1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Sztuka
  4. >
  5. 5 najwybitniejszych polskich malarek, które trzeba znać. Od femme fatale Tamary Łempickiej po królową melancholii Olgę Boznańską

5 najwybitniejszych polskich malarek, które trzeba znać. Od femme fatale Tamary Łempickiej po królową melancholii Olgę Boznańską

Tamara Łempicka przy sztaludze z obrazem „Suzanne w kąpieli”, ok. 1938 rok. (Fot. Bettmann via Getty Images)
Tamara Łempicka przy sztaludze z obrazem „Suzanne w kąpieli”, ok. 1938 rok. (Fot. Bettmann via Getty Images)
Wyjeżdżały do Paryża, zdobywały salony, a nawet… przebierały się za mężczyzn, aby móc studiować sztukę. Działały na przekór konwenansom, które niechętnie dopuszczały kobiety do głosu. Oto malarki, które warto znać – ich historie są gotowym materiałem na film.

Spis treści:

  1. Polskie malarki, które trzeba znać
  2. Anna Bilińska-Bohdanowicz (1857-1893) – artystka niezłomna
  3. Olga Boznańska (1865-1940) – pierwsza dama melancholii
  4. Mela Muter (1876-1967) – kobieta w cieniu trudnej historii
  5. Zofia Stryjeńska (1894 – 1976) – księżniczka polskiego folkloru
  6. Tamara Łempicka (1898 – 1980) – królowa Art Déco

Polskie malarki, które trzeba znać

Kiedy myślimy o polskim malarstwie, w pierwszej kolejności przychodzą nam do głowy męskie nazwiska. Matejko, Wyspiański, Malczewski… A przecież kobiety również śmiało sięgały po pędzel! Miały talent, temperament i odwagę, aby podążać własną drogą. I to nie tylko artystyczną.

Anna Bilińska-Bohdanowicz (1857-1893) – artystka niezłomna

Jej życie było krótkie, ale intensywne – jak błysk światła w paryskim atelier. Urodzona w 1857 roku Anna Bilińska-Bohdanowicz nie miała sobie nic z eterycznej malarki „z dobrego domu”. Była zdeterminowana, niezależna i świadoma swojego talentu już od wczesnej młodości. Pobierała nauki u najlepszych pierwszych lekcji rysunku udzielał jej sam Michał Elwiro Andriolli. Uczyła się też u Wojciecha Gersona, ale szybko zapragnęła czegoś więcej – stąd pojawił się pomysł na wyjazd do Paryża, do prestiżowej Académie Julian.

W stolicy artystycznego świata szybko zyskała uznanie, mimo że przyszło jej pracować w trudnych warunkach. Los jej nie oszczędzał – śmierć bliskich (ojca, przyjaciółki i ukochanego mężczyzny), bieda oraz problemy zdrowotne odcisnęły piętno na twórczości, lecz nie pozbawiły jej ani talentu, ani pasji tworzenia. Wręcz przeciwnie z tego okresu pochodzą najpiękniejsze prace, z „Autoportretem” (1887) na czele. Z listów można wyczytać, że plany miała ambitne – pragnęła założyć szkołę malarstwa dla kobiet w Warszawie. Niestety, choroba reumatyczna odebrała jej życie w wieku zaledwie 36 lat. Na szczęście, jej sztuka żyje do dziś.

Olga Boznańska (1865-1940) – pierwsza dama melancholii

Olga Boznańska przez lata była uznawana za najwybitniejszą polską portrecistkę przełomu XIX i XX wieku. Choć oficjalnie nie wpisuje się w nurty awangardy, to jej twórczość wyprzedzała czas. Delikatne, pełne światła portrety – jak „Dziewczynka z chryzantemami”, „Bretonka” czy „Kobieta z japońską parasolką” – do dzisiaj urzekają miękkimi konturami, subtelną psychologią oraz mistrzowską grą półtonów i ciszy.

Związana najpierw z Monachium, a następnie z Paryżem, gdzie zdobyła międzynarodową sławę, Boznańska niechętnie udzielała się towarzysko. Jej życie było skupione wyłącznie na pracy. W paryskiej pracowni hodowała myszy, chodziła w staromodnej sukni spiętej szpilkami i tworzyła bez względu na panujące trendy. Odmówiła nawet objęcia katedry malarstwa w krakowskiej ASP, choć byłaby pierwszą kobietą na tym stanowisku. Wolała samotność i pędzel. Żyła tak, jak chciała i malowała tak, jak czuła – za nic miała mody czy oczekiwania krytyki. Była wierna sobie do końca.

Mela Muter (1876-1967) – kobieta w cieniu trudnej historii

Maria Melania Mutermilch, znana jako Mela Muter, była nie tylko artystką, ale też intelektualistką i obywatelką świata. Urodzona w Warszawie w zasymilowanej rodzinie żydowskiej, nie bała się ani wielkich uczuć, ani trudnych tematów. Jej malarstwo, inspirowane ekspresjonizmem i postimpresjonizmem tzw. szkoły z Pont-Aven, skupia się na tematyce starości, samotności i choroby, ale też na trudach macierzyństwa czy ludzkich cierpieniach. Po prostu – na tych, których życie doświadczyło najmocniej.

Choć urodziła się w Polsce, to swoją karierę zawodową, podobnie jak Olga Boznańska, związała z Francją. Wyjeżdżając do Paryża w 1901 roku, szybko zdobyła sławę jako portrecistka i bywalczyni artystycznych kręgów, stając się jedną z najbardziej oryginalnych reprezentantek École de Paris. Do kręgu jej przyjaciół należeli m.in. Arthur Honegger, Stefan Zweig oraz Rainer Maria Rilke, którego była ostatnią wielką miłością. Niestety, błyskotliwą karierę artystyczną przerwały dramatyczne przeżycia osobiste – śmierć ukochanego (Raymonda Lefebvre’a, wybitnego działacza lewicowego i pisarza), syna oraz ojca. Artystka zaczęła wycofywać się z życia publicznego, skupiając się wyłącznie na sztuce. Malowała z jeszcze większą intensywnością – jej twórczość z tego okresu, monumentalna i pełna dramatyzmu, nadal robi wrażenie. I wciąż jest odkrywana na nowo.

Zofia Stryjeńska (1894 – 1976) – księżniczka polskiego folkloru

Następna bohaterka jest przykładem artystki totalnej. Malarka, ilustratorka, scenografka i projektantka tkanin… jej imię nosi wiele twarzy. Już w młodości spędzanej w Krakowie Zofia Stryjeńska wykazywała niezwykłe zdolności artystyczne. Aby dostać się na monachijską Akademię Sztuk Pięknych (do której kobiety nie miały wstępu), Stryjeńska przebrała się za mężczyznę i, posługując się paszportem brata, zapisała się na uczelnię jako Tadeusz Grzymała Lubański. I tak zaczęła się historia jednej z najbarwniejszych postaci polskiej historii sztuki XX wieku.

Jej twórczość, kipiąca ruchem, kolorem i czystą radością, czerpała garściami z polskiego folkloru, mitologii słowiańskiej oraz muzyki ludowej. Cykl „Bożków słowiańskich”, panneaux „Pory roku” z pawilonu polskiego na Międzynarodowej Wystawie w Paryżu czy polichromie kamienic warszawskiej Starówki to tylko niektóre z wykonanych dzieł. Jeden z jej gobelinów trafił nawet do cesarza Japonii!

Jej życie nie było jednak bajką – artystyczne sukcesy przeplatały się z trudnościami osobistymi i przymusową emigracją. To spowodowało, że Stryjeńska została zapomniana przez rodaków na wiele lat. Na szczęście dzisiaj jej twórczość przeżywa drugą młodość, inspirując kolejne pokolenia do tego, by żyć barwnie, odważnie i zawsze na własnych zasadach.

Tamara Łempicka (1898 – 1980) – królowa Art Déco

(Fot. Elizabeth Conley/Houston Chronicle via Getty Images) (Fot. Elizabeth Conley/Houston Chronicle via Getty Images)

Jeśli którakolwiek z polskich artystek zasługuje na miano ikony, to bez wątpienia jest to Tamara Łempicka. Gdyby żyła dziś, na pewno miałaby konto na Instagramie z milionami followersów. A to dlatego, że była taka, jakie chciały być kobiety lat 20. XX wieku – piękna, niezależna, nowoczesna i bezczelnie utalentowana. Wystarczy spojrzeć na „Autoportret w zielonym Bugatti”, aby zrozumieć, że nie tylko malowała silne kobiety – ona nimi była.

Urodzona w Moskwie, wychowana w Warszawie i Petersburgu, w Paryżu rozwinęła skrzydła. Szybko wypracowała własny, niepowtarzalny styl – chłodny, lecz zmysłowy, i podporządkowany estetyce Art Déco z całym jego blichtrem, geometrią i perfekcyjnym światłocieniem.

Sama Tamara była równie barwna co jej obrazy - pozowała dla „Harper’s Bazaar”, romansowała z d’Annunziem i z precyzją budowała swój wizerunek femme fatale. Mimo prób późniejszej zmiany stylu, do końca życia pozostała symbolem artystycznego glamouru. Dziś jej obrazy osiągają rekordowe ceny, a kolekcjonerzy ustawiają się w kolejce nawet po szkice jej autorstwa.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE