1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Pozwól się zaskoczyć [Alfabet emocji]

Pozwól się zaskoczyć [Alfabet emocji]

Ilustracja Joanna Rusinek
Ilustracja Joanna Rusinek
Kelner przynosi ci danie, którego nie zamawiałaś? Przychodzisz na randkę, a on nie wygląda jak na zdjęciu w Tinderze? Zarówno jedną, jak i drugą sytuację możesz potraktować jako przeszkodę albo jako szansę na poszerzenie swoich doświadczeń i perspektyw – przekonuje psycholożka Joanna Flis.

Wywiad pochodzi z miesięcznika „Zwierciadło” 9/2025.

Iza Nowakowska-Teofilak: Czy emocja, która trwa tak krótko jak zaskoczenie, może odgrywać istotną rolę w naszym życiu?

Joanna Flis: Zaskoczenie to faktycznie krótkotrwała emocja, która pojawia się w odpowiedzi na nagłe, nieoczekiwane zdarzenie i jest wynikiem pewnego niedopasowania między tym, czego oczekujemy, a tym, co daje nam rzeczywistość. Jest ona jednak niezwykle ważna, ponieważ nasze scenariusze rzadko kiedy sprawdzają się jeden do jednego.

Ludzkie zdolności przewidywania przyszłości są mocno ograniczone, dlatego świat właściwie nieustannie nas zaskakuje, a my nie zawsze dobrze sobie z tym radzimy. Tolerancja tego stanu jest więc istotną umiejętnością, bo kiedy nasz plan na życie się nie sprawdza, musimy jakoś zmobilizować swoją odporność psychiczną, żeby sobie z tym poradzić, mieć w sobie pewną elastyczność w działaniu, w szybkim reagowaniu planem B.

Ewolucyjnie zaskoczenie pełniło funkcję ochronną, mobilizowało nas do pewnej czujności, pozwalało dokonać błyskawicznej oceny poznawczej, kiedy w naszym otoczeniu zdarzyło się coś nieoczekiwanego, nagłego, ważnego, coś, co nie wpisywało się w znany schemat. Kiedy na sawannie lub w środku lasu człowiek usłyszał dźwięk, którego nie znał, wywołane nim zaskoczenie mogło być emocją ratującą życie. Tak jest do dziś, bo to dzięki niej na przykład natychmiast wybudzamy się ze snu, kiedy nagle w dobrze nam znanym otoczeniu pojawia się dziwny odgłos. Zaskoczenie jest więc pierwotnym sygnałem alarmowym, który uruchamia się niezależnie od naszej woli i informuje nas, że coś się zmieniło. Z jednej strony wywołuje efekt zamrożenia, powstrzymujący nas od pochopnych działań, a z drugiej uruchamia refleks orientacyjny, który jest efektem silnego pobudzenia układu nerwowego i zaprasza człowieka do oceny nowej dla niego sytuacji, określenia, czy stanowi ona zagrożenie, a może jest szansą na doświadczenie czegoś ciekawego. Zaskoczenie przekierowuje więc całą naszą uwagę na niespodziewane zdarzenie i jednocześnie daje nam energię do działania, do aktywacji reakcji: walcz, uciekaj, poszukuj wsparcia albo ucz się, otwórz się na to.

A czy zaskoczenie można pomylić z inną emocją, na przykład ze strachem?

Oczywiście, to nawet uzasadniona logicznie pomyłka, ponieważ w zaskoczeniu są komponenty lęku. Obie te emocje wywołują podobną reakcję organizmu, czyli wyrzut kortyzolu, przyspieszone bicie serca, wzrost tętna i ciśnienia krwi, napięcie mięśni, rozszerzenie źrenic. A to świadczy o wzmożonej czujności układu nerwowego, której podstawowym paliwem jest zawsze dużo niepokoju. Zanim więc określimy, czy w tym, co nas spotkało, jest coś zagrażającego, czy też nie, doświadczamy lęku. Boimy się, bo zaskoczenie oznacza, że znaleźliśmy się w sytuacji, do której nie mamy jeszcze dostosowanego schematu poznawczego, czyli nie wiemy, jak się zachować i co o tym myśleć. A kiedy orientujemy się, że jest to przyjemna niespodzianka albo prank, musimy szybko odreagować to początkowe napięcie, w efekcie ludzie często dostają głupawki, pojawia się niemożliwy do opanowania atak śmiechu. A zatem coś, co początkowo śmiertelnie nas przeraziło, w ciągu kilku sekund może stać się niesamowicie zabawne, pod warunkiem że uznamy, iż jest to sytuacja, której możemy podołać. Jeśli jednak zaskakującego nas wydarzenia nie jesteśmy w stanie wkomponować w swoją mapę świata czy wymyślić jakiegoś planu działania, to strach i lęk będą narastać, a w efekcie takie wydarzenie może być dekompensujące, traumatyzujące. Mam na myśli na przykład nagłą śmierć kogoś bliskiego czy wypadek, czyli zaskoczenie połączone z niemożnością odpowiedzenia na nie, zareagowania.

Zdaniem Woody’ego Allena dziewięć na dziesięć niespodzianek w życiu to przeżycia traumatyczne. Dlaczego jedni lubią być zaskakiwani, a inni nie?

Myślę, że składa się na to parę rzeczy. Bez wątpienia to, jak reagujemy na ten przejściowy stan – czyli początkowe napięcie i pobudzenie układu nerwowego – będzie determinowało to, na ile te zaskoczenia, które nas w życiu spotykają, lubimy, a na ile się ich boimy. Na pewno osoby o wysokiej potrzebie kontroli i wysokim poziomie lęku nie będą entuzjastycznie reagowały na niespodzianki. To często ludzie, którzy w dzieciństwie doświadczali wielu nieprzyjemnych zaskoczeń, w efekcie ich potrzeba poczucia bezpieczeństwa i kontrolowania swojego życia jest wysoka, natomiast korelacja pomiędzy zaskoczeniem a przyjemnością – niska. I odwrotnie, kiedy człowiek na wczesnym etapie życia doświadcza licznych pozytywnych niespodzianek, to potem w dorosłym życiu lepiej sobie radzi z zaskoczeniami, które funduje mu los. Z moich obserwacji wynika jednak, że większość z nas nie bardzo lubi być zaskakiwana, bo zaskoczenie, jak już wspominałam, jest odczytywane przez układ nerwowy jako zagrożenie, a to oznacza, że musimy zmobilizować siły i energię do tego, żeby szybko przeanalizować bodziec, który wywołał tę emocję, i zaktualizować pewne swoje schematy, by jakoś na tę nową sytuację odpowiedzieć.

Niespodzianki bywają szczególnie irytujące wtedy, kiedy sami mamy już opracowany określony plan działania, do którego jesteśmy bardzo przywiązani, na przykład związany z obchodzeniem urodzin, spędzaniem czasu wolnego czy wakacyjnym wyjazdem. W takiej sytuacji nawet pozytywne zaskoczenie może się spotkać z negatywną reakcją, bo utrata sprecyzowanego planu bywa bolesna. Traci się bowiem coś znanego i oswojonego na rzecz czegoś, z czym trzeba się dopiero zapoznać. Są jednak osoby, które to lubią, bo mają niską potrzebę domknięcia poznawczego, a w związku z tym w ich życiu nie musi się wszystko zgadzać z założonym scenariuszem. Nie muszą wiedzieć, dokąd idą, mogą się gdzieś zgubić i czerpać przyjemność z tego, co dzięki temu przypadkowi odkryli. Nie muszą nieustannie planować i wszystkiego rozumieć, lubią, jak życie ich zaskakuje, zmienia ich trajektorię lotu, nie czują w takich sytuacjach dyskomfortu. Najczęściej są to osoby, które mają wysoką potrzebę stymulacji albo niską potrzebę kontroli, bo w swoim domu rodzinnym doświadczyły niewielu dysfunkcyjnych zachowań.

To, jak reagujemy na towarzyszące niespodziankom zaskoczenia, zależy również od naszego poczucia sprawczości. Osoby przekonane o tym, że poradzą sobie z każdą, nawet najbardziej problematyczną sytuacją, będą bardziej otwarte na zaskoczenia, bo ich poczucie sprawczości, podpowiada im, że dadzą sobie radę, a zaskoczenie może wnieść do ich życia coś fajnego. Z kolei ci, którzy mają niskie poczucie sprawczości, traktują nieprzewidywalne zdarzenia jako potencjalnie zagrażające.

Większość ludzi pragnie stabilności i przewidywalności, ale może to dobrze, że od czasu do czasu sytuacja wymyka się spod kontroli? Może dzięki temu coś zyskujemy?

Oczywiście, na przykład lepszą pamięć, bo im wyższa amplituda emocji, czyli pobudzenie z układu nerwowego, tym szybciej i trwalej zapamiętujemy różne rzeczy. Umysł tworzy wtedy błyskawicznie powiązania, w efekcie zaskoczenia często mamy pamięć fotograficzną, dzięki której utrwalają nam się nawet bardzo skomplikowane rzeczy. Nie bez kozery po przeczytaniu książki najlepiej pamiętamy te fragmenty, w których pojawiło się coś zaskakującego.

Takie wiadomości lub wydarzenia wybijają nas z rutyny, mobilizując do energetycznego i poznawczego zaangażowania, a zatem dzięki nim się rozwijamy. Mówiąc to, mam na myśli pozytywne zaskoczenia. Im więcej w życiu człowieka takich sytuacji, tym większa jest jego zdolność do radzenia sobie ze światem i większa wiara w to, że mimo różnych burz i zawieruch, które go spotykają, jest w stanie poradzić sobie z tą rzeczywistością. Życiowe niespodzianki uczą, że sednem poczucia bezpieczeństwa nie jest idealna zdolność przewidywania przyszłości, tylko wystarczająco dobra zdolność dopasowywania się do zmieniającej się rzeczywistości.

Takie doświadczenia mogą być zatem transformujące, ponieważ rozwijają odporność i elastyczność oraz budują poczucie sprawczości. Kiedy zdarzenia toczą się inaczej, niż zakładaliśmy, poszerza się nasz ogląd świata, pod warunkiem że jesteśmy w stanie to zaskoczenie wkomponować w swoją mapę świata.

Dlatego proponuję, by traktować takie sytuacje jak zaproszenia od życia do spróbowania czegoś innego. Kelner przynosi ci danie, którego nie zamawiałaś, lądujesz w hotelu, który niczym nie przypomina tego, w którym miałaś mieszkać, przychodzisz na randkę, a on nie wygląda jak na zdjęciu w Tinderze, dostajesz w pracy projekt, który wykracza poza twoje kompetencje – to wszystko możesz potraktować jako przeszkodę albo jako szansę na poszerzenie swoich doświadczeń i perspektyw.

A może to emocja ani dobra, ani zła, tylko tak przelotna, że nakładają się na nią inne odczucia, które przychodzą tuż po?

Zaskoczenie to całkiem neutralna emocja przejściowa, która pośredniczy pomiędzy uczuciem, które się w nas pojawia, a komponentem poznawczym. Kiedy hotel, do którego przyjeżdżam na wakacje, nie przypomina tego, który widziałam w katalogu biura podróży, jestem zaskoczona, a więc zmobilizowana do oceny sytuacji. Zaczynam zatem badać nowe okoliczności i wtedy pojawiają się kolejne uczucia pozytywne lub negatywne, w zależności od tego, czy zaskoczenie wypada in plus, czy in minus. Często tworzymy sobie jednak pewne metazałożenia na temat zaskoczeń, na przykład możemy założyć, że jeżeli wyjazd nie przebiega zgodnie z planem, to już jest źle, a wtedy fakt, że dostaliśmy lepszy hotel, niż się spodziewaliśmy, nie wpłynie na ocenę tej sytuacji. Problem polega na tym, że robiąc takie założenia, nie jesteśmy w stanie dać się pozytywnie zaskoczyć życiu, bo z zasady wszelkie zmiany planów będą wzbudzały w nas niepokój. Możemy w ten sposób wiele stracić.

A czy zwracając uwagę na to, co nas w życiu zaskakuje, możemy się czegoś o sobie dowiedzieć?

Tak, na przykład na temat mapy świata, którą mamy w głowie. To naturalne, że zaskakują nas nagłe, głośne dźwięki, sarny przebiegające przez drogę czy sąsiad przypadkowo spotkany podczas wakacyjnego wyjazdu, setki kilometrów od domu. Ale czasem zaskakujące są wydarzenia nieoczywiste dla nas samych. Wyobraź sobie, że znajomy, na temat którego masz jakieś wyrobione wyobrażenie, nagle wygłasza coś zupełnie

niepasującego do obrazka, który sobie stworzyłaś. Krótko mówiąc, nie spodziewałaś się, że może mieć takie poglądy. Zaskoczenie weryfikuje więc twoją tezę na temat świata. Ta emocja jest doskonałym papierkiem lakmusowym do tropienia swoich metazałożeń dotyczących otaczającej nas rzeczywistości, ale też tworzy mapę naszej niewiedzy.

Z moich obserwacji wynika, że choć coraz więcej wiemy o świecie w skali globalnej – znamy egzotyczne rośliny, zwierzęta, potrawy i przyprawy – to coraz bardziej zaskakuje nas rzeczywistość, w której żyjemy. W dobie internetu i dostępu do nowinek z każdego zakątka świata coraz częściej zaskakuje nas to, co znajduje się na naszym podwórku.

Czy to prawda, że z wiekiem coraz mniej nas dziwi? A może po prostu rzadziej się do tych zaskoczeń przyznajemy?

Im dłużej żyjemy na tym świecie, tym większe mamy doświadczenie, a nasz repertuar metaprzekonań staje się węższy. Zaczynamy rozumieć, że w życiu bywa różnie, w efekcie pewne zwroty wydarzeń już nas tak nie dziwią. Może nas, co prawda, zaskakiwać styl życia młodych, który jest dla nas nowy i nie do końca zrozumiały, ale już nie zaskakuje nas to, że pokój nie jest dany raz na zawsze, że ludzie się różnie zachowują, nie dotrzymują danego słowa, bywają bezwzględni czy nieuczciwi. Czas w pewnym sensie leczy nasze zdziwienia.

A zanim to się stanie, co musiałoby się wydarzyć, by ktoś, kto z założenia nie lubi być zaskakiwany, jednak się do tej emocji przekonał?

Może to zabrzmi mało optymistycznie, ale nie liczyłabym na spektakularne zmiany w tej kwestii, bo jednak nie mamy wpływu na to, jak intensywnie reagujemy na tę emocję przejściową. Możemy co najwyżej się na niej przyłapywać i powtarzać sobie w duchu: to jest zaskoczenie, emocja zapraszająca mnie do namysłu nad sytuacją, która mi się przytrafiła. Nie muszę jej oceniać, bo przecież jeszcze nie wiem, czy to, co mnie spotkało, jest dobre, czy złe. Zachęcałabym więc do pewnej powściągliwości, jaką wykazywał się pewien chiński rolnik w przypowieści o szczęściu w nieszczęściu. Znasz ją?

Nie znam, opowiedz.

W chińskiej wiosce mieszkał starszy mężczyzna. Całym jego dobytkiem był kawałek pola i koń, z pomocą którego uprawiał rolę. Koń był dla niego niezwykle wartościowy, ponieważ zapewniał byt mężczyźnie i synowi. Pewnego dnia koń zniknął. Sąsiedzi współczuli rolnikowi takiego nieszczęścia. A on każdemu odpowiadał to samo: „Czy to nieszczęście, czy szczęście, to się jeszcze okaże”. Tydzień później zwierzę niespodziewanie wróciło do właściciela, przyprowadzając ze sobą stado innych koni. Tym razem sąsiedzi nie mogli uwierzyć w to, jakie szczęście spotkało starego mężczyznę. Gratulowali mu z całego serca. A on dziękował im za miłe słowa i dodawał: „Czy to szczęście, czy nieszczęście, to się jeszcze okaże”. Pewnego razu jego syn postanowił okiełznać jednego z nowych koni. Niestety, spadł z grzbietu zwierzęcia i złamał nogę. Sąsiedzi ponownie składali mężczyźnie wyrazy współczucia w obliczu takiego nieszczęścia, jednak on znów powtarzał: „Czy to nieszczęście, czy szczęście, to się jeszcze okaże”. Dni mijały, a kraj pogrążył się w wojnie. Do wioski wkroczyli żołnierze, werbując do wojska młodzieńców zdolnych walczyć. Ku rozpaczy wielu rodzin zabrali wszystkich młodych mężczyzn, z wyjątkiem jednego – syna naszego bohatera, który leżał w łóżku ze złamaną nogą. Po jakimś czasie okazało się, że żaden z młodych mężczyzn nie przeżył.

Dla mnie to opowieść o ludzkiej skłonności do szybkiego nadawania różnym rzeczom oraz wydarzeniom znaczeń i sensów, która uczy niewyciągania zbyt pochopnie wniosków. I to dotyczy również naszych życiowych zaskoczeń. Spróbujmy powstrzymać się przed ich oceną i dajmy się zaprosić do nowej rzeczywistości, korzystajmy z szans przeżycia czegoś innego, wkroczenia na nieznany dotychczas teren. Skoncentrujmy się na doświadczeniu, a nie na etykietowaniu.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE