Taylor Swift zapowiedziała swój nowy album „The Life of a Showgirl”. Wraz z tytułem pojawiły się pierwsze muzyczne i wizualne motywy, które już rozpaliły wyobraźnię fanów i zapowiadają kolejny ważny etap w jej karierze. Oto, czego możemy się spodziewać po nadchodzącej płycie amerykańskiej gwiazdy.
Taylor Swift, jedna z największych gwiazd światowej sceny muzycznej, ogłosiła swój dwunasty album studyjny – „The Life of a Showgirl”. Premiera została ujawniona w typowym dla niej stylu: po serii subtelnych podpowiedzi i odliczaniu na stronie internetowej. Kulminacja nastąpiła dokładnie o 12:12 czasu wschodniego, kiedy to tytuł pojawił się w zapowiedzi kolejnego odcinka podcastu Travisa Kelce’a, amerykańskiego futbolisty, a prywatnie partnera artystki.
To pierwszy duży projekt Swift od czasu premiery „The Tortured Poets Department” z kwietnia 2024 roku, który w rozszerzonej wersji „The Anthology” stał się najlepiej sprzedającym albumem roku. Co więcej, „The Life of a Showgirl” powstaje już po przełomowym momencie w karierze artystki, czyli wykupieniu przez nią praw do własnego katalogu nagrań od Shamrock Capital.
„Powiedzieć, że to spełnienie mojego największego marzenia, to i tak bardzo delikatne określenie” – pisała wtedy w emocjonalnym liście do fanów. „Od zawsze marzyłam tylko o jednym – żeby móc ciężką pracą dojść do momentu, w którym wykupię swoją muzykę na własność, bez żadnych zobowiązań, bez partnerów, z pełną swobodą decydowania. Na zawsze będę wdzięczna wszystkim w Shamrock Capital za to, że jako pierwsi mi to umożliwili. Być może mój pierwszy tatuaż to będzie wielka koniczyna na środku czoła” – wyznała Swift.
Choć dla wiernych fanów Taylor Swift pomarańczowy motyw nie jest żadnym zaskoczeniem, to właśnie on stał się jednym z najczęściej komentowanych elementów nowej ery artystki. Spostrzegawczy słuchacze dostrzegli go już wcześniej, analizując liczne ukryte wskazówki (tzw. easter eggi), z których znana jest piosenkarka. Ich przypuszczenia okazały się trafne. Dominującym wizualnie akcentem jest połączenie pomarańczy i mięty. Wybór tej palety kolorów fani śledzą od czasu trasy Eras Tour, kiedy Swift w pełnym pomarańczowym stroju wystąpiła na dwunastym europejskim koncercie. Od tamtej pory barwa ta konsekwentnie powracała w jej garderobie, na zdjęciach na Instagramie, a nawet w odcieniu pomadki, którą nosiła m.in. podczas gali rozdania nagród MTV VMA.
Według najpopularniejszej teorii, pomarańcz symbolicznie nawiązuje do Travisa Kelce’a. Jest to bowiem połączenie czerwieni i żółci z jego stroju w barwach Kansas City Chiefs. Kolor ten kojarzy się także z ciepłem, energią, kreatywnością i nowymi początkami.
Tuż po ogłoszeniu, w Nowym Jorku i Nashville pojawiły się billboardy Spotify z kodem prowadzącym do playlisty „And, baby, that’s show business for you”, złożonej z utworów wyprodukowanych przez Maxa Martina i Shellbacka. To wywołało falę spekulacji, że właśnie oni będą głównymi producentami albumu. Przypomnijmy, że duet wcześniej współtworzył największe przeboje Swift, takie jak „Shake It Off” czy „Blank Space”. Co ciekawe, coraz częściej mówi się, że nadchodzący krążek, w odróżnieniu od kilku ostatnich, bardziej stonowanych i introspektywnych płyt, ma zawierać mocniejsze, taneczne brzmienia, być może inspirowane muzyką klubową i popem lat 80. oraz 90.
Na szczegóły, w tym oficjalną listę utworów i datę premiery, wciąż czekamy. Jednak już teraz wszystko wskazuje na to, że Swift szykuje album pełen energii, odwagi i zabawy, a jednocześnie celebrujący jej nowy etap w życiu osobistym i artystycznym. „The Life of a Showgirl” można już zamawiać w przedsprzedaży na oficjalnej stronie internetowej artystki. Aktualnie album dostępny jest w wersjach na winylu, kasecie oraz płycie CD w pakiecie z plakatem.
Źródła: variety.com; marieclaire.com.au; taylorswift.com