1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. „Każda strata boli, ale może też otworzyć ci oczy na to, co naprawdę ważne”.

„Każda strata boli, ale może też otworzyć ci oczy na to, co naprawdę ważne”.

Bogdan de Barbaro, psychiatra, psychoterapeuta (Fot. Krzysztof Opaliński)
Bogdan de Barbaro, psychiatra, psychoterapeuta (Fot. Krzysztof Opaliński)
Przyjrzyjmy się sytuacjom utrat, które mogą być punktem wyjścia dla twórczego dialogu: albo wewnętrznego, w którym sami ze sobą namyślamy się nad istotą utraty, albo dialogu zewnętrznego, który może być rozmową z drugą osobą – pisze prof. Bogdan de Barbaro.

Jakże wielu różnych strat i utrat doświadczamy w życiu. Tracimy rzeczy, tracimy wyobrażenia o dobrej przyszłości, tracimy zdrowie, tracimy ukochanych bliskich. Można by powiedzieć, że nasze życie to w pewnym sensie ciąg kolejnych utrat, bardziej lub mniej bolesnych, bardziej lub mniej uświadamianych.

Czytaj także: Każda strata to nowy początek. Dzieciństwo, młodość, uroda, praca – zmiany, które na nowo nas definiują

I niekiedy ból po utracie bliskich jest tak głęboki, że niewyrażalny. A ci, którzy chcieliby pocieszać osobę przygniecioną utratą, muszą uważać, by ich słowa niechcący nie były odczuwane jako obce, nieomal aroganckie, bo odległe od tego, co odczuwa ta osoba. Niewykluczone, że w takich sytuacjach to, co możemy zrobić, towarzysząc osobie pogrążonej w rozpaczy i żałobie, to trwać przy niej i dzielić jej ból w milczeniu.

Szansa na dialog

Są wszakże i takie utraty, do których możemy podejść aktywnie, zarówno wtedy, gdy one nas bezpośrednio dotyczą, jak i wtedy, gdy uderzają w kogoś, z kim pozostajemy w kontakcie. Przyjrzyjmy się takim sytuacjom. Sytuacjom utrat, które mogą być puntem wyjścia dla – zabrzmi to paradoksalnie – twórczego dialogu: albo wewnętrznego, w którym sami ze sobą namyślamy się nad istotą utraty, albo dialogu zewnętrznego, który może być rozmową z drugą osobą.

Czytaj także: Jak pogodzić się ze stratą? Ekspertka radzi jak przeżyć rozstanie, śmierć, rozłąkę, utratę marzeń

Energia do każdego takiego dialogu może płynąć z przesłania niezwykle ważnego, a nie zawsze docenianego, autorstwa Horacego: Sapere aude, czyli „odważ się wiedzieć”. A do tej zachęty bez wahania dołącza Marek Aureliusz, który w księdze szóstej swych „Rozmyślań (do siebie samego)” radzi w tłumaczeniu Krzysztofa Łapińskiego: „Patrz w głąb. Niech nie umknie ci ani swoista jakość każdej rzeczy, ani jej wartość”. Zaś, pozostając przy starożytnych, trzecim, jakże ważnym wyposażeniem potrzebnym w tej podróży jest stan umysłowy, przez Platona i Arystotelesa uznawany za motor poznania – zaciekawienie.

Tak więc zachęceni przez myślicieli sprzed około 2 tysięcy lat, wyposażeni w zaciekawienie oraz odwagę wnikliwości, postarajmy się o własny, osobisty namysł nad istotą owych utrat. Tych utrat, które nie są utratą osoby bliskiej, bo tam nie godzi się wymądrzać ani filozofować, lecz utrat, które same w sobie mogą pobudzać do pytań.

Czytaj także: „Bardzo mi ciebie brakuje”. Jak poradzić sobie ze stratą?

Na przykład takich: drużyna piłkarska, której zagorzałym kibicem jest Adam, poniosła porażkę. Co w tej sytuacji przeżywa Adam? Jaka jest istota jego bólu? Co Adama uczuciowo łączy z tą drużyną? Jakie dostaje psychiczne nagrody, gdy ta drużyna wygrywa? Jakie przykrości z jego życia potrafi zasłonić zwycięstwo jego drużyny?

Albo: mama marzyła, że jej córka Basia będzie utalentowaną i świętującą sukcesy pianistką. Zadbała o szkołę muzyczną, zabierała Basię na koncerty do filharmonii. I nie udało się! Basia wybrała psychologię i zamierza zostać psychologiem reklamy. Mama traci marzenia i się zastanawia, jaki błąd popełniła. Jak teraz ma sobie poradzić z utratą tej wizji?

Albo: Czesiek jest regularnym graczem w Lotto. Pewnego razu postawił na określone liczby, ale zagapił się i nie zapłacił za kupon. A właśnie te jego liczby, gdyby zrealizował kupon, dałyby mu milion złotych! Nie może sobie darować swojego gapiostwa. Jest wściekły na siebie i na tych, którzy zajęli mu cały wieczór, i to przez nich nie będzie miał tych milionów. Przez nich? Oni są winni?

Czytaj także: Jak zaakceptować zmianę, stratę, rozstanie? To trudne dopóki nie wiemy, że to krok ku szczęściu

Albo: Dorota dowiedziała się od swojego szefa, że w związku z jego zawodowym awansem także i ona obejmie wyższe stanowisko. Będzie miała większy prestiż, znacznie lepsze zarobki. Kolejny krok w karierze osoby wykształconej i pracowitej. Jednak po tygodniu okazało się, że jej nowy szef wprowadził do zespołu kierowniczego swoich ludzi, a dla Doroty nie było tam miejsca. Teraz przeżywa gorycz porażki, rozważa rezygnację z pracy, swój gniew adresuje nie tylko na swojego dotychczasowego szefa (obiecał, nie dotrzymał), lecz także na swojego nowego szefa (nie docenił jej, zlekceważył ją), a ponadto na swoją rodzinę (bo już im opowiedziała o swoim awansie, a teraz co ma im powiedzieć?).

I wreszcie ostatni przykład, tym razem konkretnie odnoszący się do faktów. Otóż Nelson Mandela, przywódca walki z apartheidem w RPA, zanim został pierwszym czarnoskórym prezydentem, przez 27 lat przebywał w więzieniu. W naszych rozważaniach nad utratą jest to więc sytuacja szczególna: ten człowiek przez wiele lat był pozbawiony wolności. Po wyjściu z więzienia opowiedział jednemu ze swoich współpracowników, jaki miał zwyczaj, kiedy szedł korytarzem więziennym ze swojej celi na spacerownik: szedł powoli, bardzo powoli. Do jego tempa musieli się dostosować strażnicy więzienni towarzyszący mu w tej drodze. Tylko tyle i aż tyle. I dzięki temu Mandela codziennie przez tych kilkadziesiąt sekund miał poczucie wpływu, poczucie sprawczości. Jak później wspominał, pozwalało mu to na kontakt ze stanem wewnętrznej wolności, chroniło przed depresją i doznawaniem bezsilności.

Czytaj także: Strata może być okazją do rozwoju – przekonuje Katarzyna Miller

Co jeszcze cenniejsze

Każda z tych sytuacji jest inna, każda opisuje swoistą utratę. I w każdej z tych sytuacji moglibyśmy przyjąć postawę pogrążania się w bezradności, smutku i wywieszać białą flagę na drodze własnego życia. Ale możemy też potraktować każdą z tych utrat jako swego rodzaju wyzwanie i pytania od losu: CO SIĘ DZIEJE? oraz CO JA NA TO? Gdy przyjmiemy taką perspektywę, może się okazać, że opisane sytuacje zachęcają do zadawania ważnych pytań egzystencjalnych i do użytecznego namysłu.

Na przykład: Do jakiego stopnia emocje sportowe mają rządzić naszym dobrostanem? (Niewykluczone, że emocje kibica mogą dodawać mu energii, ale nie powinny decydować na dłuższą metę o jego samopoczuciu). Na ile powinienem/powinnam kierować cudzym życiem, a na ile każdy powinien mieć wolność w wyborach decydujących o swoim życiu? (Jakże fundamentalnym prawem każdej osoby jest wybieranie własnej drogi). Co jest w życiu ważne? (Z badań wynika, że bogactwo nie daje szczęścia). Która wolność jest cenniejsza? Ta zewnętrzna czy ta wewnętrzna?

Kto dojrzał

Tak więc owe utraty, czy to dotyczące dóbr doczesnych, czy własnych planów życiowych, czy wolności osobistej, niosą doraźnie ból, gniew, smutek, poczucie krzywdy i zawodu, ale jednocześnie mogą tworzyć szansę na coś dobrego, wpisującego się w rozwój osobisty. A na horyzoncie tej drogi pojawić się może wizja dojrzałości własnej. Zwłaszcza że – jak podpowiada słownik etymologiczny – dojrzały to ten, który coś dojrzał, dostrzegł, zobaczył... W tym przypadku: widzi coś dobrego, obecnego pod porażką, trudem i bólem.

Czytaj także: Im dalej w las, zegar tyka coraz głośniej. O znaczeniu czasu w naszym życiu rozmawiamy z prof. Bogdanem de Barbaro

Pamiętajmy jednak, że taki kierunek rozumowania zawiera pewną pułapkę. Wtedy mianowicie, gdy pytania o sens utraty skierowane są do kogoś, kogo utrata przygniata, wpędza w depresję i czyni w danym momencie niezdolnym do refleksji i autorefleksji. W takich sytuacjach potrzebna jest pokora owego potencjalnego rozmówcy. Może najpierw potrzebny jest czas na wydostanie się z mroków cierpienia, może to jeszcze nie ten moment, kiedy możliwa jest refleksja? Może trzeba najpierw „ochłonąć”, a więc „ostygnąć” z emocji uniemożliwiających spokojny namysł?

Żeby więc tej pułapki uniknąć, potrzebna jest rozwaga przy wyborze odpowiedniej chwili na podjęcie podróży, której na imię analiza utraty. A gdy już moment będzie odpowiedni, to będziemy w stanie przyjąć myśl wspomnianego wcześniej Marka Aureliusza, który w księdze dziewiątej „Rozmyślań (do siebie samego)” zauważa: „Strata to nic innego jak zmiana”. Od nas zależy, jaki kierunek nadamy tej zmianie.

Bogdan de Barbaro, psychiatra, psychoterapeuta, superwizor psychoterapii i terapii rodzin. W latach 2016–2019 był kierownikiem Katedry Psychiatrii Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum. Współpracuje z Fundacją Rozwoju Terapii Rodzin „Na Szlaku”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE