Dla mnie piękno oznacza różnorodność. To zupełnie coś innego, niż kładą nam do głowy media. Żeby się przekonać, jak wiele ma twarzy, wystarczy odejść od ekranu komputera czy telewizora i rozejrzeć się dokoła – mówi Mihaela Noroc, fotografka, autorka niezwykłego albumu o kobietach.
Gdy Mihaela dostała swój pierwszy wymarzony aparat, miała 16 lat. Była zbyt nieśmiała, by tak po prostu wyjść na ulicę i fotografować ludzi. Robiła zdjęcia siostrze oraz mamie i tak zaczęła się jej przygoda z portretowaniem kobiet. Potem były studia fotograficzne na uniwersytecie w Bukareszcie, skąd pochodzi. Ale przełomowe okazały się podróże. Włóczyła się z plecakiem po całym świecie, aż w końcu trafiła do Etiopii. Zachwycona mozaiką kultur i tradycji wpadła na pomysł, by połączyć pracę, czyli fotografię, z pasją do podróży. Tak narodził się „The Atlas of Beauty” [Atlas piękna].
– Piękno nie ma granic – mówi Mihaela. – Możemy je odnaleźć w Europie czy Afryce, w wiosce czy wieżowcu, w uśmiechu, geście, zmarszczkach czy opowieści. Prawdziwe piękno tkwi w różnorodności. Chciałam pokazać, że różnorodność naszego świata to skarb, a nie powód do konfliktów.
Wie, o czym mówi, bo fotografowała kobiety na wszystkich kontynentach poza Antarktydą. Wykonała ponad dwa tysiące portretów w ponad 50 krajach, a 500 najlepszych zdjęć znalazło się w albumie. Na początku był to maleńki, kameralny projekt realizowany z jej oszczędności. Dzięki mediom społecznościowym te zdjęcia obiegły cały świat.
Mihaela szukała piękna zarówno w miejscach trudno dostępnych, jak Korea Północna, rubieże Afganistanu czy Tybetu, jak i, wydawałoby się, w oczywistych, np. w Paryżu i Mediolanie. Z każdą ze swoich bohaterek starała się zamienić kilka słów, usłyszeć jej historię. Nie zawsze się to udawało. Tak było chociażby z niezwykłym zdjęciem, które trafiło na okładkę albumu. Mihaela szła o świcie brzegiem Gangesu w Waranasi, wokół setki pielgrzymów szykowały się do rytualnej kąpieli. – Zobaczyłam tę dziewczynę i bez zastanowienia wskoczyłam do rzeki, topiąc przy okazji telefon. Podeszłam do niej, zapytałam o pozwolenie i zrobiłam zdjęcie. Chwilę później ja odeszłam, a dziewczyna kąpała się dalej w Gangesie. To, co mi się udało zatrzymać, to szczerość i jasność jej spojrzenia – opowiada.
Obserwując kobiety na całym świecie, Mihaela uświadomiła sobie, jak wielkiej presji podlegają, by wyglądać i zachowywać się w odpowiedni sposób. Czasem to przymus bycia atrakcyjną, a czasem wręcz przeciwnie – chodzi o to, by zatrzeć wszelkie ślady kobiecości i wyglądać skromnie. – Tymczasem – mówi Mihaela – ideałem jest, by kobiety mogły być wolne w wyrażaniu siebie, bez przymusu wynikającego z obyczajów, norm społecznych, marketingu czy tego, co ogólnie uważane jest za piękne i obowiązujące. Prawdziwe piękno pochodzi z wewnątrz. Musimy nie tylko nauczyć się być sobą, ale też pozwolić na to innym.
Patricia i Rebecca, Szwajcaria, Zurych – Gdy byłyśmy małe, wszystkie dzieciaki wyśmiewały się z naszych intensywnie rudych włosów. Ale to tylko nas zbliżyło – mówią siostry Patricia i Rebecca. – To właśnie te włosy przyciągnęły moją uwagę na stacji kolejowej w Zurychu – dodaje Mihaela. – Ich kolor wydał mi się magiczny, a tymczasem dowiedziałam się od sióstr, że kiedyś go nie znosiły.
(Fot. Mihaela Noroc/„The Atlas od Beauty”)
Indianka z Amazonii, Ekwador – Coraz więcej plemion żyjących w lasach deszczowych Amazonii adaptuje się do nowoczesności, zakładając „zachodnie” ubrania. Dawne tradycje pozostały obecne podczas dni świątecznych. Tę kobietę sfotografowałam w jej sukni ślubnej – wyjaśnia Mihaela.
(Fot. Mihaela Noroc/„The Atlas od Beauty”)
Anais, Niemcy, Berlin – Matka Anais pochodzi z Mali, ojciec z Francji, a ona sama czuje się zarówno Europejką, jak i Afrykanką. W Mali uważana jest za białą, w Europie z kolei uchodzi za czarną. Może nieco na przekór lubi ubierać się tak, by podkreślać swoje malijskie korzenie.
(Fot. Mihaela Noroc/„The Atlas od Beauty”)
Caterina i Barbara, Włochy, Mediolan – Caterina zaczęła tańczyć w szkole baletowej, gdy miała trzy lata. Mama Barbara od początku jej kibicowała. Wiedziała też, że w małym miasteczku, z którego pochodzą, szanse na rozwijanie talentów artystycznych córki są niewielkie. Przeprowadziła się więc z Cateriną do Mediolanu, zostawiając syna pod opieką męża. Wszystko po to, by córka mogła spełnić swoje marzenie o zostaniu baleriną i uczyć się tańca w jednej z najlepszych szkół w Europie. – Sztuka wymaga poświęceń. Ale wyobraźcie sobie, jak dziś czuje się Barbara, gdy ogląda córkę tańczącą na deskach słynnej La Scali – dodaje Mihaela.
(Fot. Mihaela Noroc/„The Atlas od Beauty”)
Maria, Gwatemala, Chichicastenango – Wiele kobiet w jej świecie dźwiga na głowie nie lada ciężar – i to zarówno dosłownie, jak i metaforycznie. Ale robią to z urokiem i pozytywną energią.
(Fot. Mihaela Noroc/„The Atlas od Beauty”)
Ania, Francja, Paryż – Ania urodziła się w Polsce bez prawej nogi. Może dlatego mama porzuciła ją w szpitalu? Ale dziewczynce się poszczęściło – gdy miała 19 miesięcy, adoptowała ją belgijska rodzina, która dała jej piękne dzieciństwo. Ania wychowywała się na farmie wśród zwierząt, razem z przybranym rodzeństwem. Tak jak ona adoptowanym i tak jak ona niepełnosprawnym. Zawsze uwielbiała sport. Biegała po łąkach, wspinała się na drzewa i złamała niejedną protezę. Jej marzeniem jest wziąć udział w igrzyskach paraolimpijskich. Może wtedy rodzona matka zobaczy ją w telewizji, rozpozna i odnajdzie? Ania nigdy nie winiła jej za to, że ją zostawiła. – Pewnie była biedna, w trudnej sytuacji – tłumaczy i dodaje: – Koniec końców jej decyzja dała mi szansę na piękne życie.
(Fot. Mihaela Noroc/„The Atlas od Beauty”)
Policjantka, Indie, Puszkar – Gdy przemierzałam kraj za krajem, zawsze cieszył mnie widok kobiet w służbach porządku publicznego – przyznaje Mihaela.
(Fot. Mihaela Noroc/„The Atlas od Beauty”)
Rolniczka, Afganistan – Ta dziewczyna pracowała na polu w jednym z najbardziej odizolowanych regionów świata. Teren Korytarza Wachańskiego obejmuje góry Pamiru, Hindukuszu i Karakorum, sięgające powyżej 6500 m n.p.m. Wojny, które przetoczyły się przez Afganistan, nigdy nie dotarły do wioski dziewczyny, ale zawsze były gdzieś obok, zabierając jej szansę na lepszy byt.
(Fot. Mihaela Noroc/„The Atlas od Beauty”)
Tancerka, Kirgistan, Biszkek – To zdjęcie zrobiłam na chwilę przed pokazem tradycyjnego tańca w Biszkeku, stolicy i największym mieście Kirgistanu – opowiada Mihaela.
(Fot. Mihaela Noroc/„The Atlas od Beauty”)
Alicia i kurdyjska dziewczynka, Grecja, obóz uchodźców w Idomeni – Alicia, brytyjska wolontariuszka, trzyma w objęciach kurdyjską dziewczynkę, uciekinierkę z Syrii. – Gdy odwiedziłam obóz dla uchodźców w Idomeni, byłam poruszona relacją pomiędzy wolontariuszami a uchodźcami – opowiada Mihaela. – Ludzie z różnych krajów i kultur udowodnili, że jeśli po obydwu stronach jest otwartość i szacunek, bariery nie istnieją. Spotkałam wielu niesamowitych ludzi, którzy zrezygnowali z wygodnego życia, by pomagać tym, którzy znaleźli się w krytycznej sytuacji. Takie chwile sprawiają, że widzę nadzieję dla świata – mówi Mihaela.
(Fot. Mihaela Noroc/„The Atlas od Beauty”)
Mihaela Norc - fotografka z Rumunii, która kilka lat temu porzuciła dotychczasowe życie i ruszyła w podróż po świecie, by robić zdjęcia kobietom w ich naturalnym otoczeniu.
Mihaela Noroc „The Atlas of Beauty. Women of the world in 500 Portraits", Penguin Books 2017