1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

"Prometeusz" - skąd się wzięli obcy

materiały prasowe
materiały prasowe
Zobacz galerię 5 Zdjęć
Film Ridleya Scotta zachwyca rozmachem i siłą efektów specjalnych, ale nie odnajdziemy w nim geniuszu "Obcego".

Fascynacja kosmosem i pozaziemskimi cywilizacjami zdominowała wyobraźnię filmowców tworzących w latach 70. i 80. Wtedy powstały zachwycające "Gwiezdne wojny". Wtedy też, w 1979 roku, amerykański reżyser z zaledwie 2 filmami na swoim koncie zrealizował obraz, który na zawsze wszedł do kanonu klasyki najbardziej przełomowych filmów science-fiction. "Obcy. 8 pasażer Nostromo" zapoczątkował serię mocnych obrazów, a szał na "Aliena" trwał prawie 2 dekady. Wyobraźnia Scotta i konstrukcja fabuły popchnęła do działania 3 kolejnych reżyserów - 7 lat po "Obcym" James Cameron nakręcił II część, w 1992 roku David Fincher - III, a w 1997 roku Jean-Pierre Jeunet - IV.

Wszystkie one przełamywały stereotypowe myślenie o głównym bohaterze filmów akcji i o symbolice, jaką można zastosować w kinie gatunkowym. Dziś o "Obcym" mówi się wprost, jako o kinie genderowym. Główną bohaterką jest nie mężczyzna, ale zwykła kobieta, która w kryzysowej sytuacji przejmuje stery dowodzenia, zaś sprytem i determinacją przerasta resztę załogi. We wszystkich częściach słynna Ripley (rola życia Sigourney Weaver) dominuje historię, jest bohaterką charyzmatyczną i w dodatku aseksualną. Nie potrzebuje epatować nagością czy erotyzmem, by zwrócić na siebie uwagę. Gdy w jednej z części okazuje się, że Ripley jest w ciąży (nosi w sobie kolejnego Obcego), bohaterka stwierdza: "Musiałam wtedy spać."

Po latach Ridley Scott postanowił powrócić do swojego pomysłu w bardzo prosty, ale inteligentnie rozwiązany sposób. Nakręcił prequel, który odpowiada na pytanie, skąd się wziął Obcy w ogóle. Przy okazji Scott stawia szereg pytań o pochodzenie człowieka, jego wiarę i nasze nieustające poszukiwania innych cywilizacji w kosmosie - jakbyśmy nie mogli pogodzić się z myślą, że jesteśmy sami na świecie, jednocześnie mając świadomość, że odnalezienie istot żywych nam podobnych stawia na powrót pytana o pochodzenie i Boga.

</a>

Historia "Prometeusza" zaczyna się podobnie jak "Obcego". Oto mamy statek o tytułowej nazwie, którego załoga budzi się po 2 latach podróży. Przed nimi nieznana planeta, gdzie podróżujący statkiem naukowcy zamierzają szukać śladów pochodzenia człowieka. Tu prowadzą wszystkie badania archeologiczne, jakimi zajmuje się doktor Elizabeth Shaw, grana przez - znaną ze szwedzkiej wersji "Dziewczyny z tatuażem", Noomi Rapace. Elizabeth Shaw, szykowana prawdopodobnie na następczynię Ripley, jest pozornie zupełnym przeciwieństwem charyzmatycznej pogromczyni Obcego. Delikatna, zakochana w naukowym partnerze, subtelna i płaczliwa, nie bardzo jawi się jako sparingpartner Aliena.

W filmie powtórzony został motyw androida - tam przeciwnika, tu nieoczekiwanego sprzymierzeńca głównej bohaterki - którego gra znany ze "Wstydu" Michael Fassbender. Android ucieleśnia tu zasadę "cel uświęca środki", służąc swoim sprytem i dwulicowością (tak, tak, obłudny android) pewnemu obrzydliwie bogatemu starcowi. Ten sfinansował ekspedycję, by wydobyć od naszych potencjalnych stwórców tajemnicę życia wiecznego. To tyle opowieści. Dalej mamy jak w dobrym filmie akcji: pojawienie się Obcego, eliminacja kolejnych członków załogi i rozbudzenie odwagi i bohaterstwa w Elizabeth Shaw. Wszystko to okraszone zostaje niepotrzebnymi refleksjami na temat istoty naszego pochodzenia i związanych z tym kwestii religijnych (Elizabeth jest wierząca). Warto wspomnieć, że przeciwwagą dla Shaw jest posągowa zimna blondynka - bezwzględna koordynatorka ekspedycji, którą gra Charlize Theron.

"Obcy" Scotta był filmem przełomowym także w tym sensie, że wykorzystywał obnażone już wówczas przez pop kulturę nasze lęki, także te związane ze sferą seksualną. Sceny, w których Obcy włamuje się do organizmu ofiary przez usta, tłumaczono lękiem przed seksem oralnym, a "narodziny" kolejnej, udoskonalonej wersji Aliena - przypominały poród. "Obcy" zostawał w głowie, bo dostarczał emocji nie tylko na płaszczyźnie zwykłej rozrywki, ale mówił o naszych lękach, uprzedzeniach, nawiązywał do freudowskiej symboliki zamknięcia, wnętrza (długie, ciemne korytarze statku) i pułapki. Fascynował. "Prometeusz" nie ma szans na uzyskanie statusu legendy, i choć wszystkie te genderowe elementy z "Obcego" w nim występują, to wtórność pomysłu, wsparta nawet genialnymi efektami specjalnymi, nie uczyni z tego filmu czegoś więcej niż jest - a jest dobrym kinem akcji.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze