To składnik kremu Miorelaxant Magic. Relaksuje mięśnie, wygładzając zmarszczki. I robi to spektakularnie. Jak to często bywa, konotoksyna została odkryta przypadkiem, przy okazji badań nad lekiem na migrenę. O tym nowym odkryciu opowiada dr inż. Anna Mazurkiewicz-Pisarek, jedna z czterech naukowczyń odpowiedzialnych za całe zamieszanie.
Jak to się stało, że zaczęłaś tworzyć kosmetyki?
Przez 16 lat pracowałam w Instytucie Biotechnologii i Antybiotyków. Zajmowałam się uzyskiwaniem rekombinowanych białek w szczepach bakteryjnych. Jeden z moich ostatnich projektów polegał na tym, że wybrałam jedno z białek z jadu ślimaków morskich Conus – konotoksynę – które miało działanie przeciwbólowe. W tej chwili białko to jest już zatwierdzone przez FDA i stosowane w Stanach u pacjentów onkologicznych w stanie terminalnym w formie zastrzyku do rdzenia kręgowego.
Lek musi być bardzo mocny.
Tak. Jest kilkadziesiąt razy mocniejszy niż morfina. Natomiast nie uzależnia, bo to działanie polega na tym, że konotoksyny specyficznie czepiają się receptorów, które są na kanałach jonowych. Blokują przewodzenie tego kanału i odcinają sygnał, który szedłby dalej do neuronów czy do mięśni. Ale też do innych receptorów, więc konotoksyny można stosować na przykład w terapii uzależnień. Badania nad tym białkiem prowadziłam z mgr inż. Aliną Mazurkiewicz pod kierunkiem profesora Tomasza Ciacha, który zapoznał mnie z Agatą i Magdą – mgr inż. Agatą Stefanek i mgr inż. Magdaleną Janczewską – które były prezeskami w Nanogrupie i zajmowały się też badaniami nad celowanymi terapiami onkologicznymi. Profesor zainspirował nas wizją wykorzystania rekombinowanych białek w kosmetykach. Tak naprawdę wszystkie nasze projekty badawcze trwają po 20-30 lat. W Polsce nie ma funduszy, żeby je szybko wdrożyć do użycia, co jest frustrujące. Rejestracja kosmetyku to zupełnie inna ścieżka, znacznie szybsza. Postanowiłyśmy stworzyć przełomowy krem, który naprawdę działa, a nie jest tylko marketingową wydmuszką. Zrobiłyśmy research i okazało się, że są konotoksyny, które blokują kanały jonowe na mięśniach szkieletowych. Wykorzystałyśmy to działanie do blokowania aktywności mięśni mimicznych i stworzenia najsilniejszego możliwego kosmeceutyku przeciwzmarszczkowego.
Od pomysłu do powstania kremu była pewnie długa droga?
Dwukrotnie ubiegałyśmy się o grant na badania nad konotoksyną. W końcu się udało. W 2021 roku rozpoczęłyśmy badania w wynajętym laboratorium w budynkach CEZAMAT Politechniki Warszawskiej. Laboratorium to, dzięki finansowaniu unijnemu, udało nam się wyposażyć w najwyższej klasy aparaturę. Dwa lata zajęło nam opracowanie wydajnej metody produkcji konotoksyny metodami inżynierii genetycznej. Proces ten obejmował klonowanie, oczyszczenie i złożenie tego trudnego białka w odpowiednich warunkach, a potem zapewnienie mu stabilności w kosmetyku.
Krem z konotoksyną Miorelaxant Magic SCIENCE 4 BEAUTY 50 ml/549 zł (www.science4beauty.net oraz kliniki medycyny estetycznej). Fot. materiały prasowe
Czy macie zamiar stworzyć jeszcze inne produkty niż Miorelaxant Magic?
Niedługo pojawi się krem pod oczy i maska na noc. Ale mamy też złożone wnioski na dwa inne granty. Jeden na badania nad peptydami drobnoustrojowymi, które mogłyby konkurować z antybiotykami i miały właściwości antyoksydacyjne, przeciwzapalne i regenerujące. Chciałybyśmy wykorzystać je do opracowania preparatu na trądzik różowaty, a także na łuszczycę. Drugi projekt dotyczy leczenia nadpotliwości. Pomyślałyśmy, że skoro z powodzeniem wykorzystuje się w tym celu toksynę botulinową, to my chcemy opracować inną neurotoksynę (tym razem z pająków, nie ślimaków) do produktu stosowanego na skórę jako alternatywa do ostrzykiwań.
Podstawową funkcją tego kosmoceutyku jest działanie miorelaksujące, czyli rozluźniające mięśnie mimiczne twarzy, przez co działa on prawdziwie przeciwzmarszczkowo. Gdy skóra jest poddawana stałym uciskom, naprężeniom ze strony mięśni, dochodzi do powstawania zmarszczek mimicznych. Rozluźniając mięśnie mimiczne – otrzymujemy właśnie działanie przeciwzmarszczkowe. Rezultaty widzimy na całej twarzy, ale spłycenie zmarszczek widać szczególnie w okolicy oka, czoła czy w obszarze bruzd nosowo-wargowych. Jednak to nie jedyna zaleta kosmoceutyku. W czasie badań klinicznych, ale też z obserwacji skóry moich pacjentów, wiemy, że konotoksyna reguluje nadprodukcję sebum, zmniejsza widoczność porów, ale też redukuje zmiany rumieniowe u osób z początkami trądziku różowatego. Świetnie sprawdza się więc jako uzupełnienie różnych terapii z zakresu medycyny estetycznej, w tym laseroterapii. Zarówno w życiu, jak i pracy, jestem minimalistką. Pilnuję, by pacjenci kierowali się rozwagą i nie nadużywali zabiegów iniekcyjnych, szczególnie toksyny botulinowej. Miorelaxant Magic jest tu świetnym rozwiązaniem, ponieważ pozwala przedłużyć jej działanie, a także zwiększyć efekt przeciwzmarszczkowy i satysfakcję pacjenta.
Agnieszka Lew-Mirska, lekarka medycyny estetycznej, właścicielka kliniki Self Esteem, gdzie prowadzono badania kliniczne nad Miorelaxant Magic; Anna Mazurkiewicz-Pisarek, dr inż. biotechnologii, założycielka i prezeska start-upu biotechnologicznego Science 4 Beauty.