Kilka dekad po śmierci Agathy Christie w świecie kryminałów znowu zaczynają rządzić kobiety. Takie jak Camilla Läckberg, szwedzka pisarka, której powieści rozchodzą się w milionach egzemplarzy na całym świecie.
Podoba mi się, jak opisujesz swoje bohaterki. Czuć, że to kobieta pisze o kobietach.
Tak jest mi łatwiej. Łatwiej sobie wyobrazić, co ona może czuć, jak się zachowa. Poza tym mamy już tylu policjantów w średnim wieku! Pijących whisky, nudnych i przygnębionych, słuchających opery i jazzu. Litości, to się robi nudne. Uważam, że nadszedł czas na ciekawe postaci kobiece w kryminałach. Co nie znaczy, że nie wysilam się przy męskich bohaterach.
Lubisz mieszać fikcję z prawdą. Szwedzkie miasteczko Fjällbacka, gdzie toczy się zwykle akcja, to twoje rodzinne miasto. Także Erika i Patryk z najpopularniejszej z twoich książkowych serii bardzo przypominają ciebie i twojego męża.
Faktycznie, założyłam sobie, że nie będę wymyślać na siłę bohaterów i miejsc. Ale też musiałam uważać, żeby nie przesadzić. Na początku serii nie chciałam, żeby Erika była do mnie zbyt podobna, więc zrobiłam z niej o pięć lat starszą, wyższą ode mnie blondynkę. Ale zaopatrzyłam ją w wiele moich cech. Gdybym miała nas porównywać, powiedziałabym, że jest w 50 procentach mną. Z kolei jeśli chodzi o moje rodzinne miasto, pamiętam, że bardzo się denerwowałam, kiedy na rynku miała się ukazać moja pierwsza powieść.
Dlaczego?
Bo szczerze opisałam Fjällbacka, zarówno jego dobre, jak i złe strony, np. to, że mieszkańcy są wścibscy. Bałam się ich gniewu. Na szczęście spotkała mnie zupełnie inna reakcja. Są bardzo szczęśliwi i dumni, że ich miasto jest na ustach wszystkich i że stało się atrakcją turystyczną.
Choroba w rodzinie, wypadek, w wyniku którego bohaterowie tracą kogoś bliskiego – to u ciebie stały motyw. Nietrudno połączyć go z bolesną przeszłością twojego taty, który w wypadku stracił pierwszą żonę i syna.
Myślę, że przeszłość mojego ojca miała na mnie ogromny wpływ, przede wszystkim fakt, że stracił dziecko, co dla mnie jako matki trójki dzieci jest szczególnie bolesne. Pisanie o tym poprzez historie różnych osób jest dla mnie formą terapii, oswajania tego lęku. Z drugiej strony, nie jestem przecież jedyna, większość z nas nosi w sobie jakieś tragedie z przeszłości. Kiedy rozmawiasz z kimś naprawdę, na poważnie, w końcu usłyszysz jego prawdziwą historię. Ludzie noszą w sobie wiele traum i z tego powodu często dokonują dziwnych wyborów w życiu.
W moich książkach nie ma z gruntu złych ludzi. Oprócz tego, kto zabił, jest dla mnie ważna odpowiedź na pytanie: dlaczego?
Jesteś drugą po Stiegu Larssonie szwedzką pisarką kryminałów, o której usłyszał świat. Czujesz presję?
Nie nazwałabym tego presją. Dzięki temu, co piszę, ludzie chętniej sięgają po szwedzką literaturę, a szwedzcy pisarze stają się znani na całym świecie. Pomyśl, nasz kraj jest mały, mieszka u nas zaledwie 9 milionów ludzi, a jednak jesteśmy na topie. Mamy znanych szwedzkich muzyków, swoich aktorów w Hollywood, takich jak chociażby Noomi Rapace [ostatnio zagrała m.in. w „Prometeuszu” Ridleya Scotta – przyp. red.]. No i szwedzkich pisarzy. W zeszłym roku byłam na szóstym miejscu najczęściej kupowanych pisarzy na świecie, myślę, że to jest niezły wynik. Mogę być z siebie dumna.
Także w Polsce świetnie cię przyjęto. W październiku na Międzynarodowym Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. Na spotkanie z tobą przyszły tłumy, pobiłaś rekord frekwencji.
Ponad 400 osób. To o 50 więcej niż na spotkaniu z amerykańską pisarką kryminałów Kathy Reichs.
Jesteś bardzo precyzyjna [śmiech].
Nie to, żebym się licytowała, ale faktycznie lubię rywalizację. Cały czas śledzę takie rzeczy, jak mi idzie, jak sobie radzą inni. Ale podczas festiwalu było wspaniale, przyszło mnóstwo osób. Moje książki sprzedają się w 50 krajach, więc nie wiedziałam, jak to wygląda w Polsce, a okazuje się, że mam tu wielu fanów. Ludzie byli pełni entuzjazmu. Kiedy podpisywałam egzemplarze, podeszło dwóch mężczyzn i zaczęliśmy rozmawiać po szwedzku. Uwierzysz, że uczą się tego języka, żeby móc czytać moje książki w oryginale? Taka wiadomość odmienia twoje życie! Zaproponowałam im przeprowadzkę do Szwecji i poszukanie sobie tam pięknej żony, żeby wysiłek się opłacił [śmiech].
Podobno zawsze marzyłaś o pisaniu. Skąd w takim razie pomysł, żeby iść na studia ekonomiczne i pracować w marketingu? Zabrało ci to dziesięć lat życia.
To prawda, ale nie żałuję tego czasu. Kiedy pomyślę o sobie sprzed tych dziesięciu lat... Wtedy życie z pisania wydawało mi się taką samą mrzonką co kariera gwiazdy rocka. Pamiętam, kiedy siadałam nad cudzymi książkami i główkowałam: jak ona to napisała, jak on połączył te wątki w całość, jak oni to zrobili? W pokoju na ścianach miałam zdjęcia sławnych pisarzy. Nie rozważałam opcji, że i ja mogę wieść takie życie jak moi idole. Nie mieściło mi się to w głowie. Wybrałam „poważny zawód” i muszę przyznać, że praca marketingowca bardzo pomogła mi w mojej obecnej karierze. Doskonale wiem, jak działa machina promocji.
Piszesz nie tylko kryminały. Niedawno ukazała się u nas twoja książka kucharska. Nad czym teraz pracujesz?
Właśnie siadam do kolejnego kryminału oraz do trzeciej części serii książek dla dzieci. Poza tym mój dobry przyjaciel, który jest muzykiem, poprosił mnie o napisanie dla niego tekstów piosenek. To coś, czego jeszcze w życiu nie robiłam, już się cieszę na to wyzwanie. Bardzo lubię robić nowe rzeczy, na wiosnę skończyłam swoją przygodę z „Tańcem z gwiazdami”.
Jak było?
Największa frajda w moim życiu! Nigdy wcześniej nie ćwiczyłam, a tu nagle siedem godzin dziennie, siedem dni w tygodniu, przez 15 tygodni! Mój trener, gdyby tylko mógł, biłby mnie kijem po nogach, krzycząc: „Więcej! Więcej!”.
Zastanawiam się, jak udaje ci się wszystko ogarnąć. Telewizja, pisanie, spotkania z czytelnikami, życie rodzinne?
Sama pewnie nie dałabym rady. Ale mam „ludzi do wszystkiego”: agenta literackiego, PR-owca, mam też wielki gruby kalendarz, bez którego nigdzie się nie ruszam. Cały czas działam na wysokich obrotach.
Pewnie potrzebujesz porządnych wakacji.
Waka... co? Nie znam takiego słowa [śmiech].
Camilla Läckberg rocznik 1974, ekonomistka. Kurs pisania kryminałów był jej prezentem gwiazdkowym od bliskich. Zadebiutowała w wieku 29 lat powieścią „Księżniczka z lodu”, rozpoczynając popularną dziś na świecie kryminalną sagę.