1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

„Wujaszek Wania” w Teatrze 6.piętro

Zobacz galerię 4 Zdjęcia
O tej premierze wiedzieliśmy od dawna. Ogromne plakaty w całym mieście zapowiadały hucznie nową wersję dramatu Czechowa. Czekałam i ja.

Czechow to piękna, uniwersalna literatura. Wymagająca skupienia i pokory od widza oraz aktora. Na scenach całego świata, także w Polsce było już bardzo bardzo wiele wystawień „Wujaszka Wani”. Tym razem inscenizacji podjął się wykształcony w Petersburgu reżyser Andrzej Bubień. Zapewne czytający Czechowa nie tylko w pięknym, klasycznym tłumaczeniu Jarosława Iwaszkiewicza, które wykorzystał, ale też w oryginale.

W tytułowego Wujaszka Wanię wcielił się Wojciech Malajkat - aktor wytrawny i sprawny warsztatowo, z niezbędnym dla roli poczuciem humoru. Wyraża dystans wycofanego inteligenta, który, rozczarowany życiem, powoli godzi się z monotonią pracy w majątku nieżyjącej siostry i niespełnioną miłością do posągowo pięknej i znudzonej życiem Heleny (w tej roli powracająca na scenę w dobrej formie Anna Dereszowska). Malajkat nasycił postać sporą dozą własnych refleksji i smutków. Dlatego sceny z jego udziałem, szczególnie gdy partneruje mu Michał Żebrowski (Michał Astrow) należą do bardzo intensywnych i nasyconych wrażliwością obu aktorów. Pracoholizm, narastające zmęczenie topione w alkoholu, brak sensu w codziennej pogoni i czasu na osobiste szczęście... Te tematy tak bardzo nas dotyczą, a gdy mówi o nich Astrow, okazuje się, że były aktualne już ponad 100 lat temu i niewiele się od tej pory zmieniło. Słowa Czechowa brzmią ze sceny gorzko i prawdziwie.

Gorzej z Sonią. Młoda aktorka Dorota Krempa, kończąca Warszawską Akademię Teatralną ma tak ogromny entuzjazm i jest tak dynamiczna na scenie, że często umyka treść, którą wypowiada. A właśnie do niej należy końcowa sentencja spektaklu. To Sonia stawia umowną kropkę, która niestety nie ma niestety takiego ciężaru, jaki mieć powinna. Pauza i cisza ma ogromną siłę rażenia - warto korzystać z tego środka. Krempa ma od kogo się uczyć, ponieważ partnerują jej doskonali koledzy. Wierzę, że z korzyścią dla spektaklu aktorka będzie się rozwijać w swojej roli.

Niania Ireny Jun jest narysowana cienka kreską. Delikatnie, ale wyraziście. Ta aktorka w najmniejszym epizodzie potrafi pokazać klasę, a jej rozmowy z Astrowem są pełne wdzięku i dojrzałej mądrości. Seriebriakow Piotra Machalicy jest naprawdę nieznośny w swoim egoizmie i hipochondrii. W decydującej scenie konfrontacji z Wujaszkiem Wanią wydaje się autentycznie bezradny i tak dalece wyobcowany, że podobnie jak jego żona Helena snuje się bezradnie i czeka na zbawienie, które ma nadejść nie wiadomo skąd. Nastrój spektaklu jest budowany także uniwersalną ascetyczną scenografią (Anita Bojarska).

Całość pozostawia wrażenie pewnego niedosytu, ale na Czechowa zawsze warto wybrać się do teatru. Tym bardziej, że - jestem pewna - spektakl w Teatrze 6. Piętro będzie z każdym przedstawieniem stawał się bardziej wytrawny.

„Wujaszek Wania”, Antoni Czechow, przekład, reż. Andrzej Bubień, premiera: 21 listopada 2015,  Teatr 6. Piętro w Warszawie

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze