Praca może być źródłem radości, przepływu serdecznych uczuć, sensu i spełnienia. Dzieje się tak, gdy wewnętrzny ogień bierze górę nad zimną kalkulacją; gdy zrezygnujemy z wyścigu popularności, gdy życie staje się tworzeniem, a nie walką o przetrwanie i dominację.
Początki bywają takie obiecujące… Spotykamy charyzmatyczną osobę, która ma wizję, poczucie misji, a co najważniejsze… widzi nasz talent i nieograniczony potencjał. Jest ujmująca i przyjacielska, błyskotliwa i pełna energii. Pracować z kimś takim! Jesteśmy w siódmym niebie. Ostro bierzemy się do pracy, dwoimy się i troimy, aby sprostać nowym wyzwaniom. Niestety, czas mija i nasza relacja z charyzmatycznym szefem (szefową) dramatycznie się zmienia; jesteśmy w szoku, widząc, co skrywa się pod ujmującą osobowością.
Może być tak, że oto przynosimy projekt, nad którym ciężko pracowaliśmy. Szef rzuca na niego okiem, wykrzywia pogardliwie usta i oznajmia, że dziecko w przedszkolu zrobiłoby to lepiej. (Wyrzuca projekt do kosza, pisze na nim ośmieszające nas uwagi albo przekreśla czerwonym długopisem). „Gdzie jest ta osoba, która jeszcze tak niedawno zachwycała się naszymi nieocenionymi kompetencjami?” – myślimy w popłochu. Kolejne tygodnie i miesiące pozbawiają nas złudzeń – oto jesteśmy traktowani jak własność szefa, który stara się sprawować nad nami całkowitą kontrolę. Jest władczy. I totalnie egoistyczny. Nie rozumie uczuć innych ludzi i nie zamierza się zmieniać.
Odkrywamy, że ma skłonność do skrajnych zachowań, a w relacji z nim zawsze jesteśmy na straconej pozycji. Wyolbrzymia własne osiągnięcia, pomniejsza cudze. Krytykuje, wytyka błędy, które natychmiast zostają ukarane. Ignoruje wszelkie pomysły tylko dlatego, że nie są jego. Żąda naszego czasu, uwagi i niesłabnącej lojalności. Perfekcji. Niestety, nigdy nie jesteśmy w stanie go zadowolić. Przyczepi się do drobiazgu, który mu się nie spodoba, i będzie o nim mówił przy każdej nadarzającej się okazji.
Będziesz cierpieć
Stosuje szantaż emocjonalny: „Jeśli nie będziesz zachowywać się tak, jak chcę, będziesz cierpieć”. Jest bezlitosny w dążeniu do własnego celu naszym kosztem. Życie traktuje jak walkę i nienawidzi przegrywać.
Zachowuje się despotycznie i lekceważąco, zwalnia, przesuwa na niższe stanowiska i… czaruje kolejnych kandydatów. Przy kimś takim możemy uwierzyć, że niczego nie umiemy. Taki szef może doprowadzić do skrajnego wyczerpania, myślimy o nim cały czas i powtarzamy w myślach, co chcemy powiedzieć przy następnym spotkaniu. Po rozmowie możemy czuć się napięci, wytrąceni z równowagi, emocjonalnie pokonani, zawstydzeni, przygnębieni i winni. Możemy myśleć: „Znów nie powiedziałam tego, co naprawdę czuję. Znowu przegrałam. Znowu się poddałam. Dlaczego nie potrafię się obronić?”.
Kompulsywnie opowiadamy o swojej sytuacji każdemu, kto ma ochotę wysłuchać, jednak nie przynosi nam to pożądanej ulgi. Nasze ciało krzyczy o pomoc. Na samą myśl o szefie możemy czuć ucisk lub pulsowanie w głowie, ciężar w żołądku, może nas „wycinać”, możemy być senni lub oszołomieni. Pod wpływem tej toksycznej relacji możemy cierpieć na zaburzenia snu, mieć mdłości, nie mieć apetytu albo wilczy apetyt, drżeć na całym ciele, kłócić się z najbliższymi, nadużywać alkoholu i narkotyków. Możemy mieć problemy z oddychaniem, ataki astmy, wysypkę, alergiczny kaszel. Możemy cierpieć na wszelkie choroby psychosomatyczne, łącznie z chorobami serca i depresją. A nawet – co podkreślają liczni autorzy literatury na ten temat – wyhodować raka z powodu tłumionego gniewu.
Jestem niekompetentny, więc strzelam
A przecież szef władczy i kontrolujący to tylko jeden z wielu w galerii trudnych szefów, z którymi możemy mieć do czynienia. Możemy trafić na kogoś, kto za wszelką cenę unika konfrontacji. Przerażają go negatywne emocje. Boi się gniewu, smutku, rozczarowania. Zgłaszamy mu poważny problem w nadziei, że omówi go z nami, wspólnie znajdziemy rozwiązanie. Obiecuje, że zajmie się tym. Jednak mijają tygodnie i miesiące, i nic się nie dzieje. Albo – gdy słyszy niepokojące wieści – wybucha. Nie wie, jak radzić sobie z problemami, dlatego atakuje, oskarża, szuka winnych. „Strzela” do każdego, kto burzy jego spokój. Możemy znaleźć się w zespole szefa całkowicie niekompetentnego, który awansował ze względu na koneksje czy więzi rodzinne. Ta frustrująca osoba zrobi wszystko, by zgasić nasz ogień; odrzuca pomysły, nie daje wsparcia, boi się zmian. Nie jest w stanie podjąć decyzji, opóźnia działania. To może być ktoś, kto jest fizycznie i emocjonalnie nieobecny, bo pochłaniają go inne sprawy – nowy biznes, hobby, choroba, uzależnienie.
Można tych szefów nazywać trudnymi, niemożliwymi. Z literatury psychologicznej wynika, że są to ludzie działający w sposób toksyczny, ponieważ nas ranią, upokarzają. Nie wspierają nas, nie zachęcają do rozwoju, a wręcz przeciwnie – podświadomie pragną niszczyć. Lillian Glass w „Toksycznych ludziach” pisze, że „Ktoś, kogo nie cieszą twoje sukcesy, kto nie życzy ci dobrze, w istocie udaremnia twoje dążenie do szczęśliwego, twórczego życia”.
Tacy szefowie mogą być nieprzeciętnie inteligentni, błyskotliwi, utalentowani, odnosić nieprawdopodobne sukcesy, a jednak, gdy z nimi przebywamy, czujemy się zdezorientowani i bezsilni. Niestety, najczęściej nie zdają sobie sprawy z tego, że stanowią dla innych zagrożenie. Mogą obiecywać nam pieniądze, zaszczyty, karierę, jeśli tylko będziemy zachowywać się zgodnie z ich wolą. To iluzja. Jesteśmy poddawani niekończącym się testom, musimy spełniać żądania i kolejne warunki. Nagroda ciągle się oddala. Mogą stosować negatywne porównania: „popatrz na nią!”. Nie jesteśmy tak dobrzy jak inni, niepokoi nas to i czujemy się winni. Negatywne porównania wywołują fatalną atmosferę, zazdrość i rywalizację.
Szefowie manipulują nami tak, że koncentrujemy się na ich potrzebach, natomiast opuszczamy siebie; ulegamy chwilowej iluzji bezpieczeństwa, jakie uzyskaliśmy, poddając się. A poddajemy się, ponieważ nadmiernie pożądamy aprobaty, boimy się złości, lękamy się o własną przyszłość. Myślimy: „Jeszcze się postaram, może się zmieni, może mnie doceni”. Nie czujemy się dobrze ze sobą, nie wierzymy, że zasługujemy na dobre życie. Co dzieje się w psychice toksycznie zachowujących się szefów? Nikomu nie życzylibyśmy takiego samopoczucia. Nie do wiary, ale ci na pozór mocni ludzie są emocjonalnie głodni, przepełnieni lękiem, zagubieni we wrogim świecie. Żywią do siebie niechęć, a nawet pogardę, którą „wyrzucają” na zewnątrz. Ponieważ czują się zagrożeni, atakują.
Od rana do wieczora w swoich głowach słyszą: „Nie zniosę sytuacji, w której stracę to, czego pragnę. Nigdy nie dostanę tego, czego chcę. Ci, na których mi zależy, zawsze mnie opuszczają. Nikogo nie obchodzi, kim jestem. Nikt o mnie nie dba”. Pokazują, że są lepsi od innych, czym maskują przekonanie, że są gorsi. Bez względu na to, jak oni marnie czują się ze sobą, ich sposób bycia zagraża naszemu życiu. Co z tym robić? Możemy czuć się jak w pułapce, ale nie jesteśmy na nią skazani. Mamy wpływ, mamy wybór. Zawsze.