1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Bogdan de Barbaro
  4. >
  5. „Nie jesteś tak racjonalny, jak ci się wydaje. Wszystkimi rządzą emocje”. Felieton prof. Bogdana de Barbaro

„Nie jesteś tak racjonalny, jak ci się wydaje. Wszystkimi rządzą emocje”. Felieton prof. Bogdana de Barbaro

Bogdan de Barbaro, psychiatra, psychoterapeuta (Fot. Krzysztof Opaliński)
Bogdan de Barbaro, psychiatra, psychoterapeuta (Fot. Krzysztof Opaliński)
Warto brać pod uwagę, że to, co wydaje nam się na pierwszy rzut oka rzetelnie przeprowadzonym procesem decyzyjnym (przy urnie wyborczej, w reakcji na słabe oceny dziecka w szkole czy przy rozstrzyganiu, ile niezależności powinien mieć nastolatek), jest w swojej istocie zbudowane na bardziej lub mniej uświadomionych emocjach – pisze w kolejnym felietonie prof. Bogdan de Barbaro.

Słowa takie jak „demokracja”, „teokracja” czy „plutokracja” są w powszechnym użyciu. Kto nami rządzi? Sufiks „-kracja” (z greckiego: władza, panowanie) odzwierciedla przekonania i opisy sytuacji, w której władza należy do ludu, do przedstawi cieli Kościoła, a może do tych, którzy są bogaci. Tak więc owa „-kracja” pojawia się w wielu kontekstach, niekoniecznie oznaczających władzę polityczną, ale odnosi się do ważnego aspektu naszej egzystencji: od kogo zależymy. Otóż rządzą nami nasze uczucia i nasze emocje. W tym sensie nasze życie to – jakkolwiek by to brzmiało prowokacyjnie – kraina emocjokracji.

Ładni i lubiani

Zacznijmy namysł nad emocjokracją od spojrzenia na świat polityki. W drodze do lokalu wyborczego (albo nieco wcześniej) namyślamy się nad tym, kto mógłby najlepiej reprezentować nasze interesy, kto zadba o nasz kraj, gospodarkę, o praworządność. Ale czy rzeczywiście namyślamy się? Z badań nad tym, co kieruje wyborami obywateli, wynika, że zasadniczą rolę odgrywają uczucia i doznania estetyczne. Owszem, są także tacy obywatele, którym zależy, by polityczki i politycy byli mądrzy, uczciwi i pracowici, ale wielu z nas, dokonując wyboru, kieruje się tym, czy ci, którzy mieliby nami rządzić, podobają nam się, czy umieją ładnie mówić i czy ich po prostu lubimy.

Przykładowo, badania nad czynnikami decydującymi o wyborach dokonywanych przez obywateli wskazują, że kandydat, który na spotkaniach przedwyborczych występowałby w jasnozielonej koszuli, miałby znacznie mniejsze szanse, niż gdyby jego koszula była jasnoniebieska. Zaś całkiem niedawno jeden z partyjnych przywódców z rozbrajającą szczerością wyznał, że dla wyborców ważne jest, by kandydat na prezydenta był przystojny.

Ktoś mógłby powiedzieć, że owszem, jakkolwiek by to brzmiało prowokacyjnie – kraina emocjokracji w polityce trudno nie brać pod uwagę tego, co przeżywamy i jak emocjonalnie reagujemy, a tak zwani PR-owcy już zadbają, by kandydat trafiał w gusta wyborców. Trochę to niepokojące (znów te emocje!), że o na szych ważnych decyzjach będą decydować umiejętności speców od reklamy i od od czytywania naszych emocji.

Co zrobi nasz bohater?

Chciałoby się, żebyśmy przynajmniej w życiu rodzinnym kierowali się tym, co sensowne, racjonalne, poddane głębokiej refleksji. A jak jest? Oto ojciec wraca po pracy zmęczony, znużony, ale zadowolony, bo jego szef w uznaniu jego pracowitości i efektywności oznajmił mu, że zgłosił go do nagrody. I ów ojciec w domu dowiaduje się, że jego córka nie popisała się na ostatnim sprawdzianie i na semestr dostanie niespodziewanie niski stopień. Ojciec, dowiedziawszy się o tym, siada do rozmowy ze swoim ukochanym dzieckiem, dopytuje, jak mógłby pomóc, co córce dodaje energii do nauki. Daje jej wsparcie i wyraża swoją miłość do niej. Czy podobnie by zareagował, gdyby owego dnia w pracy spotkała go ze strony szefa surowa i, według niego, niezasłużona krytyka?

Nie trzeba być psychologiem, by się domyślać, że tym razem ojcu znacznie łatwiej przyjdzie do głowy, iż córce należą się słowa bezwzględnej nagany. Zadecydowały zatem emocje.

Inny przykład. Szesnastoletni syn chciałby na najbliższe wakacje pojechać z kolegami do pięknej Hiszpanii. Jest grzecznym młodzieńcem, więc nie zamierza tego robić po przez jakąś ucieczkę czy inny nieposłuszny wybryk. Prosi rodziców o zgodę, a przy okazji o wsparcie materialne dla tej przygody. Rodzice się naradzają. Od czego będzie zależała ich ostateczna decyzja? Od rozeznania, na ile ich ukochany syn udźwignie ciężar odpowiedzialności? Od znajomości, jacy koledzy z nim się wybierają? Od innych okoliczności, które będą kluczowe, by podróż była, na ile to możliwe, bezpieczna i rozwojowa? Może wezmą to pod uwagę... Ale w zasadniczym stopniu ich decyzja będzie zależała od tego, czy tego wieczoru nastrój między rodzicami młodzieńca, a więc między mężem a żoną, jest nasycony życzliwością do świata i czy są w dobrym nastroju. Ale jeśli między rodzicami trwają napięcie, gniew, frustracja lub inne negatywne emocje – to znacznie bardziej prawdopodobna będzie gorąca dyskusja, kończąca się decyzją: „Nie, synku, te wakacje spędzimy wspólnie. Na wyjazdy z kolegami przyjdzie czas w następnych latach”.

I trzeci przykład. Pan w średnim wieku stoi przed trudną decyzją. Musi wybrać najlepszą ścieżkę postępowania wobec swojej ukochanej matki, u której od pewnego czasu narastały niepokojące objawy pogorszonej pamięci, a tydzień temu lekarz wydał jakże bolesną diagnozę: choroba Alzheimera. A więc co robić: Dom seniora? Wynajęcie opiekunki? Może jest jakieś trzecie wyjście? I nawet jeśli ostateczna decyzja będzie powzięta po pogłębionej refleksji, po konsultacji z medykami i naradą z krewnymi, to i tak pod spodem będą obecne czynniki emocjonalne, takie chociażby jak relacja matka–syn. Decyzja będzie zależała także od tego, jak silnie (i emocjonalnie) ów mężczyzna jest zagarnięty przez ambicję własnej kariery.

Powyższe przykłady to oczywiste banały, w dodatku sam proces decyzyjny jest bardziej skomplikowany, uczestniczy w nim znacznie więcej nut emocjonalnych, jednak kluczowy jest fakt, że nie jesteśmy racjonalnymi algorytmami, a życie uczuciowe i emocjonalne to naturalny element naszego człowieczeństwa, często stanowiący fundament procesu decyzyjnego.

Zaproś rozum

Warto więc brać pod uwagę, że to, co wydaje nam się na pierwszy rzut oka rzetelnie przeprowadzonym procesem decyzyjnym (przy urnie wyborczej, przy reakcji na słabe oceny dziecka w szkole, przy rozstrzyganiu, ile niezależności powinien mieć nastolatek), jest w swojej istocie zbudowane na bardziej lub mniej uświadomionych emocjach. A te mogą mieć swoje źródło zarówno w jakichś wydarzeniach sprzed kilku godzin, jak i tych, które miały miejsce kilkanaście albo kilkadziesiąt lat wcześniej. O ile łatwiej nam przyjąć do wiadomości, że wydarzenia sprzed kilku godzin współtworzą nasz aktualny stan emocjonalny, o tyle na pierwszy rzut oka dziwne może się wydawać to połączenie z jakimiś wydarzeniami z dzieciństwa.

A jednak... A jednak właśnie to, co się z nami działo w dzieciństwie, będzie współdeterminowało nasze reakcje. Jeśli jest w nas wiele lęku z przeszłości, to wybór wakacji dla syna, ale także wybory polityczne będą podyktowane niedostatkiem poczucia bezpieczeństwa. Nie przypadkiem zdarza się niektórym politykom odwoływać na swoich wiecach przed wyborczych do lęku przed obcym („ale nie bójcie się, bo ja was obronię”) czy do haseł nacjonalistycznych, które potrącają strunę emocjonalnej niepewności, czy jesteśmy dostatecznie odważni, silni i mądrzy.

A więc z naszych starań o życie sensowne i dojrzałe może wynikać idea lepszego rozumienia siebie i tego, co terapeuci określają jako wgląd. Wgląd w siebie, we własne emocje, a także w powiązania – często niejednoznaczne – między niegdysiejszymi i obecnymi przeżyciami, traumami, emocjonalnymi konfliktami a tym, co się dzieje i co wy maga naszych decyzji. I nawet jeśli fraza „procesy decyzyjne” brzmi zbyt dumnie, gdy mamy zdecydować o jakichś banalnych sprawach, to i tak warto zadbać o zaangażowanie rozumu i poddanie refleksji własnych emocji.

Jeśli z powyższych rozważań wynika teza, że rozum jest (nieco) przereklamowany, to mimo wszystko możemy zadbać, by emocjokracja była chociażby trochę przez ów rozum monitorowana.

Bogdan de Barbaro, psychiatra, psychoterapeuta, superwizor psychoterapii i terapii rodzin. W latach 2016–2019 był kierownikiem Katedry Psychiatrii Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum. Współpracuje z Fundacją Rozwoju Terapii Rodzin „Na Szlaku”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze