Choć Blue Monday to wymysł marketingowców, krótkie dni, brak słońca i wszechobecna szaruga styczniowa odbierają siły i psują nastrój. Pora zacząć ładować akumulatory!
Styczeń to trudny miesiąc. Gorszy chyba nawet niż listopad. Końcówka jesieni bywa złota, a perspektywa świąt sprawia, że łatwiej ją przetrwać. W styczniu, zwłaszcza w jego drugiej połowie, dociera do nas, że do wiosny to jeszcze daleko, budżet przepadł w worku świętego Mikołaja, a postanowienia noworoczne to najlepiej między bajki włożyć. Nastrój siada, energii brakuje, sen nie przychodzi. Co robić? Na początek „miniaudyt” trybu życia. Sprawdźmy, co nam służy, co szkodzi, co możemy zmienić, robić inaczej – po to, aby odzyskać siły w ciele i moc ducha.
Gdy jesteśmy wyspani, życie jest prostsze, a świat bardziej przyjazny. Podstawą dobrego funkcjonowania w ciągu dnia jest skuteczna regeneracja w nocy. Trudną o nią, jeśli nie stworzymy sobie sprzyjających warunków do nocnego odpoczynku. O czym trzeba pamiętać? Regularne pory kładzenia się spać, odkładanie telefonu na dwie godziny przed snem, chłodna, wywietrzona, dobrze zaciemniona sypialnia to podstawa. Przed snem warto się wyciszyć: czytając książkę, medytując albo praktykując „pięć minut wdzięczności”, popijając ziołowe napary z dodatkiem melisy lub ciepłe mleko – jak kto woli. Na każdego działa coś innego, warto się w sobie rozeznać i sprawdzić, co NAM służy, aby odzyskać wewnętrzny spokój niezbędny do udanej sesji z Morfeuszem.
Jeśli zatem zarywasz noce przy serialach, chrupiąc słone orzeszki, wiedz jedno: nie tędy droga!
Czytaj także: Sypialnia doskonała – 10 zasad, dzięki którym stworzysz miejsce idealne do snu i wypoczynku
Tyle się o tym mówi… „Różnorodna dieta bogata w warzywa i owoce to gwarancja dobrego zdrowia i samopoczucia”. Tymczasem w zimie brakuje nie tylko sił do gotowania, lecz także świeżych warzyw i owoców. Nie poddawajmy się! Są przecież warzywa korzeniowe, cytrusy i… mrożonki.
Odpuśćmy fast food, choć jest na wyciągnięcie ręki. Aby przygotować szybkie danie zasilające nasz organizm, nie trzeba się od razu na pół dnia zamykać w kuchni: ciepła owsianka z dodatkiem owoców (tak, mogą być z mrożonki) i orzechów, pieczone warzywa z hummusem (tak, można kupić gotowy) czy gęsta odżywcza zupa na bulionie (owszem, może być z kostki) to nie są czasochłonne potrawy, a sprawdzą się o tej porze roku najlepiej.
Wiadomo nie od dziś, że najskuteczniejszym sposobem nawodnienia organizmu, niezbędnego dla zdrowia ciała i umysłu, jest picie wody. Tyle tylko że… wodę pije się z rozkoszą, gdy na dworze jest ciepło, a nie wtedy, gdy jest zimno, ciemno i ponuro. Wtedy marzymy tylko o tym, aby się czymś od środka rozgrzać. Oczywiście można pić ciepłą wodę, są nawet fani wrzątku, ale równie dobrze możemy dostarczać sobie płynów w inny sposób. Napary ziołowe z dodatkiem przypraw, herbaty owocowe z plastrami cytryny, pomarańczy i imbiru, kawa z cynamonem i kardamonem to napoje wymarzone na tę porę roku. Co więcej: zimą w roli odżywczego i nawadniającego napoju sprawdzi się świetnie również bulion, warzywny w wersji wege i kolagenowy dla wszystkożerców.
Na początku roku na siłowni i w klubach fitness są tłumy. Serce rośnie na myśl, że tyle ludzi chce zadbać o kondycję. Niestety pod koniec stycznia zapał w narodzie gaśnie i wiele osób wraca na kanapę pod kocyk. Błąd! Nic tak nie przywraca chęci do życia i działania jak ruch. Nie trzeba od razu rwać sztangi, choć trening siłowy jest wyjątkowo skuteczny i zalecany dla osób chcących dożyć w zdrowiu późnej starości. Nie lubisz chodzić do klubu? Rób to, co sprawia ci fun, ale rób! Zapisz się na pilates, aqua aerobic, maszeruj z kijkami, potruchtaj w rytmie slow jogging albo po prostu idź na spacer. Nie w niedzielę po obiedzie, ale codziennie, choćby na pół godziny. Zimno, wieje wiatr? Włóż ciepłą kurtkę z kapturem, a szyję okutaj szalikiem. Nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie. Półgodzinny spacer raźnym krokiem jest cudownym zastrzykiem energetycznym nie tylko dla ciała, lecz także dla mózgu, wspomagając nadwątlone brakiem energii funkcje poznawcze. Wpływa także zbawiennie na nastrój, co potwierdza wiele badań naukowych. To co, ruszamy?!
Czytaj także: Trening siłowy najlepszy dla kobiet po czterdziestce. Buduj siłę! – zachęca Kasia Bigos trenerka fitness
Totalne przebodźcowanie to bolączka większości z nas. Mózgu, stworzonego do przyswajania nowych informacji, nie da się bez końca zarzucać newsami, a raczej pseudonewsami, których dostarczają nam nie tylko social media, lecz także coraz częściej tradycyjne media. Rolki, reelsy, TikToki, a także inne clickbajtowe treści sprawiają, że głowa dosłownie pęka w szwach. Towarzyszący nam na co dzień zgiełk, nie tylko ten medialny, ale też ten dobiegający z ulic zatłoczonych i zakorkowanych miast, sprawia, że coraz trudniej nam się oddycha. Dosłownie i w przenośni. Przejmująco pisze o tym w swojej najnowszej książce „Hałas” Małgorzata Halber (na marginesie: bardzo tę książkę polecamy).
Czy jest na to sposób? Jest, choć na początku może wydawać się trudny, bo zmęczony mózg dopomina się zastrzyków dopaminy. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto po powrocie z pracy nie zalega z telefonem w ręku, scrollując bezmyślnie social media, żeby się zresetować i – nomen omen – odmóżdżyć? Większość z nas tak robi, kręcąc na siebie bicz, bo to droga donikąd. Zmobilizujmy ostatki silnej woli, odłóżmy smartfony na półkę. To wcale nie żart – wielu specjalistów od higieny cyfrowej podkreśla, że najlepszą metodą na detoks cyfrowy jest trzymanie telefonu poza zasięgiem nie tylko ręki, lecz także wzroku. Boisz się, że nie będziesz wiedzieć, co ze sobą zrobić? To chwilowe, po paru dniach frustracji poczujesz, że naprawdę da się żyć bez „treści bez treści” i obrazków bez sensu. Daj sobie czas na nudę, która – wbrew pozorom – uwalnia pokłady uśpionej kreatywności, energii do działania i chęci do życia.
Utrzymuj, podtrzymuj, nawiązuj relacje, znajomości, przyjaźnie – psycholodzy, socjolodzy, lekarze… wszyscy znający się na zdrowiu psychicznym i fizycznym podkreślają, że do dobrego życia potrzebujemy więzi międzyludzkich. Odkąd istnieją media społecznościowe, często żyjemy życiem innych ludzi, utrzymując pozory kontaktów. Piszemy do siebie SMS-y, wymieniamy się komentarzami na czacie albo lajkujemy zdjęcia znajomych. Aktywność niby jest, ale z relacji w sumie nici. Brakuje prawdziwej rozmowy, spojrzenia w oczy, ciepła dotyku. I choć w chwilach spadku energii i nastroju nie jesteśmy zbyt towarzyscy, spróbujmy „wyjść do ludzi”, niekoniecznie w tłum, ale do najbliższych i życzliwych znajomych, którzy przyjmą nas takimi, jacy teraz jesteśmy. Wspólna partyjka scrabble, wyprawa do kina czy kawa na mieście uaktywnią uśpione endorfiny.
Zmęczenie, osłabienie i brak energii mogą mieć czysto fizjologiczne podłoże. Anemia i choroby tarczycy, tak częste u kobiet, mogą przejawiać się właśnie w ten sposób. Badania kontrolne i wizyta u specjalisty pomogą więc ustalić, czy brak sił to skutek długiej zimy, czy może niedoborów mikro- i makroskładników (najczęściej żelaza) lub hormonów tarczycy. Na szczęście jedne i drugie można uzupełnić lekami i dobrze zaplanowaną dietą.
Czytaj także: Insulinooporność a otyłość – błędne koło chorobowe
Znane powiedzenie „byle do wiosny” odwleka działanie, sprawia, że zamiast wynurzyć się spod koca i wstać z kanapy, tkwimy w zamrożeniu, czekając na lepsze dni. Może się jednak okazać, że jeśli się zaniedbamy i w porę nie naładujemy akumulatorów, gdy wyjdzie słońce, nie będziemy mieć siły, żeby się nim cieszyć. Zatem, zamiast tkwić w bezruchu, zróbmy co innego w imię równie znanego porzekadła: „Nie ma co zwlekać – pora uciekać”. Zastosujmy metodę „ucieczki do przodu”. I już od dziś krok po kroku napełniajmy się życiodajną energią. Nawet jeśli miałaby to być metoda drobnych, a nawet bardzo drobnych kroczków.
Czytaj także: Filozofia Kaizen – sprawdź, na czym polega metoda małych kroków