Jej styl fascynował kobiety w latach 90. i wciąż uchodzi za jeden z najlepszych przykładów ponadczasowego minimalizmu w modzie. Ale Carolyn Bessette-Kennedy słynęła nie tylko z genialnych stylizacji – miała w sobie prawdziwy magnetyzm, swoiste je ne sais quoi, które trudno podrobić. Wybór aktorki do jej roli był więc sporym wyzwaniem dla Rayana Murphy’ego, kontynuującego swoją słynną antologię serialową – tym razem pod nazwą „American Love Story”. Właśnie ogłoszono, że wybór reżysera padł na Sarah Pidgeon.
Nawet jeśli nie kojarzycie dobrze tej aktorki, po zobaczeniu jej zdjęć na pewno przyznacie, że Murphy nie mógł podjąć lepszej decyzji.
Sarah Pidgeon, która wcieli się w postać Carolyn Bessette-Kennedy, to amerykańska aktorka znana z takich produkcji jak „Dzicz” (do obejrzenia w Amazon Prime) czy „Małe wielkie historie” (Disney+). Jak do tej pory nie zasłynęła jeszcze żadną przełomową rolą, ale jej gra zdobyła uznanie krytyków. Trudno oprzeć się wrażeniu, że pomysłodawca franczyzy „American Story” w swoim wyborze kierował się dużym podobieństwem 28-latki do Carolyn. Patrząc na zdjęcia Sarah, trudno go nie zauważyć (pomijając kolor włosów, który bardzo łatwo zmienić).
Sarah Pidgeon (Fot. Max Cisotti/Dave Benett/Getty Images)
Pidgeon ma też dobry warsztat aktorski, który z pewnością pomoże jej udźwignąć tak niejednoznaczną, skomplikowaną postać, jaką była Carolyn Bessette-Kennedy. 28-latka ukończyła prestiżową Carnegie Mellon School of Drama, a doświadczenie zbierała nie tylko na planach seriali, ale i na Broadwayu. Za sprawą swojej roli w sztuce „Stereophonic” Davida Adjmi uzyskała nominację do nagrody teatralnej Tony.
Sarah Pidgeon będzie miała przed sobą trudne zadanie, ponieważ mimo powierzchownego blichtru, którym otoczeni byli Carolyn i jej sławny mąż, ich małżeństwo dalekie było od ideału. Głośny artykuł „Vanity Fair” z 2003 roku o wiele mówiącym tytule „Secrets and Lies” (do dziś można przeczytać go w internetowym archiwum magazynu) obnażył całą prawdę o toksycznym związku „najpiękniejszej pary Ameryki”. W ich życiu nie brakowało przemocy i używek, a w wyniku chorobliwej zazdrości Johna i ciągłych konfliktów przyszłość małżeństwa Kennedych de facto wisiała na włosku. Niestety, życie samo dopisało do ich historii tragiczne zakończenie – syn prezydenta USA wraz z żoną i jej siostrą zginęli w katastrofie lotniczej u wybrzeży wyspy Martha’s Vineyard 16 lipca 1999 roku.