Nie oszukujmy się – każdy z nas chciałby w towarzystwie wydawać się opanowany i pewny siebie. Z takiej pozycji łatwiej wchodzić nam w relacje z innymi i czuć się ze sobą dobrze. Co zaskakujące: nawet jeśli nie brakuje ci poczucia własnej wartości, możesz zupełnie nieświadomie wykonywać gesty, które sugerują innym, że cenisz się zbyt nisko. W ten sposób już na starcie wchodzisz w rolę osoby słabej i uległej. Jakie to zachowania?
Psychologowie wymieniają ich co najmniej sześć. Często pojawiają się u nas automatycznie – między innymi dlatego, że zostały nam zaszczepione w okresie dorastania. Przez całe dzieciństwo wpajano nam, że są oznaką dobroci, skromności i uprzejmości. Ale to tylko teoria, bo w toku prawdziwych interakcji ludzki mózg odbiera je jako wyraz nadmiernie uległej postawy. Powtarzając je, wysyłamy innym komunikat na poziomie podświadomym: jestem słaby, bezbronny, nie doceniam siebie. A gdy inni dostrzegają naszą potulność, łatwiej przychodzi im manipulowanie nami i wymuszanie na nas określonych zachowań. Uległa postawa to też większe ryzyko, że zostaniemy zignorowani, a nasze wysiłki nie będą dostrzegane ani doceniane.
Z tego powodu warto oduczyć się zachowań, które pozornie są wyrazem grzeczności, a tak naprawdę utrudniają nam budowanie wysokiej samooceny i osiąganie sukcesów.
„Jestem w tym beznadziejna”, „Nie radzę sobie”, „Znając siebie, nigdy mi się to nie uda”, „Ja się do tego nie nadaję”. Dla niektórych informowanie o swoich niedostatkach jest jak small talk. Robią to automatycznie, bez zastanowienia. Tymczasem słowa mają ogromną moc – i mogą kształtować nie tylko myślenie innych o nas, ale i wpływać na to, jak sami siebie postrzegamy. Jeśli w rozmowach nieustannie sobie umniejszamy i stawiamy się w roli ofiary, która z niczym nie daje sobie rady, siłą rzeczy zaczynamy wierzyć we własną słabość. A skoro tak chętnie poniżamy się przed innymi, to dlaczego otoczenie ma nas widzieć jako pewnych siebie? Choć znajomi mogą wcale nie widzieć naszych wad i zaprzeczać naszym słowom, to i tak zasiewamy w ich głowach ziarnko wątpliwości: „a może naprawdę ona jest taka nieogarnięta”? Oczywiście zdrowy dystans do siebie i śmianie się od czasu do czasu ze swoich wad jest naturalne i potrzebne. Ale jeśli w każdej konwersacji czujemy przymus zapewnienia wszystkich naokoło, że z czymś sobie nie radzimy – rujnujemy tym zarówno swoją samoocenę, jak i swój wizerunek w oczach otoczenia.
Są osoby, które same będąc ofiarą czyjegoś potknięcia czy potrącenia, mówią „przepraszam”. Przepraszają, że ktoś nadepnął im na stopę, że ktoś się przed nie wepchnął, powiedział im coś przykrego („przepraszam, nie wiedziałam, że masz zły dzień”) albo że zaczęli z kimś rozmowę („przepraszam, że cię tak zagaduję”). Tym samym dają do zrozumienia otoczeniu, że ich egzystencja jest jakimś zakłóceniem i niedogodnością – nawet w całkowicie neutralnych sytuacjach albo w momentach, gdy to oni zasługują na przeprosiny. Ten szkodliwy nawyk często sięga korzeniami dzieciństwa, gdy to rodzice traktowali nas jako przeszkodę lub niedogodność, i czuliśmy, że tylko przepraszaniem możemy „zmazać” z siebie część winy za swoją egzystencję. Dla osób z takimi doświadczeniami przepraszanie może być formą automatyzmu, niemniej warto z nią walczyć, bo sprawia, że sami się unieważniamy w oczach innych.
Czytaj także: Przestań wciąż mówić „przepraszam” – w zamian używaj tych 2 słów. Zyskasz u innych szacunek, a twoja samoocena wzrośnie
Złośliwe docinki od czasu do czasu słyszymy nawet z ust najbliższych osób. Jednak na ogół dobrze orientujemy się, kiedy ktoś rzuca nieszkodliwy żart, a kiedy pod płaszczykiem żartu chce nas boleśnie ugodzić. Niektórzy w tej drugiej sytuacji, choć czują się wyraźnie zaatakowani, wolą udawać, że wszystko jest w porządku. Zamiast bronić się lub wystosować kontratak, reagują nerwowym śmiechem. Takim zachowaniem dajemy do zrozumienia innym, że mogą do woli sobie z nas drwić i bawić się naszym kosztem – a my i tak im w tym nie przeszkodzimy. W ten sposób stajemy się łatwym celem dla wszystkich, którzy lubią poniżać innych, by samemu poczuć się lepiej. Rada? Nie przykrywaj uśmiechem swojego dyskomfortu. Odwdzięcz się agresorowi podobną docinką albo wyznacz wyraźną granicę, mówiąc np. „Będę wdzięczna, jeśli przestaniesz stroić sobie ze mnie żarty”. Często już samo przekierowanie uwagi z własnej osoby na atakującego powoduje, że ten czuje się zakłopotany i odpuszcza.
Czytaj także: Gdy ktoś jest niemiły i próbuje ci dogryźć, zadaj mu to krótkie pytanie. Szybko rozbroisz słownego agresora
Wzrok wbity w podłogę albo odwracanie spojrzenia, ilekroć je z kimś skrzyżujesz mówi: jestem uległy/uległa. Ten rodzaj komunikacji funkcjonuje nawet w świecie zwierząt i jest kluczowym czynnikiem decydującym o hierarchii w grupie. Podobnego znaczenia nabiera w towarzystwie ludzi, dlatego popracuj nad tym, by bardziej świadomie kontrolować długość i intensywność swojego spojrzenia. Nie chodzi o to, by cały czas się w kogoś wpatrywać – to może zostać odebrane jako gest wrogości. Warto jednak śmielej i dłużej zaglądać innym w oczy. Do tego najlepiej zadbać o postawę: wyprostowane plecy, luźne ramiona i barki oraz lekko uniesiony podbródek to niewerbalne sygnały otwartości i pewności siebie.
Ktoś wepchnął się przed ciebie w kolejce? Ktoś bez powodu był dla ciebie nieprzyjemny i opryskliwy? Nigdy nie ignoruj takich zachowań, dając innym milczące przyzwolenie na traktowanie cię bez szacunku. Na niemiłe gesty reaguj szybko i zdecydowanie, pociągając osobę atakującą cię do odpowiedzialności. Wystarczy prosta, kulturalna formułka: „Czy mogłaby być pani bardziej uprzejma i nie podnosić głosu? Dziękuję”. W ten sposób, bez podgrzewania konfliktu, dasz do zrozumienia innym, że nie akceptujesz niegrzecznych, aroganckich gestów w swoją stronę.
W niektórych z nas tkwi oddolny przymus, by umniejszyć wagę komplementu, który otrzymaliśmy. Wydaje nam się, że w ten sposób okazujemy skromność i dobre wychowanie. W rzeczywistości jednak dajemy do zrozumienia, że nie jesteśmy warci pochwał, a nasze osiągnięcia czy atuty nie zasługują na uznanie. Koleżanka pochwaliła twoją stylizację? Nie mów „daj spokój, to tylko stara sukienka z wyprzedaży”. Zaakceptuj komplement, doceń go i podziękuj za niego: „Jak miło z twojej strony, dziękuję!”. Pokaż, że masz powody do dumy, a twój pozytywny stosunek do siebie samej udzieli się wszystkim wokół.
Generalna zasada jest prosta: jeśli chcesz wydawać się ludziom pewna siebie, godna zainteresowania i uwagi, musisz w pierwszej kolejności siebie samą docenić. Trudno oczekiwać, by świat w ciebie uwierzył, jeśli sama w siebie nie wierzysz. To fundament, bez którego nie zbudujesz poczucia własnej wartości.