Ludzie uważają, że pornografia to nienawiść wobec kobiet, a feminizm to nienawiść wobec mężczyzn, więc jak może istnieć feministyczne porno? Ale ja tak właśnie definiuję swoje filmy – mówi reżyserka filmów erotycznych dla kobiet Erika Lust.
Reżyserka filmów dla dorosłych ogląda dużo porno?
Na pewno nie oglądam ich dla przyjemności. Czasem obejrzę jakiś zawodowo, bo chcę znaleźć coś, co może okazać się pobudzające, ekscytujące. Ale filmy porno z tzw. głównego nurtu są dla mnie antytezą erotyzmu. Nie są ani erotyczne, ani estetyczne, to po prostu nie jest dobre kino.
Co ci się w nich nie podoba?
Wszystko! Kobiety, które mają na zawołanie podniecać facetów, zawsze wyglądają jak zdesperowane kury domowe, banalne sekskróliczki do zaspokajania mężczyzn! Zawsze te same utarte schematy, no i rodzaj erotyki, który uważam raczej za obrzydliwy niż podniecający. W dodatku mężczyźni w filmach porno wyglądają, jakby spędzali za wiele czasu na siłowni, a zdecydowanie za mało czytali, słuchali muzyki lub robili cokolwiek interesującego.
Na pewno słyszałaś dowcip, że aktorami porno zostają zazwyczaj najbrzydsi faceci na świecie. Liczy się tylko długość ich penisa.
Mnie zupełnie nie interesuje rozmiar penisów. Jeśli mam już oglądać porno, to szukam na ekranie ludzi, których uważam za ekscytujących, których widok mnie kręci, którzy mają coś takiego w oczach, w postawie, że bardzo chcę ich poznać. To, czego szukam w mężczyznach, tak samo zresztą jak w kobietach, to silna, ciekawa osobowość.
Więcej w Zwierciadle 07/2015. Kup teraz!Zwierciadło także w wersji elektronicznej