1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Wywiady
  4. >
  5. Feminizm w Indiach? „Kobiece przyjaźnie są równie ważne, jak więzi rodzinne” – mówi reżyserka filmu „Wszystkie odcienie światła”

Feminizm w Indiach? „Kobiece przyjaźnie są równie ważne, jak więzi rodzinne” – mówi reżyserka filmu „Wszystkie odcienie światła”

Payal Kapadia (Fot.Victor Boyko/Getty Images)
Payal Kapadia (Fot.Victor Boyko/Getty Images)
Dziewczyna, która decyduje się na zakazaną miłość. Kobieta od kilku lat żyjąca w zawieszeniu. I ta trzecia, najstarsza z nich, także na życiowym zakręcie. Dzieli je tak wiele, że ich przyjaźń wydaje się niemożliwa. Tą superkobiecą opowieścią indyjska reżyserka Payal Kapadia podbiła w zeszłym roku festiwal filmowy w Cannes. Co ją zainspirowało?

Wywiad pochodzi z miesięcznika „Zwierciadło” 7/2025.

Mariola Wiktor: Postanowiłaś opowiedzieć historię trzech kobiet. O ich przyjaźni i siostrzeństwie wbrew temu, czego się od twoich bohaterek oczekuje.

Payal Kapadia: Kiedy przygotowywaliśmy research do „Wszystkich odcieni światła”, rozmawiałam z wieloma kobietami. W Indiach często wmawia się nam, że niepowodzenia naszych sióstr mogą stać się przyczyną naszego… sukcesu. Generalnie solidarność kobiet nie jest cenioną wartością. Weźmy filmy i seriale zalewające nasze ekrany: kobiety ciągle knują przeciwko sobie, konkurują.

Tymczasem kobiece przyjaźnie są przecież równie ważne, jak więzi rodzinne. A czasem ważniejsze. Chciałam opowiedzieć o przyjaźni także dlatego, że system rodzinny – to, jak postrzega się w Indiach więzy krwi – uważam za dość opresyjny. W mojej ojczyźnie w pewnych środowiskach uważa się, że przyjaźń to dobry sposób na przeciwstawienie się systemowi kastowemu.

W filmie opowiadam przede wszystkim o kobietach, które opuszczają swoje domy, aby pracować gdzie indziej. Kiedy ja przeprowadziłam się i zamieszkałam w innym miejscu, moje przyjaciółki stały się moją rodziną. To był mój system wsparcia.

Ukazujesz losy Prabhy, Anu i Parvaty, wszystkie pracują w szpitalu w Mumbaju. Z różnych powodów znalazły się na życiowym zakręcie i nie bardzo wiedzą, co dalej robić. Natomiast kiedy działają wspólnie, każda z nich znajduje wewnętrzną siłę, której w pojedynkę im brakuje.

Tak, weźmy Prabhę – długo nie wie, co ma sądzić o swojej sytuacji związanej z mężem, który wyjechał za chlebem do Niemiec i po prostu przestał się odzywać. Jej wątek to także pokłosie naszego researchu i rozmów z różnymi kobietami. Bo jeśli w Indiach twój mąż zniknie bez słowa, nie możesz uzyskać rozwodu. Rozmawiałam o tym z prawnikami – wiele kobiet nie wie, co ma robić, gdy coś takiego je spotyka. Dla Prabhy kluczowe okazuje się rozpoznanie tego, czego sama chce. I świadomość, że zasługuje na to, czego pragnie.

Kadr z filmu \ Kadr z filmu "Wszystkie odcienie światła". (Fot. materiały prasowe)

Ważny jest tu także temat miłości.

Miłość jest ważną częścią codziennego życia, jestem pewna, że tak samo jest również w Polsce i innych krajach w Europie. Ale w Indiach bardzo trudno jest żyć nieformalnie w parze, na przykład wynająć mieszkanie i zamieszkać razem, jeśli nie ma się ślubu.

Czwartym bohaterem „Wszystkich odcieni światła” jest Mumbaj. O tym niezwykłym mieście opowiadasz ciekawie – krytycznie, a jednocześnie empatycznie.

Mumbaj to miasto, które nieustannie się zmienia. Niedawno zbudowano nową autostradę tuż nad dzielnicą zamieszkaną przez muzułmańskich robotników. Spotkało się to z licznymi protestami, mnie ta sytuacja wydawała się smutna i absurdalna. Obecnie realizowany jest z kolei duży projekt zajęcia ogromnego obszaru lądu nad oceanem pod zabudowę. Oznacza to, że kształt miasta nigdy już nie będzie taki sam. Mówiąc o tym, nie chcę za wszelką cenę gloryfikować przeszłości, ale być może w Indiach mamy z nią szczególną relację. Na przykład nazwy wielu miejsc ulegają „deanglifikacji”, co oznacza, że historyczne nazwy angielskie są stopniowo zastępowane. Stacja Church Street, gdzie kręciłam zdjęcia, od kilku miesięcy nazywa się już inaczej. Może to w ogóle ostatni film fabularny, w którym widać tę angielską nazwę.

Pokazany przez ciebie Mumbaj nie tylko szybko się zmienia, ulegając gentrykacji i stając się miastem coraz mniej przyjaznym dla jego mniej uprzywilejowanych mieszkańców, jest też wielokulturowy. Mieszają się w nim religie, języki…

Nie wiem, na ile jest to ogólna wiedza, ale po angielsku i w hindi rozmawiają ze sobą głównie biznesmeni i pracownicy biurowi, ludzie na innych szczeblach drabiny społecznej mówią m.in. w marathi, gudżarati, malajalam, używają bengalskiego, tamilskiego. W filmie zaprzyjaźnione pielęgniarki w szpitalu rozmawiają ze sobą w malajalam, podczas gdy ludzie naokoło mówią w hindi. W malajalam szepczą też do siebie kochankowie w autobusie, aby nikt nie mógł ich zrozumieć, gdy rozmawiają o seksie. Zainteresowało mnie to, w jaki sposób język może zbliżyć nas do drugiej osoby.

Z kolei Parvaty, starsza kobieta zagrożona eksmisją, szpitalna kucharka pochodząca z Ratnagiri – miasta w południowo-zachodnich Indiach nad Morzem Arabskim – posługuje się jednym z dialektów marathi. Tak więc nie mówi tym samym językiem, co młodsze od niej Prabha i Anu. A mimo to udaje się im zrozumieć i docenić siebie nawzajem. To jest dość rzadkie w Indiach, gdzie różnice językowe wyznaczają przynależność do grupy etnicznej, kasty. Także dlatego tak trudno stworzyć jedność wśród kobiet.

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość YouTube.

Podjęłaś ważny temat różnic religijnych filmowa Anu pozostaje w związku z młodym muzułmaninem.

Tak, ten wątek był dla mnie ważny, ponieważ przez długi czas islamofobia była w naszym kraju wszechobecna. Jest to narzędzie polityczne, mające na celu zasianie w ludziach strachu przed młodymi muzułmanami. Wiemy nie od dziś, że także miłość bywa aktem politycznym. Nie chciałam, żeby to wypadło zbyt dydaktycznie, ale chciałam pokazać relację, która byłaby delikatna i krucha, a którą społeczeństwo by utrudniało. W dodatku przekornie wymyśliłam, że to dziewczyna jest w tym związku bardziej przedsiębiorcza. Bierność chłopaka Anu, w którego rolę wcielił się Hridhu Haroon, nie była łatwa do odegrania, ale myślę, że koniec końców poradził sobie z tym zadaniem całkiem dobrze.

Oglądając sceny z udziałem dwojga młodych kochanków, zastanawiałam się, jak ma się dzisiaj cenzura obyczajowa w Indiach. Odważnie pokazałaś intymność.

Dzięki platformom takim jak Netflix czy Amazon – nieobjętym cenzurą – filmy i seriale są nieco bardziej otwarte w tej kwestii. Poza tym na planie mieliśmy naprawdę wspaniałą koordynatorkę intymności, także aktorkę, i zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby odegranie sceny zbliżenia było jak najbardziej komfortowe. Co nie znaczy, że w procesie powstawania filmu nie uczestniczył cenzor. Owszem, był obecny na planie. Natomiast jego praca polega na tym, że sugeruje on, co filmowcy powinni wyciąć w montażu. Z początku byłam tym przerażona, ale jest tu także furtka – na szczęście reżyserzy mogą bronić swoich racji. No i w tym wypadku udało nam się przekonać cenzora, żeby naszej kluczowej sceny intymności nie wycinał. A ponieważ nie pokazaliśmy seksu dosłownie, to nas uratowało.

Swoją drogą to ciekawe, bo w bollywoodzkich filmach jest przecież wiele piosenek o treściach erotycznych, no i mnóstwo scen tańca, w których widać zmysłowe dziewczęta w bikini, i to jakoś przechodzi przez sito cenzury…

Stworzyłaś kino mocno autorskie, także wizualnie. Kamera jest ruchoma, ujęcia dynamiczne, szczególnie na początku.

Zdradzę ci sekret: sceny te narodziły się z przymusu [śmiech]. W Mumbaju zgoda na ustawienie statycznej kamery na ulicy dużo kosztuje. A ponieważ mieliśmy bardzo ograniczony budżet, wsiedliśmy do samochodu i nakręciliśmy początkowe sceny podczas jazdy. Ostatecznie oddają ona idealnie ducha Mumbaju, miasta w ciągłym ruchu.

Poza tym Mumbaj jest o tyle specyficznym miejscem, że kręci się w nim mnóstwo filmów i kiedy tylko na ulicy pojawia się kosztowna duża kamera, wszyscy przychodzą się przyglądać, mając nadzieję, że zobaczą gwiazdę Bollywood. Dlatego robiłam zdjęcia dwoma aparatami, z których jeden był bardziej dyskretny, mniejszy, cyfrowy i niedrogi.

A dominujące na ekranie kolory niebieski i czerwony?

Nie uwierzę, że to także kwestia przypadku. O tym błękicie dużo rozmawialiśmy podczas kręcenia. To było bardzo ważne, bo połowa filmu została nakręcona w porze monsunowej. Co oznacza zupełnie coś innego niż deszczowe dni na przykład w Paryżu. W naszym kraju deszcz pada przez te trzy monsunowe miesiące w roku – i mam tu na myśli szalone ulewy. Dlatego na ulicach jako zabezpieczenie przed wodą stosuje się specjalny rodzaj niebieskiego plastiku. Wszyscy, od najbogatszych ludzi po najbiedniejszych, pokrywają swoje domy tą folią. Mumbaj staje się więc niebieski, ale już nadmorskie miasteczko Ratnagiri, do którego jadą bohaterki, jest czerwone, bo nad morzem domy są zbudowane z żelazistego kamienia i mają taką właśnie barwę.

Chciałam również pokazać dwie pory roku: a więc wspomnianą porę monsunową w Mumbaju w czerwcu i lipcu oraz porę suchą w Ratnagiri w listopadzie. Kolory i światło w obu miejscach bardzo się różnią. Tak samo jak uczucia bohaterek.

„Wszystkie odcienie światła” zrobiły furorę na festiwalu w Cannes. Pisano, że na Zachodzie krytycy i publiczność w ogóle nie są przyzwyczajeni do indyjskich filmów w tym stylu. Co cię ukształtowało jako reżyserkę?

Uczęszczałam do szkoły filmowej w Mumbaju, na studiach oglądaliśmy mnóstwo lmów z całego świata. Myślę, że wpłynęło na mnie wiele nurtów i gatunków. Natomiast kluczowym dla mnie filmem były chyba „Stokrotki”, kino czeskiej Nowej Fali z lat 60. To także historia przyjaźni. Reżyserka Věra Chytilová opowiada o dwóch dziewczętach, które łamią wszelkie konwenanse, poszukując siebie i swojej drogi. Tyle że ten lm to totalny odjazd, jest naprawdę szalony. To też opowieść superfeministyczna, po premierze „Stokrotki” zostały zresztą w ojczyźnie Chytilovej ocenzurowane.

Inspirująca jest dla mnie także twórczość Chantal Akerman, zwłaszcza filmy, które kręciła nocą. Mam na myśli choćby „Wieści z domu”. A z pozafilmowych inspiracji – pociągają mnie popularne tradycyjne przypowieści. W Indiach, a przede wszystkim w regionie, z którego pochodzę, jest takich wiele, opowiadanych głównie przez kobiety.

Często są to historie zabawne, z baśniowymi wątkami: mąż staje się duchem lub przemienia się w drzewo, rybę. To takie przekazy, które w gruncie rzeczy dotyczą emocji, tyle że nie mówią o nich wprost. Ten rodzaj opowiadania chciałam zderzyć z realiami skrajnie kapitalistycznego świata.

Mówiłaś o swojej przeprowadzce i przyjaźniach. Ty także pochodzisz z tradycyjnej, konserwatywnej rodziny?

Moja mama Nalini Malani jest artystką wizualną, tworzy instalacje i sztukę wideo, eksperymentuje z różnymi mediami. Zresztą tytuł mojego filmu „Wszystkie odcienie światła” to nazwa jednej z jej prac. Niektóre z nich można było oglądać m.in. w Centre Pompidou w Paryżu. Mama przecierała szlaki dla kobiet artystek w latach 90. w Indiach, była jedną z pionierek. Jako dziecko podglądałam ją, jak w kuchni na stole pracuje, tnąc i montując swoje filmy. Wszystko mi przy tym objaśniała, cierpliwie tłumaczyła, co robi i jak to działa. Dlatego już jako dziewczynka czułam, że też chciałabym to robić, zostać nie tyle reżyserką, ile montażystką filmów. Kiedy dorosłam, było więc dla mnie naturalne, że będę zdawać do szkoły filmowej. Niestety, nie udało mi się to od razu, zostałam więc asystentką reżysera. I to było najlepsze dla kogoś takiego jak ja, bez doświadczenia.

Cztery lata później ponownie podeszłam do egzaminów, ale już od razu na reżyserię i tym razem się udało.

Myślę, że wiele osób po seansie „Wszystkich odcieni światła” będzie się zastanawiało nad pozycją społeczną kobiet w Indiach. Jest coś, co cię w tej kwestii najbardziej niepokoi? Albo co napawa cię optymizmem?

To skomplikowane, ponieważ z prawnego punktu widzenia nasza konstytucja jest dość przychylna prawom kobiet. Problem leży raczej w praktycznym ich zastosowaniu w życiu codziennym.

Jednym z moich zmartwień jest niezależność finansowa. Wiem, że na Zachodzie panuje przekonanie, że jeśli jesteś niezależna finansowo, możesz być wolna. Natomiast w wielu częściach świata, szczególnie w Azji Południowej, możesz być niezależna finansowo, ale nadal istnieją ograniczenia dotyczące twojego życia miłosnego, rodziny itp. Na kobiety wywierana jest presja społeczna. Na przykład bardzo silne jest nadal uczucie wstydu. Oczekuje się od nas, że będziemy reprezentować honor swojej rodziny. Dlatego jeśli kobieta lub dziewczyna zachowuje się niezgodnie z patriarchalnym modelem, jest zbyt niezależna – odbija się to negatywnie na jej najbliższych.

Indyjski feminizm jest pełen sprzeczności, natomiast największe problemy wynikają z samej struktury społeczeństwa indyjskiego, która tłamsi spontaniczne relacje i zachowania odbiegające od narzuconych i sztywnych wzorców. Na szczęście kobiety są coraz bardziej świadome swoich pragnień i coraz mocniej wspierają się w walce o marzenia. Budda naucza, że kiedy masz świadomość, wszystko jest możliwe, a zmiany są w twoim zasięgu. Świadomość to światło, które rozjaśnia mrok.

Payal Kapadia rocznik 1986. Reżyserka i scenarzystka filmowa. Jej pierwszy pełnometrażowy film fabularny stał się sensacją na 77. MFF w Cannes, gdzie otrzymał Grand Prix. W tym roku reżyserka była w jury canneńskiego konkursu. Jej film „Wszystkie odcienie światła” można było oglądać w polskich kinach.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE