"Jest noc" to niewielka książka w sam raz na jeden sierpniowy wieczór. I obawiam się, że żaden mężczyzna przez nią nie przebrnie.
Ludmiła Pietruszewska kreśli w swojej książce obraz rosyjskiej "matki Polki": zabieganej, wiecznie z siatami, przemęczonej i co chwila ratującej swoje dzieci z kolejnej opresji.
Bohaterka opowieści "Jest noc" to bezrobotna poetka, samotna matka i babka, oddana rodzinie, zaniedbująca siebie. Skąd to znamy? To ten typ kobiety, która jakimś cudem zadba o to, by każde z jej dzieci położyło się spać najedzone i ogrzane, a dla niej samej zabraknie ciepła, strawy i miejsca na odpoczynek. Nasza poetka samotnie wychowuje małego wnuka, cudem zdobywa kolejne poetyckie chałtury, opędza się od "kolegów" siedzącego w więzieniu syna, odwiedza umierającą matkę w szpitalu i mozolnie, usilnie, niczym Syzyf, wiąże rozpadające się końce ze sobą.
Historia kilku dni z życia starszej kobiety, opowiedziana w pierwszej osobie to studium kobiety, która - wychowana w biedzie - nigdy z tej biedy nie wyjdzie. I co więcej, choć walczy o lepsze życie dla swoich dzieci, patrzy z rozpaczą, gdy one same powielają smutny schemat ludzi z nizin społecznych, rodząc kolejne dzieci z przypadkowych ojców, trafiając do więzienia, kalecząc się lub wpadając w alkoholizm. Na to wszystko patrzy matka, której te dzieci - w końcu jej dzieci - zabierają, ile się da: jedzenie, pieniądze, miejsce do spania. I dla których ona, matka, zrobi wszystko.
fot. materiały prasowe wydawnictwo Czarne
Monodram Pietruszewskiej jest jak obraz duszy rosyjskiej matki, choć pewnie i polskiej też, bo łatwo w wybranych scenach odnaleźć reakcje, rozmowy, zachowania, które znamy z życia, z rodziny, z domu. Miłość to miłość, a miłość matki jest bezwarunkowa i Pietruszewska pokazuje to w pełnym świetle. Ta znana rosyjska prozaiczka i dramaturg w swoich nowelach i sztukach pokazuje najczęściej ludzi zabieganych, zmęczonych życiem, zawsze w drzwiach, zawsze między sprawą jedną a drugą, wracających z jednej historii i już w drodze do kogoś. Tak samo bohaterka "Jest noc": ciągle w ruchu, w szpitalu, tramwaju, sądzie, u córki, u syna, z wnukiem na wieczorku poetyckim; już noc, ale sen nie przychodzi, bo już trzeba myśleć o jutrze. I te dzieci, te dzieci, te wieczne dzieci, niby dorośli ludzie, ale głupi jak dzieci, wiecznie trzeba im pomagać, a gdy ich zabraknie, gdy można odpocząć, nagle jest noc i robi się cicho w mieszkaniu.
"Jest noc", Ludmiła Pietruszewska, wydawnictwo Czarne