1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks
  4. >
  5. Białe życie. Pełnowartościowe relacje bez seksu są możliwe – przekonuje seksuolożka

Białe życie. Pełnowartościowe relacje bez seksu są możliwe – przekonuje seksuolożka

Fot. Tom Merton/Getty Images
Fot. Tom Merton/Getty Images
Pokutuje przekonanie, że brak seksu nie ma sensu. Bo udane pożycie jest warunkiem zdrowia psychofizycznego. Jeśli tak jest, to dlaczego z niego rezygnujemy? – zastanawia się seksuolożka Pola Dębowska-Ciępka.

Właściwie po co nam seks? Bo przecież nie jest nawet warunkiem zostania rodzicem.
W mojej praktyce gabinetowej seksuolożki pracującej w nurcie pozytywnej seksualności staram się ludziom pokazywać, że każdy może podejść do seksu tak, jak czuje, że jest mu to potrzebne. Można mieć pełnowartościowe życie, kiedy seksu nie ma w nim wcale, kiedy jest go niewiele albo gdy jest go bardzo dużo.

Mimo to młodzi ludzie nadal czują presję, by ten „pierwszy raz” mieć jak najszybciej za sobą. Wpływ mediów społecznościowych połączony z brakiem edukacji seksualnej może sprawić, że nastolatki nie są w stanie podjąć świadomej decyzji o rozpoczęciu życia seksualnego. Uważają, że seks jest wartością, do której należy dążyć, nawet za wszelką cenę. Okres nastoletni to czas zbierania doświadczeń i kształtowania się seksualności.

Jeśli jednak chcemy te doświadczenia zbierać zbyt szybko, zbyt intensywnie, możemy się poranić, robiąc coś, na co nie jesteśmy gotowi, a to może zniechęcić do seksu na długie lata.

Z jednej strony pośpieszna inicjacja, z drugiej jej brak, bo sporo młodych osób seksu wcale nie chce.
I to jest paradoks, który nie dotyczy tylko młodych. Badania mówią, że z jednej strony mamy do czynienia z seksualizacją, ale z drugiej – uprawiamy coraz mniej seksu i nie jest on satysfakcjonujący. Wpływ na to ma zapewne kryzys relacji. Po kilku nieudanych próbach zbudowania trwałej więzi z drugim człowiekiem mamy dość. Zwłaszcza że to wymaga od nas wiele energii i czasu, a tego mamy coraz mniej. Rezygnujemy więc z poszukiwania kogoś, z kim stworzymy związek i będziemy mieć seks. Rezygnujemy też z poszukiwania kogoś, z kim chcemy tylko seksu, bo szkoda nam już na to energii.

To zaskakujące, że przy braku obyczajowych ograniczeń brakuje nam możliwości korzystania z wolności seksualnej!
Zawsze były i nadal są w naszym życiu naturalne okresy bez seksu: po porodzie albo w czasie poważnej choroby czy doświadczania trudnych emocji, jak na przykład rozstania.

Jednak dziś coraz częściej zdarza się nam, że świadomie wycofujemy się z życia seksualnego. Powodem bywa to, że mamy inne priorytety niż seks i chcemy się na nich skupić.

Mogą to być: rozwój osobisty, kariera zawodowa, pasja. Przecież dobry seks, nawet gdy mamy stałego partnera, wymaga pracy i czasu. Podobnie, gdy jesteśmy singlami – seks, randki pochłaniają wiele środków i zasobów poznawczych. Jeśli z seksu zrezygnujemy, będziemy mogli je przekierować na inne aktywności. Nie dziwi mnie więc, że są osoby, które w jakimś okresie życia w ogóle nie chcą inwestować energii życiowej w seks. Każdy może podejść do seksu tak, jak czuje, że jest mu to potrzebne.

Ale libido to energia życiowa, a seks daje chęć i siłę do działania.
Tak, jednak seks, też jako czynność, pochłania nasze zasoby i wywołuje niezwykle intensywne emocje. Spotkałam wiele osób, przede wszystkim singli, które w pewnym momencie realizacji ważnych projektów przestały świadomie wsiadać na ten rollercoaster, jakim jest seks, a zwłaszcza seksrandki. To dało im ochronę przed intensywnymi emocjami. Niekoniecznie trudnymi, ale dla nich zbyt intensywnymi.

Rozumiem singli, ale czy związek bez seksu ma sens?
Wiele osób nie wyobraża sobie życia w białym związku, ale takie pary są i są szczęśliwe. Dwoje kochających się ludzi może stworzyć wspaniały związek, jeśli zdecydują się być ze sobą, budować bliskość emocjonalną, przeżywać wspólnie życie, choć nie łączy ich intymność, jaką daje seks. Potwierdzają to długoterminowe badania dotyczące szczęścia, prowadzone na Uniwersytecie Harvarda. Wynika z nich, że jakość życia nie jest jednoznacznie związana z relacjami seksualnymi.

Seks nie jest niezbędny dla dobrostanu psychicznego i fizycznego. Istotne za to są relacje społeczne, czyli posiadanie grupy wsparcia, grona przyjaciół. Ważne są także relacje romantyczne, ale nie czysto seksualne. Każdy z nas tka swój woreczek szczęścia i nie każdy musi mieć w nim seks. Najważniejsze, żeby każdy w nim miał, to czego potrzebuje.

Czy można bez seksu stworzyć bliską i głęboką relację?
Powodem, dla którego pary nie chcą intymnej fizycznej bliskości bywa obawa, że właśnie ten aspekt relacji może zagrozić temu, co między sobą zbudowali. Powodem rezygnacji z seksu mogą być też negatywne doświadczenia. Nie wszystko da się uleczyć i wymazać. Dojrzałość to właśnie akceptacja tego, że nie wszystko możemy zmienić i że trzeba się skupiać tylko na tym, co jest w zasięgu naszego działania. Pozostałe sprawy najlepiej próbować zaakceptować.

Znam parę, która po kilku latach zdecydowała, że nie będzie między nimi seksu. Powodem było to, że kobieta przez te kilka lat, kiedy współżyła z partnerem, czuła przymus seksu. Decydowała się jednak na współżycie, bo myślała, że on tego potrzebuje. Była także przekonana, że w związkach tak trzeba, że seks musi się wydarzać. Zadałam jej pytanie, co by się stało, gdyby jednak seksu w ich związku nie było. Kiedy zapytała o to partnera, okazało się, że dla niego seks też nie był już taki ważny i że wystarczy mu zaspokajanie własnych potrzeb przez masturbację. Zdecydowali więc zakończyć swoje życie seksualne. Dzięki temu ona odzyskała wolność od norm społecznych, zaczęła mówić o sobie, że jest aseksualna.

Ta kobieta wiele zyskała, a co z jej partnerem?
Początkowo było mu trudno, bo dowiedział się, że w ich małżeństwie wydarzało się coś, czego partnerka nie chciała, a czego on był sprawcą. Jednak dzięki temu, że wszystko zostało ujawnione, jego relacja z partnerką stała się bliższa niż była, gdy był w niej seks. Szczerość, otwartość i jasność sytuacji zawsze zbliża ludzi. Życie w przymusie, w udawaniu rzuca cień na miłość. Powiedziałam też temu mężczyźnie, że warto, by zostawił sobie furtkę na wypadek, gdyby okazało się, że jednak potrzebuje życia seksualnego. Że wtedy będziemy mogli porozmawiać o tym, jak pogodzić ich różne potrzeby.

Zawsze można zmienić zdanie?
Tak, i to jest ważne, gdyż znam też przykład odwrotnej sytuacji: kobieta godziła się na brak seksu, mówiąc, że jej to odpowiada. Po roku odkryła, że jednak ma potrzeby seksualne. Jej partner był wtedy w terapii i seks w jego wypadku był wykluczony. Bo też nie zawsze kompromis jest możliwy. Natomiast warto żyć w zgodzie ze swoją seksualnością. Każdy człowiek jest inny.

Jeśli mówi, że mu to służy i w życiu bez seksu się odnajduje, to nikt nie ma prawa go pouczać czy oceniać.

Czy brak seksu oznacza brak pożądania, podniecenia?
Rezygnacja z seksu bywa elementem kontroli nad życiem i ciałem. Można odczuwać pożądanie, ale go nie realizować. Taka postawa wymaga głębokiej introspekcji i jasnego określenia wartości życiowych. Są osoby pozostające w celibacie, które mówią, że rezygnacja ze związków i życia intymnego służy ich rozwojowi duchowemu, pomaga im angażować się w praktykę religijną. Kiedy takie osoby odczują podniecenie czy pożądanie, świadomie nie podążają za nimi. Daje im to poczucie głębszego sensu życia. Wierzą, że to droga wyznaczona przez Kogoś większego od nich.

Jednak to droga wyrzeczenia się, rezygnacji?
Można tak to ująć, ale też warto dostrzec, że to forma samopoznania i świadomego zarządzania energią seksualną. Można nazwać to ograniczeniem, ale można także świadomym wyborem drogi do wewnętrznej harmonii, do unikania rozproszeń wynikających z przywiązań intymnych. Rezygnacja z seksu może więc być warunkiem dobrostanu, jeśli seks przeszkadza w osiągnięciu innej ważniejszej wartości.

Przychodziło do mnie kilka par, które czekały z seksem do ślubu, by się lepiej poznać emocjonalnie. Zbudować silną więź psychiczną, zanim dołączy do niej więź fizyczna. Pracowaliśmy też nad tym, żeby ten pierwszy seks był specjalnym momentem w ich życiu. Rozmawialiśmy o ich obawach, fantazjach, o tym, czego by chcieli. Oczywiście czekanie z seksem do ślubu nie gwarantuje, że seks będzie świetny. Ale też nie chodzi o to, żeby był świetny, tylko żeby był wyjątkowy właśnie z powodu łączącej nas więzi emocjonalnej.

Dominikanin Adam Szustak, który na YouTubie ma milion fanów, mówi często o tym, żeby czas przed ślubem wykorzystać na zbudowanie emocjonalnej bliskości, co jego zdaniem jest szczególnie ważne dla mężczyzn.
I mężczyźni, i kobiety potrzebują uczyć się bycia w długofalowym związku. Ale moim zdaniem można wzrastać w budowaniu bliskości psychicznej i seksualnej jednocześnie. Zgodziłabym się jednak z tym, że w związku potrzebny jest czas na dojrzewanie psychiczne, a nie tylko seksualne. Kiedy nam się to uda, mówimy o dojrzałości psychoseksualnej.

Są osoby, które mają bogate życie seksualne, ale nie są dojrzałe psychoseksualnie?
Przygodny seks może być fajny, bo daje nam ekscytację, rozładowanie napięcia, orgazm, dobrą zabawę. Jednak seks z tym, kogo kochamy i kto nas kocha – to zupełnie inne doświadczenie. Bardzo dużo rzeczy musi się między dwojgiem ludzi wydarzyć, żeby mieli ze sobą dojrzały, pełny seks. To coś więcej niż tylko znajomość swojego ciała, znajomość oczekiwań swoich i partnera. Także uczucie, które łączy parę kochanków, zbudowane na poczuciu zaufania, bo warunkiem takiego seksu jest świadomość, że ta druga osoba nas zna i akceptuje – także z tym, co w nas nieidealne. Z fałdkami na brzuchu i smutkiem, który w sobie nosimy, z wybuchami złości, które czasem nam się przytrafiają. Seks jest wtedy dowodem na to, że on czy ona wybiera właśnie mnie, że mimo tego wszystkiego jestem dla niego czy dla niej atrakcyjna.

Seks nie jest więc warunkiem dobrostanu ani udanego związku, ale co z masturbacją? To droga do poznania swojej seksualności, ale też zdrowia psychofizycznego.
Medycyna potwierdza, że masturbacja ma prozdrowotny wpływ na ciało, m.in. wspomaga krążenie, zapobiega żylakom czy powstawaniu mięśniaków w macicy. Pomaga też nawiązać relację ze swoim ciałem, zaakceptować jego intymne sfery, nauczyć się doświadczać orgazmu. Zawsze jednak warto zadać sobie pytanie: po co się masturbuję? Co to mi daje?

Medycyna chińska sygnalizuje co innego – że energetycznie masturbacja może dawać poczucie pustki. Znam osoby, które zaprzestały masturbacji, gdyż czuły się po niej źle. Początkowo myślały, że to efekt wychowania, ale w końcu uznały, że po prostu im to nie służy. Najważniejsze, że odkryły swoją prawdę. Staram się w tym właśnie pomagać moim klientom. Zawsze pytam: „Jak się z tym czujesz, że się nie masturbujesz i nie masz seksu? Czy to ci służy?”. Gdy słyszę, że dzięki temu mają więcej energii czy poczucia sensu, mówię: „W porządku. O to chodzi”.

Mogę też powiedzieć, że widzę rodzący się ruch osób, które podchodzą do seksu świadomie i uważają go za coś wyjątkowego. Jako ludzie mamy prawo do tego, by uprawiać seks, ale też, by go nie uprawiać. Są małżeństwa, które łączy psychiczny aspekt relacji, poczucie akceptacji i zaufanie, ale które nie odczuwają potrzeby fizycznej bliskości, bo nie odczuwają jej braku.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze