1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Chłopaki też płaczą. Dlaczego presja tłumienia emocji niszczy mężczyzn – wyjaśnia psychoterapeuta Tom Falkenstein

Chłopaki też płaczą. Dlaczego presja tłumienia emocji niszczy mężczyzn – wyjaśnia psychoterapeuta Tom Falkenstein

Najważniejszą rzeczą, jaką musimy zrobić dla chłopców – niezależnie od tego, czy są wrażliwi, czy nie – jest zaprzestanie zawstydzania ich z powodu emocjonalności i uczuciowości. Na zdjęciu: kadr z filmu „Romeo i Julia” z 1996 roku (Fot. BEW Photo)
Najważniejszą rzeczą, jaką musimy zrobić dla chłopców – niezależnie od tego, czy są wrażliwi, czy nie – jest zaprzestanie zawstydzania ich z powodu emocjonalności i uczuciowości. Na zdjęciu: kadr z filmu „Romeo i Julia” z 1996 roku (Fot. BEW Photo)
Nie chciałbym, żebyśmy w opozycji do klasycznego macho tworzyli sobie w głowie jakiś stereotyp wysoko wrażliwego mężczyzny, bo to zawsze jest krzywdzące – apeluje psychoterapeuta Tom Falkenstein. Problem leży gdzieś indziej – niepozwalanie chłopcom na wyrażanie całej gamy uczuć zagraża ich zdrowiu psychicznemu niezależnie od stopnia wrażliwości.

Dużo mówi się teraz o osobach wysoko wrażliwych, WWO, ale wciąż krąży na ten temat wiele stereotypów. Na przykład taki, że ich wrażliwość jest efektem braku emocjonalnego hartowania, zbyt troskliwego wychowania, trzymania dziecka pod kloszem i chronienia go przed wszelkimi przykrościami. Ile w tym wszystkim prawdy?
Niewiele, sam w pewnym sensie padłem ofiarą obiegowych przekonań na ten temat. Kiedy studiowałem psychologię, a następnie odbywałem szkolenie podyplomowe z psychoterapii, w podejściu terapeutycznym, którego uczono nas wówczas, czyli 15 lat temu, nie brano pod uwagę temperamentu ani cech osobowości pacjenta. Terapia skupiała się przede wszystkim na doświadczeniach, głównie tych wyniesionych z dzieciństwa, przyglądaniu się różnym schematom i negatywnym automatycznym myślom. Kiedy jednak zacząłem pracować jako terapeuta, spotkałem w gabinecie mnóstwo młodych mężczyzn, którzy mówili, że są zbyt wrażliwi i zbyt emocjonalni, a przez to nie do końca pasują do stereotypu tak zwanego prawdziwego mężczyzny, który w zachodniej kulturze wciąż ma się dobrze. Wtedy po raz pierwszy zacząłem się zastanawiać nad tym, czym właściwie jest wrażliwość.

W moich ówczesnych wyobrażeniach była ona czymś w rodzaju emocji. Dopiero gdy odkryłem badania E­laine N. Aron, która jako jedna z pierwszych badaczek w latach 90. XX wieku zajęła się zjawiskiem wrażliwości, zrozumiałem, że to coś więcej niż tylko bycie emocjonalnym, że to cecha osobowości związana ze zwiększoną czułością centralnego układu nerwowego, która wymaga od człowieka głębszego przetwarzania bodźców społecznych, emocjonalnych i fizycznych. Tacy ludzie z natury uważniej obserwują świat, są bardziej świadomi, szybko wyłapują szczegóły, są wrażliwsi na subtelne bodźce, mogą źle reagować na światło, niektóre dźwięki czy zapachy, mają tendencję do analizowania, głębokiego zastanawiania się, ale też bardziej emocjonalnie reagują na pozytywne i negatywne wydarzenia w otoczeniu. Wszystko to prowadzi często do nadmiernego pobudzenia oraz dużego poziomu stresu i nie jest wynikiem chwilowych emocji, ale stałej cechy osobowości.

Z badań wynika, że wysoka wrażliwość ma podłoże genetycznie, ale też nie bez znaczenia jest to, co oddziałuje na nas w okresie prenatalnym, a częściowo również poporodowym. Bez wątpienia nie jest to więc efekt niewłaściwego wychowania, podobnie jak neurotyczność.

Ważne jest też odróżnienie wysokiej wrażliwości od chwilowego, bardziej intensywnego przeżywania wszystkiego albo tymczasowej nadmiernej wrażliwości spowodowanej traumą czy przygnębieniem odczuwanym na pewnym etapie życia. Wysoko wrażliwy temperament jest cechą stałą, która kształtuje się na najwcześniejszym etapie życia człowieka i towarzyszy mu aż do śmierci.

A jaka jest różnica między silną empatią a wysoką wrażliwością?
Przede wszystkim empatia nie jest cechą osobowości, ale jej aspektem. Można więc wyobrazić sobie wysoką wrażliwość jako duży zbiór, w który wpisany jest podzbiór z napisem „empatia”. Nie trzeba być wysoko wrażliwym, żeby być empatycznym, a co ważniejsze, sama wrażliwość również nie jest zarezerwowana dla WWO. Problem z tym określeniem od początku polegał na tym, że wielu ludzi miało poczucie, iż dzieli nas ono na jednostki czujące i nieczułe, a oczywiście nie o to w tym wszystkim chodzi. Każdy człowiek ma jakąś wrażliwość, ale istnieją indywidualne różnice w jej nasileniu. Z badań wynika, że około 30 proc. ludzi jest bardzo wrażliwych, 40 proc. ma średni zakres czułości, a 30 proc. niską wrażliwość.

Pan w swojej książce skupia się jednak wyłącznie na wysoko wrażliwych mężczyznach. Czy płeć jest w tym przypadku istotna?
Jeśli chodzi o kryteria opisujące WWO, to są one dokładnie takie same dla kobiet i dla mężczyzn, ale jeśli mowa o społecznej akceptacji wrażliwości, to płeć ma już duże znaczenie, ponieważ w naszej kulturze kobiety mają zdecydowanie większe przyzwolenie na wyrażanie pełnej skali emocji. Tymczasem na przykład płacz, nieśmiałość czy melancholijność wciąż jeszcze uchodzą za niemęskie, bo przecież „prawdziwy facet” musi być odważny, opanowany, silny, twardy i dzielnie stawiający czoła wszelkim przeciwnościom.

Kiedy pracując jako terapeuta, zacząłem odkrywać, jak wielu mężczyzn ma problem ze swoją wrażliwością, chciałem dać im jakieś narzędzia samopomocy. Odwiedziłem więc mnóstwo księgarni, szukając lektur związanych z tą tematyką, i wtedy zdałem sobie sprawę, że nikt nie napisał o wysoko wrażliwych mężczyznach. Wszystkie książki, które znalazłem, zostały stworzone przez kobiety i były adresowane do kobiet. Czasem jakiś akapit był poświęcony płci przeciwnej, ale generalnie terminu „wysoka wrażliwość” nie łączono z mężczyznami. Wtedy pomyślałem, że warto stworzyć coś specjalnie dla nich, dlatego napisałem tę książkę.

Czy wiadomo, jaki procent mężczyzn można uznać za wysoko wrażliwych?
Nie znam konkretnych liczb, ale z badań wynika, że wbrew powszechnym przekonaniom kobiety wcale nie są bardziej wrażliwe niż mężczyźni. Co prawda mają one czasami wyższe wyniki w kwestionariuszach badawczych, ale to efekt większej otwartości. Mężczyźni wciąż jeszcze mają wiele zinternalizowanych uprzedzeń i trudno im przyznać się do swojej wrażliwości.

Przygotowując się do tej rozmowy, znalazłam badania, z których wynika, że nowo narodzeni chłopcy są bardziej emocjonalni niż dziewczynki, ale kiedy dorastają, uczy się ich tłumienia uczuć, aż w końcu jedyną akceptowaną przez nich emocją staje się gniew. Wysoko wrażliwym mężczyznom chyba musi być trudno żyć w takiej opresyjnej kulturze?
Społeczeństwo niepozwalające chłopcom wyrażać całej gamy uczuć stanowi poważne zagrożenie dla ich zdrowia psychicznego. I nie ma tu znaczenia, czy chłopiec jest bardzo wrażliwy, średnio uczuciowy, czy nieznacznie. Myślę, że to po prostu dla każdego jest złe.

Kiedy przeprowadzałem wywiady z mężczyznami na potrzeby tej książki, wielu z nich opowiadało o tym, jak trudno dorastać z poczuciem, że jest się nieakceptowanym, bo będąc wysoko wrażliwi, cały czas dostawali mocny przekaz, że ich emocjonalność jest nadmierna i nie przystoi mężczyźnie. A kiedy cały czas próbujesz ukryć swoje uczucia, w końcu tracisz kontakt z samym sobą i zaczynasz się zachowywać tak, jak świat tego od oczekuje, a wtedy mogą się rozwinąć problemy ze zdrowiem psychicznym. Zatem najważniejszą rzeczą, jaką musimy zrobić dla chłopców, niezależnie od tego, czy są bardzo wrażliwi, czy też nie, jest zaprzestanie zawstydzania ich z powodu emocjonalności i uczuciowości. Powinniśmy pozwolić im odczuwać i pomagać nazywać te uczucia, dzięki temu wyrosną na zdrowszych mężczyzn. Myślę, że dla nas wszystkich byłoby lepiej, gdyby mężczyźni mieli większy kontakt z tym, co czują, ponieważ dzięki temu są lepszymi partnerami, mężami, ojcami, generalnie lepszymi członkami społeczeństwa. Nie pozbawiajmy więc chłopców emocji i pozwólmy im doświadczać całej gamy uczuć.

W Polsce jest taka popularna piosenka, w której refrenie powtarza się zdanie: „chłopaki nie płaczą”. Kiedy jakiś czas temu leciała w radiu, mój sześcioletni syn powiedział: „Mamo, to nieprawda! Chłopaki przecież też płaczą”. Jak to możliwe, że przekaz, który z perspektywy dziecka jest oczywistym kłamstwem, dla dorosłych mężczyzn staje się przekazywaną z pokolenia na pokolenie życiową maksymą, która często niszczy ich psychikę i utrudnia budowanie relacji?
Na szczęście przez ostatnie kilka lat pod tym względem sporo się zmieniło i coraz więcej mówi się o tak zwanej toksycznej męskości. Wydaje mi się, że dwudziestolatkowie mają już do niej zupełnie inny stosunek i zdecydowanie większy dystans niż moje pokolenie, ale faktem jest też, że ten ideał męskości nadal istnieje w świecie zachodnim, ponieważ dopóki nie uświadomimy sobie, że sami zostaliśmy wychowani według tego szkodliwego wzorca, bezrefleksyjnie przekazujemy go dalej.

Wielu chłopców wciąż jest więc jeszcze uczonych samowystarczalności, niezależności, pewności siebie, stabilności, nieokazywania emocji i zachowywania spokoju w chwilach presji. Tymczasem wiemy już z badań, że mężczyźni, którzy przyswoili sobie te sztywne zasady męskości, są bardziej narażeni na depresję. Nie potrafią prosić o pomoc, gdy czują się przygnębieni, w związku z czym częściej popełniają samobójstwa lub trafiają do więzienia. A przecież mówienie o swoich uczuciach nie wyklucza robienia tych wszystkich stereotypowo męskich rzeczy.

Zbierając materiały do książki, rozmawiałem z ponad dwudziestoma mężczyznami. Dziewięć z nich zostało opublikowanych. Kiedy się je czyta, wyraźnie widać podobieństwa między tymi historiami, ponieważ niemal każdy z moich rozmówców wspomina o tym, że ze względu na swoją emocjonalność i troskliwość dorastał w poczuciu, że jest niewystarczająco męski lub wręcz niemęski. Ale poza tą zbieżnością są to zupełnie różni ludzie. Jeden z nich był policjantem, drugi pełno­etatowym tatą, który zajmował się domem i dziećmi. Rozmawiałem też z prawnikiem i z producentem muzycznym. To, że jesteś bardzo wrażliwy, nie oznacza, że musisz być melancholijnym poetą, cicho mówiącym introwertykiem, terapeutą czy artystą. Możesz równie dobrze ze swoją wrażliwością wykonywać pracę uważaną za bardzo męską.

Nie chciałbym, żebyśmy w opozycji do klasycznego macho tworzyli sobie w głowie jakiś stereotyp wysoko wrażliwego mężczyzny, bo to zawsze jest krzywdzące. Możesz grać w piłkę, bić się na ringu, chodzić na polowania, a jednocześnie mieć przyjaciół, z którymi dzielisz się swoimi emocjami. Ale faceci z mojego pokolenia wciąż jeszcze mają z tym problem. Czasami, kiedy spędzam czas w męskim gronie, zastanawiam się: o czym w ogóle rozmawiamy!? O pracy, o pogodzie i o polityce. Nie wiemy, co się u kogo dzieje, jakie ma trudności. Nie mamy pojęcia, z czym zmaga się bliski kumpel, kiedy ostatni raz był zdenerwowany, zaniepokojony czy przygnębiony. Chciałbym, żeby chłopcy i mężczyźni wreszcie zaczęli o tym głośno mówić.

A czy wiemy, jak wysoka wrażliwość może determinować życie mężczyzny?
Z badań przeprowadzonych przez Elaine N. Aron wynika, że WWO są bardziej podatne na różne problemy ze zdrowiem psychicznym. Wysoka wrażliwość koreluje z depresją, stanami lękowymi czy problemami z regulacją emocji, ale z drugiej strony przekłada się też na lepsze wyniki leczenia i terapeutycznych interwencji. Przeprowadzono kilka analiz, które wykazały, że bardzo wrażliwe dzieci i nastolatki lepiej reagują na przykład na terapię przeciwdepresyjną i programy zapobiegania przemocy szkolnej. A więc wysoka wrażliwość nie jest tylko rodzajem balastu, lecz nawet wewnętrzną siłą, która sprawia, że znacznie więcej czerpiemy z pozytywnych doświadczeń.

A jak mężczyźni mogą pracować nad swoją emocjonalnością, by nie byli postrzegani jako przesadnie wrażliwi, a jednocześnie mogli być sobą, czyli wyrażać swoje uczucia, opiekuńczość i empatię?
Kluczowa jest tu umiejętności regulacji emocji, ponieważ wysoko wrażliwi mężczyźni często odczuwają silne uczucia, z którymi sobie nie radzą. W psychologii znamy już wiele technik, które mogą być pomocne w tej kwestii. Wiele z nich opiera się na uważności, czyli uczeniu się nazywania swoich uczuć i obserwowaniu ich z odrobiną dystansu.

W gabinecie pokazuję także wysoko wrażliwym pacjentom, jak łączyć uczucia ze swoimi potrzebami. Na przykład pytam: czego potrzebujesz, jeśli czujesz się samotny? Zazwyczaj jest to potrzeba przywiązania, intymności lub bliskości, co kobietom może wydawać się oczywiste, ale tłumiącym przez całe życie swoje uczucia mężczyznom często trudno to nazwać. Kobiety, znając swoje potrzeby, w takiej sytuacji po prostu idą do przyjaciółki. A w męskiej głowie nawet nie pojawia się pozornie oczywista myśl: czy mogę zadzwonić do kumpla, kiedy czuję się samotny? Celem tej strategii jest właśnie wywołanie takiej refleksji, bo w niektórych przypadkach może ona nawet ratować życie. Jeśli zacznę mówić o swoich uczuciach, może mój najlepszy przyjaciel też się otworzy, dzięki temu w naszej relacji pojawi się więcej szczerości i bliskości, a w momencie kryzysu wybierzemy rozmowę, a nie na przykład jakieś radykalne rozwiązanie, jak samobójstwo, które jest obecnie najczęstszą przyczyną śmieci wśród brytyjskich mężczyzn poniżej 35. roku życia.

Praca z emocjami polega także na zdobyciu wiedzy o tym, jakie zachowania rzeczywiście pomagają poczuć spokój, a które tylko nasilają stan pobudzenia. Ta wiedza z kolei pozwala wypracowywać bardziej adaptacyjne strategie postępowania.

A jak wychowywać wysoko wrażliwych chłopców, by nie mieli wątpliwości co do tego, że emocjonalność jest integralną i naturalną częścią ich męskości?
Jako terapeuta nie pracuję z dziećmi, więc to dla mnie trudne pytanie. Mogę tylko powiedzieć, co mi się wydaje. Zacznijmy od tego, że nie nazywałbym otwarcie kilkulatka osobą wysoko wrażliwą, by nie przyklejać mu jakiejś etykiety. Można mu to uświadamiać w inny sposób, na przykład mówiąc: jesteś bardzo emocjonalny, bardzo troskliwy lub bardzo empatyczny. A następnie szukać w tym pozytywów, rozmawiać o tym, jakie są zalety bycia emocjonalnym lub troskliwym. Co zyskuje dzięki temu, że dużo myśli, analizuje i zadaje ważne pytania. Chodzi o to, by nie tylko pokazywać pozytywne aspekty, ale też je nazwać. Niezwykle istotne jest też to, co wielokrotnie powtarzałem w trakcie naszej rozmowy, czyli normalizowanie uczuć, pozwalanie chłopcom na przeżywanie pełnej skali emocji. Jeśli dziecko się złości, warto wspólnie zastanowić się, co się kryje pod tą złością. Może faktycznie jest tylko zdenerwowane, a może to smutek, strach, frustracja albo jakaś inna emocja, której nie potrafi nazwać?

Myślę, że największym wyzwaniem jest umiejętne balansowanie pomiędzy akceptacją i normalizacją wrażliwości dziecka a umiejętnym chronieniem go przed pewnymi niekomfortowymi sytuacjami. Na przykład jeśli twój syn dostał zaproszenie na przyjęcie urodzinowe, ale nie chce na nie iść, bo będzie tam dużo ludzi i masa głośnych dźwięków, możecie umówić się na pewien kompromis, na przykład: pójdziemy tam razem, a kiedy okaże się, że faktycznie jest zbyt tłoczno i gwarno, posiedzimy gdzieś z boku do czasu, aż się z tym oswoisz albo uznasz, że jednak wolałbyś wyjść.

Z jednej strony chodzi o to, by pomóc wysoko wrażliwemu chłopcu zadbać o siebie i zaakceptować tę swoją wrażliwość, ale z drugiej – nie rezygnować z wyzwań, nie chronić go na zasadzie: „Och, nie możesz tego zrobić, bo jesteś taki delikatny”. Wysoka wrażliwość nie może służyć jako wymówka do unikania normalnych życiowych doświadczeń. To wprawdzie ważna część osobowości, ale zarazem tylko część znacznie bardziej złożonej całości. Nie można zatem redukować dziecka ani siebie samego tylko do tego jednego aspektu.

Tom Falkenstein, psycholog i psychoterapeuta. Kształcił się w kierunku pracy terapeutycznej z osobami wysoko wrażliwymi oraz podjął superwizję u dr Elaine N. Aron. W 2015 roku założył Europejskie Centrum Wysokiej Wrażliwości i prowadzi doradztwo psychologiczne dla osób wysoko wrażliwych.

Polecamy książkę: „Wysoko wrażliwi mężczyźni”, Tom Falkenstein, tłum. Piotr Napiwodzki, wyd. Mando. Polecamy książkę: „Wysoko wrażliwi mężczyźni”, Tom Falkenstein, tłum. Piotr Napiwodzki, wyd. Mando.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze