Według danych Światowej Organizacji Zdrowia szacuje się, że depresja może dotykać nawet 10% osób (liczba osób z diagnozą depresji to 3-4%), a kobiety chorują na nią 2-3 razy częściej niż mężczyźni. Czy oznacza to, że mężczyźni są po prostu zdrowsi psychicznie, czy może rzadziej diagnozowani?
Jedna z odpowiedzi zakłada, że obecnie uznawane klasyfikacje zaburzeń psychicznych wskazują na objawy bardziej charakterystyczne dla sposobu funkcjonowania społecznego i sposobu mówienia o sobie wśród kobiet; inna, że mężczyźni rzadziej trafiają do specjalistów; a jeszcze inna – iż różnice między płciami mają obiektywne, biologiczne przyczyny.
U niektórych mężczyzn stany depresyjne są łatwo rozpoznawalne. Trudno ich rano wyciągnąć z łóżka, przestają angażować się w życie rodzinne, nic im nie sprawia przyjemności, zamartwiają się, a podstawowe czynności –zwykle wykonywane automatycznie – wymagają wysiłku. Pojawia się negatywne postrzeganie siebie, innych ludzi, świata i przyszłości. Mężczyzna w depresji, próbując nie dopuścić do siebie negatywnych myśli i przykrych uczuć, czasem zamyka się w swojej skorupie, wycofuje z kontaktu. Innym razem zdarza się, że bywa trudny w kontakcie, nawet agresywny. Jego depresja negatywnie wpływa na związek. Jej ofiarą pada intymność, możliwość porozumienia, emocjonalne i seksualne zainteresowanie partnerem.
Opisane wyżej objawy dość łatwo rozpoznać. Istnieje jednak depresja, którą David Wexler nazywa „depresją typu męskiego”. To depresja, w której nie widać smutku, raczej podenerwowanie, poirytowanie, często obwinianie innych za swój zły nastrój. Depresji typu męskiego często towarzyszy potrzeba działania (niekoniecznie konstruktywnego) i szukanie zajęć, które pozwolą odwrócić uwagę od złego samopoczucia. Uczucia pozostają niewyrażone, może pojawiać się skłonność do zaprzeczania im, bagatelizowania i wybuchów. Depresja jest przez wielu mężczyzn postrzegana jako przypadłość wysoce niemęska. Bywa, że w reakcji na nią, mężczyzna ucieka się do przesadnych, „supermęskich zachowań”, mających maskować depresję. Zachowania te mogą być związane z nadużywaniem alkoholu i/lub innych substancji psychoaktywnych, zwiększoną aktywnością seksualną czy próbami zapewnienia sobie przypływu energii poprzez wybuchy złości. Wielu cierpiących na depresję mężczyzn stara się uciec od trudnych emocjonalnie sytuacji, odciąć się od nich. Cierpią, ale na zewnątrz prezentują się jako niedostępni twardziele. Czasem pojawia się syndrom „nie chcę o tym mówić”, pracoholizm, wielogodzinne przesiadywanie w internecie czy romanse.
Obraz „prawdziwego mężczyzny” jest ważną przeszkodą w radzeniu sobie z problemem. Przyznanie się do bezradności, cierpienia, czy lęku jest nie tylko zagrożeniem dla obrazu siebie, lecz także utrudnia możliwości otrzymania pomocy. Najbliżsi, tracąc źródło wsparcia, bezpieczeństwa, stykając się z kryzysem i często nieznośnym zachowaniem drugiej osoby, siłą próbują poradzić sobie z problemem. Każą wziąć się w garść, wrócić do poprzednich obciążających zajęć lub przeciwnie – wyręczają w czym się da. Brak możliwości sprostania zbyt dużym wymaganiom lub zbyt niskie oczekiwania mogą u chorującego mężczyzny pogłębić poczucie bezwartościowości, a w otoczeniu wzbudzić złość, pogardę i politowanie. Męska depresja często więc jest samotna podwójnie – ze swojej depresyjnej natury i jako skutek odrzucenia i izolowania się innych ludzi. Tak więc nadzieja na zmianę napotyka podwójne przeszkody.
Depresja nie jest czymś, co można przeczekać. Trudno z niej się samemu wydostać, zwykle to wręcz niemożliwe. Z pomocą może przyjść lekarz psychiatra i psychoterapeuta. Warto z tej pomocy skorzystać. Mężczyźni zwykle chętniej korzystają z pomocy „twardej” psychiatrii niż „miękkiej” psychoterapii. Warto też zwrócić uwagę, że poza trudnościami ze spełnianiem ról społecznych i zawodowych mężczyźni przed światem i sobą raczej przyznają się do objawów somatycznych (różnego rodzaju dolegliwości bólowych, problemów ze snem, chronicznego zmęczenia, problemów seksualnych) niż takich jak poczucie bezsensu, bezsilności, winy czy długotrwały smutek. W związku z tym, zamiast do psychiatry czy psychologa, udają się do lekarza pierwszego kontaktu z nadzieją na szybką zmianę swojej sytuacji. Ukryta pod tymi symptomami depresja może pozostać nierozpoznana.
Jak wskazują badania, psychoterapia może być jednak ważnym sposobem na wyjście z kryzysu. Różne podejścia psychoterapeutyczne są podobnie skuteczne w leczeniu depresji. Jedni specjaliści będą pracować wraz z klientami nad możliwie szybkim powrotem do pełnienia ról społecznych,czy podjęciem pracy, inni nad zmianą destrukcyjnych przekonań, jeszcze inni poszukiwać będą wewnętrznych konfliktów. Terapeuci humanistyczni zwrócą uwagę na wewnętrzne przeżycie, własny wpływ, budowanie dobrych wspierających relacji, a także akceptację własnej, nawet nieprzyjemnej rzeczywistości i co za tym idzie przynajmniej częściowe rozstanie ze sztywnym, zniewalającym obrazem samego siebie. Jako osoby jesteśmy skomplikowani, a nasze funkcjonowanie ma wiele poziomów – nie ma więc jednoznacznej odpowiedzi na to jakie wsparcie jest najskuteczniejsze. Ważniejsze wydaje się mężne, pomimo niemałych przeszkód, sięgnięcie po pomoc.
Autorki pracują jako psychoterapeutki w warszawskim Ośrodku Psychoterapii W RELACJI. W swojej pracy opieramy się głównie na podejściu humanistyczno-egzystencjalnym. Kwalifikacje terapeutyczne zdobywałyśmy w Szkole Psychoterapii Ośrodka Pomocy i Edukacji Psychologicznej INTRA. Należymy do Polskiego Towarzystwa Psychologicznego oraz Sekcji Psychoterapii PTP. Posiadamy różnorodne doświadczenia zarówno z obszaru psychologii, jak i edukacji oraz biznesu. Od kilku lat jesteśmy również bloggerkami – współprowadzimy blog o tematyce psychologicznej "NIUANSE"
Artykuł opublikowany w ramach akcji psychoedukacyjnej RE:akcja w depresji.