1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Sens
  4. >
  5. Orina Krajewska: Moja wielka praca domowa

Orina Krajewska: Moja wielka praca domowa

Niektóre wydarzenia sprawiają, że nic nie jest już takie samo. Do nich z pewnością należy strata matki. – To, co się zdarzyło, nauczyło i nadal uczy mnie wielu cennych rzeczy. Idę w stronę wolności – mówi Orina Krajewska Joannie Olekszyk. Rozmawiają o lekcjach, jakie daje życie, o trudnych emocjach i pięknych wspomnieniach.

W książce „Jabłoń w ogrodzie, morze jest blisko”, wywiadzie rzece Artura Cieślara z twoją mamą, Małgorzatą Braunek, jest opowieść o tym, jak po twoim urodzeniu rodzice długo szukali dla ciebie imienia. Żadne im nie pasowało, aż wreszcie pokazali cię guru twojej mamy, mistrzowi Soen Sa Nim, który był wtedy w Polsce. Powiedział: „To dziecko zawsze będzie wiedziało, czego chce”.

A wiesz, że nie pamiętałam tej anegdoty. Oczywiście, znam historię mojego imienia, Orin, czyli, uwaga, „oświecona miłość”, i to że zaproponował je Soen Sa Nim podczas swojej wizyty w Polsce, ale o tych słowach zapomniałam. „Jabłoń…” przeczytałam raz, kiedy wyszła, od tego czasu jeszcze do niej nie zajrzałam. Cieszę się, że mama ją napisała, bo może kiedyś znajdę w niej odpowiedzi na pytania, których nie zdążyłam jej zadać.

Czy Soen Sa Nim miał rację? Kiedy po raz pierwszy usłyszałam twój niski, głęboki głos w słuchawce, przeszło mi przez myśl: „O, ta dziewczyna wie, czego chce”.

To miłe. Trudno ocenić tak jednoznacznie samą siebie, nie jestem też do końca fanką swojego głosu. Na pewno lubię zdecydowaną energię Lwa, mojego znaku zodiaku. Mam jasny stosunek do wielu rzeczy, silną intuicję i generalnie ufam sobie. Myślę, że gdzieś w głębi wiem, czego chcę, co nie znaczy, że na powierzchni nie zdarzają się sztormy.

Bywasz uparta. Podobno raz w dzieciństwie uparłaś się, żeby zimą założyć letnią sukienkę. Nikt nie był w stanie cię od tego odwieść. Udało się to dopiero twojemu bratu, Xaweremu.

Tamtą histerię i upór pamiętam dokładnie, nie mogę sobie tylko przypomnieć, co mi wtedy powiedział Xawery, że jednak zmieniłam ubranie. Ale on miał na mnie zawsze duży wpływ. Starszy o 15 lat, niezależny, z mojej „dzieciackiej”perspektywy miał superciekawe życie, zawsze na własnych warunkach – totalny autorytet. A ja od zawsze byłam bardzo uparta, co nieraz okazało się moim przekleństwem. Jak się zbyt długo tkwi w bezkompromisowym uporze, to nie słyszy się głosu rozsądku, który mówi: „wyluzuj”. Mam też tendencję do podchodzenia honorowo do pewnych obietnic, zwłaszcza złożonych samej sobie. Jak coś postanowię, to zaprę się, a to zrobię.

Wiecej w Sensie 05/2016. Kup teraz!

SENS także w wersji elektronicznej

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze