Ta mocno brzmiąca nazwa (rodzajniki w języku niemieckim- rodzaj męski, żeński i nijaki), to nic innego jak marka z nowoczesnymi, wielofunkcyjnymi, prostymi ubraniami dla mężczyzn.
Nazwa, to zabawa z konwencją języka, to taki trochę międzynarodowy kod dla nieznających niemieckiego. Słowa, które każdy jakoś kojarzy. Ale sama niemiecka nazwa jest uzasadniona berlińskimi inspiracjami. Sam krój pisma w logotypie nawiązuje bezpośrednio do rodowodu marki- to jest czcionka jaką stosuje się na tablicach rejestracyjnych niemieckich aut czy na pociągach.
Marka der die das istnieje już prawie rok. Tworzy ją jedna osoba- Patrick. Projektuje głównie dla siebie, rzeczy, które sam chętnie nosi, i jak podkreśla w najgorszym wypadku będzie miał szafę pełną takich sam bluz i bluzek:)
Kolekcja to: dwukolorowe szaliki, t-shirty z kieszonkami (w paski, w kratkę lub ze śnieżynką), bluzy, były też torby na laptopy. Spokojna kolorystyka: szarość, czerń, biel + akcenty niebieskie, czerwone. Dbałość o detal, np. guziki z kotwicą w bluzie.
Jednak szaliki-tuby mogą być oczywiście unisex. Ja je widzę na sobie. Tym bardziej, że są cieplejsze niż wersje kobiece (mężczyźni bywają jednak bardziej praktyczni). T-shirty czy bluzy też mogą stanowić część damskiej garderoby...
Tu można kupić projekty: Warszawa ul. Mokotowska 15 (tel 515 44 93 70) (der die das dzieli pracownię z 160cm) lub .