Dla jednych życiowym problemem może być związek udany, ale niezalegalizowany. Dla innych – zalegalizowany, ale nieudany. Jak zobaczyć absurd tej sytuacji i znaleźć wyjście?
W moim uporządkowanym życiu, gdy do zaplanowanego ślubu zostało parę miesięcy, stało się coś bardzo złego, ale pięknego... Zakochałam się w starszym o 20 lat mężczyźnie! Życie nabrało takich kolorów, jak nigdy dotąd. Takiego zainteresowania, uwielbienia, zapatrzenia jak w obrazek nigdy nie zaznałam. Płakałam, ale wyszłam za mąż, bo jak? Co ludzie powiedzą? Miałabym zrobić przedstawienie niczym z filmu o uciekającej pannie młodej? Nie. Jeszcze przez pewien czas spotykałam się z nim, ale nadszedł dzień, kiedy powiedział, że to koniec, że wybiera żonę. Czuję, że to, na co człowiek czeka, u mnie już minęło, teraz to tylko dni, szare, smętne, czasem trudno wstać bez płaczu, trudno udawać, lecz od męża nie odejdę, nie umiem być sama. Codziennie tęsknię, codziennie boli to, że przestałam być ważna. Jestem DDA, właściwie nie wiem, jak to jest mieć tatę, fakty z trudnego dzieciństwa wiążę z zainteresowaniem starszymi mężczyznami (od najmłodszych lat podkochiwałam się w ojcach koleżanek). Jak przestać użalać się nad tym, co było? Czuję taką okropną pustkę, nie wiem, co to radość, spontaniczny uśmiech. Seks? To tylko oddanie ciała. Jak nadać sens przyszłym dniom, poczuć radość, odbudować małżeństwo...? Czy to jest jeszcze możliwe?
Bardzo zachęcam Cię do skorzystania z pomocy psychoterapeuty z paru powodów, które uważam za istotne. Na początku jednak proszę Cię, abyś na sekundę odcięła piękno miłości, kochania i tęsknoty i
postarała się rozszerzyć sposób patrzenia na to, w co pcha Cię Twój schemat myślenia. Po pierwsze, zwróć uwagę na to, że masz tendencję do zakochiwania się w mężczyznach niedostępnych: wcześniej w ojcach koleżanek, później w mężczyźnie żonatym, który dał Ci wszystko, co dla Ciebie ważne, a potem odszedł. Schemat skazał Cię na cierpienie. Po drugie, jesteś obecnie w relacji, w której Twoje
potrzeby nie są zaspokajane, w którą weszłaś z powinności i w której się męczysz. I tu ponownie schemat prowadzi do cierpienia, szepcąc Ci do ucha: „mężczyźni odchodzą lub krzywdzą”, „nigdy nie dostaniesz tego, co dla Ciebie ważne”, „jesteś gorsza”. Myślę, że słusznie szukasz przyczyn swoich problemów w dzieciństwie pozbawionym ciepła i bezpieczeństwa. Jestem pewny, że umiesz satysfakcjonująco kochać i być kochaną. Poszukaj drogi do osiągnięcia tego celu z psychoterapeutą – najlepiej pracującym w nurcie, który nazywa się
terapią schematu.
dr n. med. Tomasz Srebnicki certyfikowany psychoterapeuta poznawczo-behawioralny, asystent na WUM, dyrektor dydaktyczny, wykładowca w Centrum Psychoterapii Poznawczo-Behawioralnej www.cbt.pl
Więcej listów od czytelników znajdziesz w każdym numerze SENSu w rubryce Listy do psychoterapeuty.
Masz problem, z którym nie możesz sobie poradzić? Napisz do naszego eksperta: sens@zwierciadlo.pl