„Byłem buntownikiem łagodnym, najłagodniejszym z możliwych, ale krańcowym. Poszedłem do końca. Czy za daleko? Chciałem unieść wszystkie nieszczęścia świata ludzi. I zwariowałem” – pisał w swoich ostatnich zapiskach. Był poetą, który pisał pod wpływem przeżyć, autorem piosenek, włóczęgą z gitarą w ręku, idolem młodych ludzi, ale też człowiekiem zagubionym we własnym świecie. Dziś mija 44. rocznica śmierci Edwarda Stachury, którego chcemy upamiętnić, przypominając jego poezję. Przez tydzień będziemy publikować jego wiersze z książki „Cała jaskrawość i inne utwory”, wydanej przez wydawnictwo Iskry.
Przebyłem noc właśnie i nikt mnie nie wita
nikt mi żaden nie mówi – bądź pozdrowiony
bądź na śniadaniu tako na wieczerzy
a sen niech cię ma między tym a tamtym
Przebyłem noc właśnie i nikt mnie nie wita
a pracowałem ciężko nad szukaniem
nad wyszukaniem tych bram nieśmiertelnych
tych bram zatraconych poszukując
Przebyłem noc właśnie i nikt mnie nie spyta
nikt mnie żaden nie spyta – jak ci się szło
jak też ci się szło przez czarne listowie
Przebyłem noc mówię i jestem zmęczony
nie odwiedził mnie faun ani anioł stróż
ani też najmniejszy robaczek świetlisty
Wiersz pochodzi z książki „Cała jaskrawość i inne utwory” Edwarda Stachury, wydawnictwo Iskry. (Fot. materiały prasowe)