1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Moda
  4. >
  5. Na świecie był uwielbiany, w Polsce nikt nie rozumiał jego mody. Rozmowa z Marcinem Różycem, kuratorem wystawy o twórczości Arkadiusa

Na świecie był uwielbiany, w Polsce nikt nie rozumiał jego mody. Rozmowa z Marcinem Różycem, kuratorem wystawy o twórczości Arkadiusa

Arkadius w finale swojego pokazu na London Fashion Week w 2001 r. (Fot. Yui Mok/PA Images/Forum)
Arkadius w finale swojego pokazu na London Fashion Week w 2001 r. (Fot. Yui Mok/PA Images/Forum)
Na jego pokazach modelki chodziły w butach, z których wystawała słoma i w sukniach ozdobionych wizerunkiem Matki Boskiej. Choć brytyjskie i amerykańskie media nazywały go wielkim wizjonerem mody, w Polsce czuł się niezrozumiały. Arkadius odniósł sukces w świecie wielkiej mody, którego do dziś nikt nie powtórzył. O jego fascynującej historii rozmawiamy z Marcinem Różycem, kuratorem wystawy „Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacje”, która niedawno została otwarta w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi.

Alicja Szewczyk: Pamiętasz, kiedy po raz pierwszy usłyszałeś o Arkadiusie?
Marcin Różyc: Nie pamiętam konkretnego momentu, ale byłem młodym dziennikarzem i ogromne wrażenie zrobiło na mnie to, w jaki sposób Arkadius łączył świat sztuki i współczesnej mody. Jego projekty były ze wszech miar niezwykłe: piękne wizualnie i głębokie humanistycznie. Wcześniej w modzie ważniejsza była forma. Dopiero John Galliano, Alexander McQueen i właśnie Arkadius zaczęli tworzyć na wybiegu spektakle o bardzo rozbudowanej ikonografii, pełne odniesień do kultury, ale też polityki i kwestii społecznych.

Kolekcja United States of Mind (Fot. archiwum prywatne Arkadiusa) Kolekcja United States of Mind (Fot. archiwum prywatne Arkadiusa)

Arkadius wyjechał z niewielkiego Parczewa pod Lublinem studiować modę w prestiżowym Central Saint Martins dokładnie 25 lat temu. Wtedy dostać się na taką uczelnię było trudniej niż dziś.
Było o wiele trudniej! Jego rodzice byli nauczycielami, nie mogli sobie pozwolić na sfinansowanie synowi studiów w Londynie. Arkadius pojechał więc najpierw do Włoch, gdzie harował na zmywaku w restauracji. Oszczędności wydał na wyjazd do Londynu. Na szczęście miał tam przyjaciela, który znał zamożne mieszkanki Londynu. One z kolei przyjaźniły się z Isabellą Blow – arystokratką, które promowała modowe talenty, m.in. Alexandra McQueena.

Wsparcie Isabelle Blow, wielki talent i bardzo, bardzo ciężka praca sprawiły, że Arek zdobywał nie tylko kolejne znane klientki, ale przede wszystkim zainteresowanie i uznanie redaktorek mody. Jeszcze przed pokazem dyplomowym zaprezentował swoje projekty na prestiżowej imprezie charytatywnej. W tym samym czasie jego sponsorem została marka Ebel, która produkuje zegarki. Dzięki temu miał pieniądze na start. W 1999, czyli w roku ukończenia studiów w Central Saint Martins, miał już na koncie trzy świetne kolekcje, o których rozpisywała się brytyjska prasa.

Arkadius nie stronił w swoich kolekcjach od kwestii politycznych, zabierał głos w sprawach pokoju na świecie, czerpał z estetyki queeru. W jednej z kolekcji użył słomy jako nawiązania do polskiego folkloru – dosłownie, wychodziła modelkom z butów! Czerpał też z symboli religii chrześcijańskiej, co w Polsce uznawano za obrazoburcze. Tematy, które poruszał 25 lat temu, dzisiaj wciąż wzbudzają gorące dyskusje. Można powiedzieć, że wyprzedził swoje czasy?
Nie mam wątpliwości, że Arkadius bardzo mocno nasiąknął miejscem, w którym się wychował i z którego wyruszył w świat. Kolekcja „Virgin Mary Wears The Trousers” to przecież jego interpretacja postaci Matki Boskiej, a rozbudowany i zindywidualizowany kult maryjny oraz czczenie lokalnych Matek Boskich to zjawisko typowe dla polskiej kultury religijnej. Każdy region ma tu własną, czyniącą cuda Marię: Tuchowską, Częstochowską, Rokitniańską, itd.

Kolekcja Virgin Mary Wears the Trousers (Fot. archiwum prywatne Arkadiusa) Kolekcja Virgin Mary Wears the Trousers (Fot. archiwum prywatne Arkadiusa)

Moda nie powinna być gonitwą i walką o to, kto pierwszy wymyśli daną formę albo estetykę. Nie chodzi o to, by wyprzedzić czasy, lecz o to by stworzyć coś zgodnego z aktualnym duchem czasów. Arkadius czerpał ze źródeł kultury – z mitologii greckiej, biblii, literatury Szekspira – i reagował na to, co działo się w danej chwili. Spektakularnie potępił na przykład inwazję na Irak, do której doszło w 2003 roku.

Szczyt jego kariery przypadł na początek lat dwutysięcznych. To był moment tuż przed tym, jak moda osiągnęła szczyt rasizmu i queerfobii. Za chwilę z wybiegów znikną osoby niebiałe i otwarcie queerowe, a Prada zacznie robić pokazy z modelkami i modelami, którzy nie mają widocznych cech płciowych. Arkadius robi w tym czasie kolekcję „House of Pleasure”, którą pokazuje na osobach queerowych, niebiałych, transpłciowych, vogueujących. Taki pokaz mógłby odbyć się dziś, kiedy trwa queerowa rewolucja, a na ulicach słychać hasła „Black Lives Matter” czy „Arab Lives Matter”. W tym przypadku można powiedzieć, że rzeczywiście wyprzedził swoje czasy, a na pewno nie uległ temu, co nie było w modzie dobre.

Cathy Horyn z The New York Times pisała, że dla takich ludzi jak Arkadius przyjeżdża się na pokazy do Londynu. Colin McDowell z brytyjskiego „Elle” nazywał go wielkim geniuszem mody. Dlaczego więc zamiast rozwijać swój talent tam, gdzie był hołubiony wrócił do Polski, w której – jak przyznał na otwarciu wystawy – nie czuł się rozumiany?
W Polsce znalazł inwestora, ale nigdy nie porzucił Londynu. On w Warszawie tylko bywał. Rozgłos w krajowej prasie był tak ogromny, że można było odnieść wrażenie, że porzucił Londyn. W rzeczywistości nie miał nawet w Warszawie własnego mieszkania. Kiedy przylatywał, zatrzymywał się na Starych Bielanach w domu Kory, swojej przyjaciółki i ukochanej artystki.

Wycinki recenzji pokazów Arkadiusa w magazynach modowych (Fot. Hawa/Centralne Muzeum Włókiennictwa) Wycinki recenzji pokazów Arkadiusa w magazynach modowych (Fot. Hawa/Centralne Muzeum Włókiennictwa)

Często podkreśla się, że jego kariera trwała krótko, a przecież zrobił 14 kolekcji, podczas Tygodnia Mody w Londynie pokazał ich osiem. To niemało.
Cieszę się, że to mówisz. Biba również istniała krótko, 11 lat, a zapisała się w historii londyńskiej mody.

Minęło już prawie 10 lat, odkąd Arkadius zakończył karierę, a jego zniknięcie wciąż budzi emocje. Hasło „Co się stało z Arkadiusem?” jest jednym z najczęściej wyszukiwanych w Google w kontekście jego osoby. Znasz na nie odpowiedź?
Podczas pracy nad wystawą bardzo zaprzyjaźniłem się z Arkadiusem, ale tę kwestię poruszyłem w rozmowach z nim najpóźniej. Interesowała mnie głównie jego fascynująca moda i jej ikonografia. Wiadomo, że poniósł biznesową porażkę. Tylko tyle albo aż tyle. Tymczasem media, które w histeryczny sposób pisały o jego międzynarodowej sławie, nagle zaczęły histerycznie go oczerniać. Jakby tylko czekały, żeby poinformować o jego klęsce. Przeczytałem wszystko, co napisano w tamtym czasie i ze smutkiem przyznam, że można by zrobić osobną wystawę o tym, jak jest strasznie potraktowały go polskie media. Bardzo mnie to zabolało, bo każdemu może powinąć się noga, każdy może zbankrutować albo chcieć zmienić swoje życie i zacząć robić coś innego.

Czy twoim zdaniem Arkadius spełnił nasze marzenie o Polaku w świecie wielkiej mody?
Myślę, że tak. My, Polacy, mamy ogromną potrzebę spełnienia tego snu o człowieku z małego miasteczka, którego dostrzega Zachód. I nagle na tym Zachodzie Arkadius taką właśnie karierę zrobił. Na historię mody europejsko-amerykańskiej wpłynęło zaledwie kilka urodzonych w Polsce osób. Na pewno Leontyna Prussak, łódzka Żydówka, która w 1936 roku założyła w Paryżu własny dom mody. Na pewno Sara Lipska, która projektowała nie tylko ubrania, ale również wnętrza oraz Barbara Hulanicki, twórczyni marki Biba, choć jej związek z Polską jest mniejszy. Do tego grona dołączył Arkadius i nikt mu tego nie zabierze.

Jeszcze kilka razy wracał do mody, ale jego pasja modowa nie przetrwała.
Wiem, że dla niego odejście od mody było trudne. Wypuścił na rynek okulary przeciwsłoneczne, które były ogromnym komercyjnym sukcesem. Zrobił markę Politically Incorrect Fashion i dwie kolekcje – w tym jedną, Invisible Collection, która była… niewidoczna. To był taki antykapitalistyczny manifest, krytykujący powstawanie nowych rzeczy, co było wtedy nowatorskie. Równolegle jednak szukał nowego pomysłu na siebie i znalazł go w Brazylii. Dziś prowadzi wspaniałe życie w domu z widokiem na ocean i jest naprawdę szczęśliwy.

Dlaczego na wystawę poświęconą jego twórczości czekaliśmy aż 25 lat?
Powody są prozaiczne. Kiedy pięć lat temu zostałem zatrudniony w Centralnym Muzeum Włókiennictwa, żeby stworzyć kolekcję mody współczesnej od 1989 roku do dziś wiedziałem, że pierwszą rzeczą, którą muszę uratować jest dziedzictwo Arkadiusa. Najpierw jednak trzeba było znaleźć pieniądze na zakup jego kolekcji. Udało się to dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury.

Wystawa Arkadiusa w Łodzi (Fot. Hawa/Centralne Muzeum Włókiennictwa) Wystawa Arkadiusa w Łodzi (Fot. Hawa/Centralne Muzeum Włókiennictwa)

Od kogo kupowałeś projekty Arkadiusa?
Od samego Arka. On wszystko miał, wszystko zachował. Prawie tysiąc rzeczy trzymał u swojego przyjaciela w Szkocji. Były zamknięte w najzwyklejszym kontenerze, który stał na łące. Z czasem wszystkie te rzeczy zalała woda i zaczęły gnić. Arkadius pojechał więc do Szkocji, żeby je spalić. Przyjacielem powiedzieli, żeby zostawił te, które są w najlepszym stanie. I tak mniej więcej połowę swojego archiwum spalił. Na wystawie można zresztą obejrzeć film, który to dokumentuje. Ocalił mniej więcej 400 sztuk ubrań plus archiwa: wycinki z magazynów modowych, dokumentację, jakieś wykroje, rysunki. Później to wszystko przewiózł do Polski i trzymał w piwnicy znajomego. Kiedy zakupiliśmy to archiwum, okazało się, że w ubraniach są nawet kokony owadów. W jego modzie zamieszkały różne żyjące istoty.

Z jednej strony Arkadius palący swoje dawne zawodowe życie. Z drugiej strony w tym dawnym życiu rozwijają się owady, czyli rozpoczyna życie przyroda, która jest mu teraz tak bliska. Niezwykła symbolika!
Dokładnie tak! Śmierć jako nieodłączny element życia, część procesu odrodzenia to temat chyba wszystkich jego kolekcji. W „House of Pleasure” była sukienka w kształcie sępa. Teraz życie zatoczyło koło i Arkadius mieszka w miejscowości Salvador de Bahia, gdzie sępy są miejskimi ptakami. Żyją obok ludzi.

Arkadius na wernisażu swojej wystawy w Łodzi (Fot. Hawa/Centralne Muzeum Włókiennictwa) Arkadius na wernisażu swojej wystawy w Łodzi (Fot. Hawa/Centralne Muzeum Włókiennictwa)

Myślisz, że kiedyś jeszcze wróci do projektowania?
Nie życzę mu powrotu do prowadzenia domu mody w Warszawie czy Londynie, bo to jest wykańczające. Modowy biznes jest wyjątkowo okrutny. Życzę mu natomiast wyjątkowych artystycznych projektów, których częścią może być też moda.

Pytanie, czy dzisiaj byłoby miejsce na taką modę, jaką tworzył…
To ciekawe pytanie. Wielkie domy mody coraz bardziej się komercjalizują, więc nie wiem, czy znalazłby sponsora na te wybujałe kolekcje, ale jego dżinsy albo streetwearowa kolekcja dla Ravela sprzedałyby się na pniu. Na portalach typu Vinted czy OLX ubrania i dodatki Arkadiusa osiągają coraz wyższe ceny. Z radością obserwuję, jak ludzie je kupują i noszą, dając im drugie życie.

Wystawę „Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacjemożna oglądać w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi do 27 lipca 2025 r.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze