami, a„Klatka dla Ptaków” oferuje wiele okazji ku temu.
„Klatka dla ptaków”, Jean Poiret, tłum. Kuba Wecsile i Karol Klementewicz, reż. Andrzej Strzelecki, premiera kwiecień 2017, Teatr Capitol w Warszawie
Zobacz także koszule damskie tanie