Siedzimy z przyjaciółką w kawiarni w słonecznym Mediolanie i sączymy pyszne czerwone Barolo. Promienie słońca i przystojny kelner. Wokół pięknisie jak z żurnala, nic więc dziwnego, że zaczynamy babską dyskusję o seksie.
Wygląda mniej więcej tak
- Jak uważasz, kiedy jest najlepszy czas na intymność we dwoje? Wcześnie rano, popołudniu, a może wieczorem? – pytam Natalię, która od 4 lat mieszka w Italii.
- Wiesz, ja najlepiej lubię poranki, między 7 a 9. To najlepszy początek dnia!
(Ciekawe! Wiele osób deklaruje, że woli godziny wieczorne, po 19).
- Pamiętam, kiedyś byłam związana z jednym mężczyzną, który największą ochotę na seks miał w środku nocy i wtedy mnie budził – wspomina przyjaciółka.
- Wszystko zależy od tego, kiedy kobieta ma najwyższy poziom estrogenów, a facet – testosteronu. A to już jest sprawa bardzo osobista – odpowiadam.
Przez następne pół godziny robiłyśmy przegląd, kto, kiedy i tak dalej. Można było ciągnąć rozmowę dłużej, ale konkluzja jest taka, że każdy człowiek ma własny indywidualny zegar erotyczny.
Zastanawiałyśmy się tylko z Natalią, czy nasze stwierdzenie odnosi się też do włoskich przystojniaków, bo przecież krążą legendy, że dla nich każdy czas jest dobry. Fajnie byłoby sprawdzić, jak jest w rzeczywistości. Ale to już temat na badania terenowe…