Nowy serial komediowy Netflixa „Cztery pory roku” zabiera nas do świata skomplikowanych relacji, nieoczywistych emocji i śmiechu, w którym grupa starych, dobrych przyjaciół rusza na z pozoru sielankowy wyjazd, jednak szybko okazuje się że nie będą to wakacje ich marzeń. Widzowie są zgodni: to ewidentna odpowiedź platformy na uwielbianego przez widzów „Białego Lotosa” produkcji HBO. Czy szykuje się zatem hit na miarę przeboju platformy Max?
Wakacyjny klimat, luksusowe kurorty, humor, napięcia i długoletnie relacje wystawione na próbę – wszystko to znajdziemy w nowej produkcji Netflixa, która chociaż swoją premierę ma jeszcze przed sobą, już teraz okrzyknięta została odpowiedzią platformy na wielki przebój HBO „Biały Lotos”. Czy słusznie? Jak zapowiadają twórcy, inspirowany filmem Alana Aldy z 1981 roku serial „Cztery pory roku” będzie przede wszystkim „zabawnym i wzruszającym listem miłosnym do wieloletnich małżeństw i starych przyjaźni”.
„Cztery pory roku” (Fot. materiały prasowe Netflix)
Akcja nowego serialu Netflixa skupia się na trzech zaprzyjaźnionych parach, które od lat regularnie wyjeżdżają na wspólne wakacje. Pewnego razu jedna z par ogłasza jednak, że się rozstaje, co wprowadza ogromne napięcie w ekipie. Przez rok towarzyszymy więc przyjaciołom podczas czterech wyjazdów i oglądamy, jak plany rozwodników zmieniają dynamikę całej grupy, wybudzając dawne problemy i generując zupełnie nowe. Tym samym „Cztery pory roku” zadają widzom serię niełatwych pytań o lojalność, zmiany w wieloletnich związkach i próby odnalezienia siebie na nowo w dojrzałym wieku.
„Cztery pory roku” (Fot. materiały prasowe Netflix)
Trudno się więc dziwić, że serial już od pierwszych zapowiedzi budzi wiele skojarzeń z popularnym „Białym Lotosem” od platformy Max. Obie produkcje łączy bowiem sceneria luksusowych kurortów, wakacyjna aura i pozornie beztroski klimat, jednak na tym podobieństwa się kończą. Podczas gdy „Biały Lotos” zanurza nas w świat intryg, zbrodni i psychologicznego napięcia, Netflix proponuje lżejszą, bardziej pogodną historię. „Cztery pory roku” to przede wszystkim komedia, ale też refleksyjna opowieść o przyjaźni, miłości i wyzwaniach codzienności, która stawia na humor i ciepłe emocje zamiast kryminału i dramatu. I chociaż estetyka może być zbliżona, ton narracji jest zdecydowanie inny.
„Cztery pory roku” (Fot. materiały prasowe Netflix)
Netflix zawsze wie, co zrobić, aby przyciągnąć masową publiczność. Tym razem asem w rękawie platformy jest nie tylko znana publiczności historia, ale również naprawdę znane nazwiska w obsadzie. W rolach głównych występują bowiem królowa komedii Tina Fey („Wredne dziewczyny”, „Nocna randka”, „Powiedzmy sobie wszystko”) jako Kate, Will Forte („The Last Man on Earth”, „Nebraska”, „Łasuch”) jako Jack, Steve Carell („Biuro”, „Mój piękny syn”, „Kocha, lubi, szanuje”) jako Nick, Kerri Kenney-Silver („Pomniejszenie”, „Wszystko o Stevenie”) jako Anne, dwukrotnie nominowany do Oscara Colman Domigo („Rustin”, „Sing Sing”) jako Danny, a także Marco Calvani („Prawdziwa historia rodu Borgiów”) jako Claude.
„Cztery pory roku” (Fot. materiały prasowe Netflix)
Do gościnnego udziału w serialu zaproszono natomiast m.in. Julię Lester, Alana Aldę, Ashlyn Maddox, Jacoba Buckenmyera, Taylor Ortegę, Simone Recasner czy Toby’ego Edwarda Hussa. Twórcami serialu są Tina Fey, Lang Fisher oraz Tracey Wigfield, a za reżyserię odpowiadają m.in. Shari Springer Berman i Robert Pulcini, twórcy m.in. takich popularnych serialowych produkcji jak „Zbrodnie po sąsiedzku” (Disney+) czy „Sukcesja” (HBO/Max).
„Cztery pory roku” (Fot. materiały prasowe Netflix)
Oficjalny zwiastun serialu, który obejrzycie poniżej, idealnie oddaje lekki, komediowy klimat produkcji. Kiedy natomiast produkcja zadebiutuje na Netflixie? Wszystkie osiem odcinków „Czterech pór roku” zasili bibliotekę serwisu już 1 maja.