Mało jest dziś muzyki tak drapieżnej, a równocześnie tak prawdziwej i szczerej, jak ta grana przez R.U.T.A.
Jak obalać mity, to z przytupem. „Na Uschod” to 13 kompozycji opartych na tradycyjnych pieśniach ludowych ze wschodniej Polski, Ukrainy i Białorusi, śpiewanych w 3 językach. Ich tematyka jest bardzo spójna. To zanurzone w historii opowieści o skazanych na porażkę zmaganiach chłopa pańszczyźnianego ze szlachcicem. Wyzyskiwana biedota w reakcji na zaciskający się pas i karzącą rękę pana pisała pełne sprzeciwu pieśni, które muzykom formacji R.U.T.A. udało się wygrzebać na prowincji.
Nie tylko polskiej – niektóre teksty pochodzą ze wsi tak małych, że próżno szukać ich na mapach dzisiejszej Ukrainy i Białorusi. Opatrzone uwspółcześnionymi, punkowo-folkowymi aranżacjami, wstają z martwych. To doskonała lekcja historii, o wiele bardziej przystępna niż przesycone propagandą elaboraty prawicowych publicystów tłumaczących współczesnej młodzieży koleje tego świata. Wykrzyczane, wyśpiewane, wydarte z gardeł pełnych smutku teksty nie pozostawiają słuchacza obojętnym, a skoczne dźwięki instrumentów folkowych sprawiają, że trudno skupić się na czymkolwiek innym.
Wśród ludowych pieśni na „Na Uschod” jest też i współcześniejszy utwór. „Mama – Anarchija” to hymn radzieckiego punku, napisany w latach 80. przez Viktora Tsoya z zespołu Kino. Choć pochodzący z zupełnie innej epoki, jest doskonałym dowodem na to, że dusza słowiańska wciąż drapieżną jest.
Co ciekawe, wszystkie utwory na tej fantastycznie wydanej płycie opatrzone zostały angielskim komentarzem. Ale nie ma się co temu dziwić - R.U.T.A. to już znana na Zachodzie marka. Występy przed angielską czy niemiecką publicznością to dla zespołu niemal codzienność.
R.U.T.A. „Na Uschod”, Karrot Kommando
[iframe src="https://www.youtube.com/embed/O3VCxEcZ9o4" frameborder="0" allowfullscreen" width="100%"
height="315-->