Starożytni stoicy mawiali: szczęśliwym nie jest ten, kto taki się wydaje, lecz ten, kto sam się za takiego uważa. Wiedza o tym, że nasze słowa i myśli kształtują rzeczywistość, sięga więc początków cywilizacji. A mimo to wciąż tak wiele z nas powtarza sobie zdania, które na wstępie odbierają im jakąkolwiek wiarę w siebie i wolę walki o poprawę losu. Chcesz być szczęśliwa? Całkowicie wyklucz je ze swojego słownika.
O jakich zdaniach mowa? Takich, które często powtarzamy sobie zupełnie nieświadomie. O wygodnych słowach-wytrychach, które całe życie słyszałyśmy od naszych mam, babć i cioć uskarżających się na swój los. Nawet jeśli poszłyśmy inną ścieżką życiową od nich i nawet jeśli żyje nam się o niebo lepiej – i tak recytujemy szkodliwe formułki zasłyszane w rodzinnym domu. Bo gdy człowiek sobie ponarzeka, jest jakoś łatwiej i lżej. Być może to prawda – ale problem w tym, że najczęściej na narzekaniu się kończy. Bo gdy już obsadzimy się w roli ofiary, gdy tak codziennie będziemy się przekonywać, jak bardzo jesteśmy poszkodowane i biedne – to w takim schemacie myślenia będziemy tkwić przez lata. Zamiast szukać pozytywnych rozwiązań i próbować zmienić swoją sytuację, będziemy coraz mocniej grzęznąć w niewygodnym położeniu i utwierdzać się w przekonaniu, że tak już musi być i już.
Nie róbmy sobie tego. Nie odbierajmy sobie szansy na szczęście, bezrefleksyjnie powtarzając słowa, które nas przygnębiają i demotywują. Od dziś obiecaj sobie, że już nigdy nie powiesz…
Naprawdę jesteś aż tak wyczerpana? Czy może mówisz to, bo łatwiej jest siąść i narzekać, niż podjąć ryzyko i zająć się czymś, o czym zawsze marzyłaś i co przyniesie ci spełnienie? „Jestem taka zmęczona” to zwykle przykrywka dla strachu przed próbowaniem czegoś nowego. A jeśli naprawdę czujesz spadek sił, zamiast tylko się skarżyć, przeanalizuj, co jest źródłem twojego wyczerpania – i po prostu to ogranicz. Masz za dużo na głowie? Oddeleguj obowiązki na kogoś innego zamiast tylko narzekać. Tak realnie zawalczysz o poprawę swojego samopoczucia.
…pomyślałaś w trakcie scrollowania profilu bogatej influencerki. Skąd jednak możesz wiedzieć, czy ta osoba rzeczywiście jest taka szczęśliwa? Uśmiech ubrany do zdjęcia nie jest żadnym tego wyznacznikiem. Jak wielu sławnych ludzi, którzy z zewnątrz promienieli, w środku krzyczało z bólu i chorowało na głęboką depresję? Zawsze wydaje nam się, że źródłem szczęścia jest to, czego akurat my nie mamy i jeśli to dostaniemy, na pewno wszystko magicznie się ułoży. Życie pokazuje, że można mieć wszystko, a i tak niesamowicie cierpieć. Poza tym porównywanie się odbiera wdzięczność i zadowolenie z tego, co mamy. Uruchamia nieustanny deficyt – bo zawsze ktoś będzie piękniejszy, mądrzejszy, bogatszy. Ten schemat nie pozwala na satysfakcję, tylko na wieczne poczucie „niedoboru”. Tymczasem każdy nosi w sobie potencjał do bycia szczęśliwym – to tylko kwestia twojego nastawienia i wdzięczności za to, co już masz.
Czytaj także: 5 oznak, że ktoś jest głęboko nieszczęśliwy – choć na zewnątrz wydaje się rozkwitać
Często zdarza ci się to mówić? To teraz wejdź w ustawienia swojego telefonu i sprawdź swój czas przed ekranem. Jeśli w ostatnim tygodniu spędziłaś na scrollowaniu kilkanaście godzin – to właśnie ten czas, którego „nie masz”. A teraz pomyśl, że w skali miesiąca tracisz 3 pełne doby na wpatrywanie się w ekran (i to przy bardzo ostrożnych szacunkach). Tych dni już nigdy nie odzyskasz. Za tymi dniami będziesz kiedyś tęsknić, gdy zorientujesz się, że zostało ci ich już bardzo mało. Dlatego nie trać czasu. Nie marnuj go oglądając życie innych i porównując się do nich. Żyj swoim, a da ci to o wiele więcej szczęścia i spełnienia.
Kiedyś moja wiekowa, doświadczona przez życie nauczycielka łaciny powiedziała: „sprawiedliwości nigdy nie było, nie ma i nie będzie”. Tak wytłumaczyła jednemu chłopakowi z mojej klasy, dlaczego otrzymał niższą ocenę niż kolega, choć wydawało mu się, że napisał test równie dobrze. Słowa belferki tak mocno utkwiły mi w pamięci, że przywołuję je sobie do dziś – zwłaszcza, gdy porównuję się z kimś, kto miał w życiu więcej szczęścia ode mnie. I choć brzmią brutalnie, to lepiej raz na zawsze przyjąć je do wiadomości, niż rozpaczać. Sprawiedliwości nie ma – jeden rodzi się bogaty, inny biedny, jedna kobieta otrzymuje od losu niesamowitą urodę, inna wygląda przeciętnie. Tak już jest i trzeba się z tym pogodzić – wiedząc jednocześnie, że z odpowiednim nastawieniem jesteś w stanie nadrobić dzielące cię z innymi różnice. Takie myślenie daje wewnętrzny spokój i równowagę.
Wiele z nas nie potrafi odczuwać szczęścia, bo ma głęboko zakorzenione przekonanie, że sukces i powodzenie to coś, co nam się po prostu nie należy. Wychodzimy z założenia, że ten szczególny stan ducha zarezerwowany jest dla innych – a my skazane jesteśmy na ciągłe zmagania z przeciwnościami. Jeśli przyjęłyśmy takie myślenie, to same zamykamy się na przyjmowanie dobra. Gdy ktoś nas komplementuje albo odnosimy jakiś sukces, zaraz pojawia się u nas myśl, że to na pewno szczęśliwe zrządzenie losu i za chwilę i tak wszystko zostanie nam odebrane. Pojawia się pytanie, jak możesz odczuwać szczęście, gdy sama siebie przekonujesz, że nie masz do niego prawa? Musisz skończyć z takim toksycznym myśleniem.
Jeśli często powtarzasz sobie to zdanie, prawdopodobnie z góry zakładasz, że nie jesteś dość dobra i coś ci nie wyjdzie. Te słowa zdradzają brak wiary w siebie i negatywne nastawienie do stojących przed tobą wyzwań. Przypomnijmy jednak prostą prawdę ze wstępu do artykułu: słowa i myśli mają ogromną moc wpływania na rzeczywistość. Jeśli od razu zakładasz, że coś ci nie wyjdzie, to tak pewnie będzie – ale nie dlatego, że jesteś za słaba, tylko za mało w siebie wierzysz i podświadomie działasz tak, aby twoje obawy się potwierdziły. Łatwo powiedzieć „myśl pozytywnie”, ale to naprawdę jedyna droga, by zerwać z sabotowaniem własnych wysiłków. Jeśli nie potrafisz zmienić myślenia na własną rękę, z pewnością pomocna będzie terapia i przepracowanie schematu, który każe ci stale wątpić w siebie.