Gdyby kilka tygodni temu ktoś powiedział, że Rosalía wpadnie do Polski zjeść kotleta, nikt by w to nie uwierzył. Pojawienie się najbardziej hot gwiazdy muzycznego showbizu w warszawskim Barze Mlecznym Rusałka nie było naszym zbiorowym omamem, czy zwykłą kulinarną wycieczką krajoznawczą. Schabowy z ziemniakami okazał się nie daniem głównym, a zaledwie preludium. Płyty, która sprawiła, że cała branża dosłownie wstrzymała oddech. Po premierze singla „Berghain” wszyscy zdali sobie sprawę, że artystka osiągnęła coś niespodziewanego: stworzyła nowe brzmienie.
We współczesnej muzyce pop ciężko o nowości. Wielu artystów uprawia brzmieniowy recykling otwarcie lub skrycie samplując utwory z przeszłości. Grają na naszej nostalgii, bo zgodnie ze złotą zasadą inżyniera Mamonia: podobają nam się te melodie, które już raz słyszeliśmy. Rosalía poszła w przeciwnym kierunku. Z pełną świadomością tego, że wyzwanie, które rzuca swoim fanom, może okazać się dla nich rozczarowaniem. Zmęczona medialnymi zastrzykami dopaminy, chciała stworzyć płytę, która wyciszy wszystkie bodźce i pozwoli być tu i teraz, w pełnym skupieniu. Singiel i teledysk „Berghain”, który ukazał się 27 października potwierdził, że hiszpańskiej piosenkarce w zasadzie udało się osiągnąć swój cel jeszcze przed premierą albumu. Godzinę po publikacji, nagranie miało już ponad 90 tysięcy polubień, obecnie jest ich 10 milionów. Płyta „LUX" wychodzi 7 listopada, a oczy całego świata już teraz są skierowane na Rosalíę, śledząc każdy jej ruch.
Rosalía w klipie „Berghain” (Fot. materiały prasowe Sony Music)
Choć „Berghain” swoją nazwę zawdzięcza niemieckiemu klubowi nocnemu, niewiele ma wspólnego z muzyką, którą możemy usłyszeć na berlińskich techniawach. Niemal operowa aranżacja, klasyczne wykonanie London Symphony Orchestra, partie chóralne są tego dokładnym przeciwieństwem. Klip dopełnia mistyczną atmosferę łącząc codzienne czynności takie jak prasowanie czy jazda autobusem z głęboką symboliką. Intymny świat bohaterki staje się jednością z majestatem otaczającego ją świata. Rosalía, która już wcześniej słynęła z przekraczania granic gatunków muzycznych, teraz złamała je bezpowrotnie.
Teledysk nakręcono w Warszawie (stąd wizyta piosenkarki w naszym kraju). Tekst wybrzmiewa po niemiecku, hiszpańsku i angielsku. W nagraniu, wzbijającej się na wyżyny swoich wokalnych możliwości, Rosalíi towarzyszą słynna islandzka artystka Björk oraz amerykański muzyk eksperymentalny Yves Tumor. Ta międzynarodowa mozaika znaczeniowa jest tak naprawdę opowieścią o niespełnionej miłości. Historią kobiety, która po doświadczeniu straty, zwraca się w stronę duchowości, by uzdrowić swoje złamane serce. Choć siłą „Berghain” jest jego międzykulturowy wymiar, w klipie nie zabrakło klarownych nawiązań do polskiego dziedzictwa. Jest tu autobus firmy Solaris, są krzyże na ścianach, meble, zastawa, kamienica, a nawet cytat ze słynnej sceny z kostką cukru z filmu „Trzy kolory. Niebieski” Krzysztofa Kieślowskiego.
Akcja promocyjna albumu „LUX” na madryckiej Gran Vía (Fot. materiały prasowe Sony Music)
Wygląda na to, że zwrotem w stronę duchowości ma być całe „LUX". Album, którego tytuł po łacinie oznacza „światło", napisany w 13 (!) językach, udowadnia, że cały świat to tak naprawdę zespół naczyń połączonych.
„Zrobiłam ten album z miłości i ciekawości. Chciałam nauczyć się nowych języków, lepiej rozumieć innych. Jeśli rozumiesz lepiej innych, możesz lepiej zrozumieć siebie. I nauczyć się, jak lepiej kochać” – powiedziała Rosalía w podcaście „Popcast".
Spragnioną wiedzy artystkę czekała intelektualna gimnastyka. Awangardowa płyta okazała się jednym wielkim eksperymentem już na pierwszym twórczym etapie. W tym trudnym procesie z pewnością pomogło jej muzykologiczne wykształcenie. Pisząc teksty swoich piosenek Rosalía kierowała się intuicją i translatorem Google. Próbowała zrozumieć, jak funkcjonują inne języki, sprawdzała jak napisane strofy brzmią po przetłumaczeniu. Konsultowała się z językoznawcami. Metoda prób i błędów trwała cały rok. Tyle piosenkarka poświęciła na napisanie samych tekstów do „LUX". Myślę, że po tym, co zobaczyliśmy w „Berghain”, spokojnie możemy stwierdzić, że czeka nas muzyczna podróż w inny wymiar.
W singlu wytyczającym szlak dla przełomowego albumu wyraźnie czuć alternatywnego ducha Björk, którą Rosalía darzy szczególnym uwielbieniem. W wywiadzie dla „Popcast" hiszpańska wokalistka przyznała, że to jej ulubiona artystka.
„Była najbardziej fascynującą osobą, jaką kiedykolwiek poznałam. Jej tok myślenia był po prostu niezwykły.”
Björk aktywnie uczestniczyła w tworzeniu albumu. Skomponowała własne partie i napisała słowa, które stały się uzupełnieniem utworu Rosalíi. Nie jest to pierwsze wspólne dzieło artystek. Miały już okazję współpracować w 2023 roku przy charytatywnej piosence „Oral”. Oprócz islandzkiej wokalistki i wspomnianego już Yves Tumora na płycie wystąpili gościnnie również Carminho, Estrella Morente, Silvia Pérez Cruz i Yahritza.
Hiszpańskojęzyczni twórcy już od jakiegoś czasu biorą przemysł muzyczny szturmem. Bad Bunny i duet CA7RIEL & Paco Amoroso również podbijają serca fanów wykorzystaniem orkiestrowych aranżacji w swoich utworach, jednak Rosalía właśnie ich wyprzedziła. I to od razu o kilka kroków, zostawiając przy okazji daleko z tyłu pozostałych popowych wykonawców. Jak tak dalej pójdzie dwukrotna laureatka nagród Grammy chwyci za statuetki z pozłacanym gramofonem z prędkością światła. Szybciej niż jej rywale będą w stanie powiedzieć „LUX".